-Perspektywa Takano- Mogłem tylko patrzeć. Patrzeć jak jego twarz znika za metalową powłoką. Nigdy w całym swoim życiu nie czułem się tak bezsilny.
- Cholera! - krzyknąłem zatrzaskując za sobą drzwi od naszego mieszkania. Choć nie byłem już tak pewny tego, że było ono nasze. Zsunąłem się po drzwiach prosto na zimną podłogę. Rozglądając się dookoła, zauważyłem, że każda nawet najmniejsza rzecz mi go przypomina. Nawet cholerna gazeta sprawiała, że wszystkie wspomnienia z nim związane zaczęły napływać do mojej głowy. Od tak. Najgorsze jednak było to, że nic nie mogłem na to poradzić. To był prawdopodobnie koniec. Nasz koniec. Koniec naszego wspólnego życia.
Mało który człowiek potrafi wybaczyć coś takiego. Słaby człowiek nie potrafi wybaczać. Wybaczanie, to atrybut silnych ludzi. I nie twierdze tutaj, że Ritsu jest słaby. Przeciwnie, jest bardzo silnym człowiekiem. Ale chyba nie na tyle, by wybaczyć mi coś takiego.
Wyciągnąłem telefon. Dwudziesta druga trzydzieści osiem. Emocjonalnie byłem w rozsypce. Psychicznie byłem wyczerpany. Duchowo, jakbym był martwy. Fizycznie, totalnie bez sił. Bez sił by wykonać chodź jeden krok.
Nie byłem wściekły. Byłem tylko rozgoryczony własnym błędem. Nie potrafię nawet opisać tego, co teraz przezywam. Jestem po prostu pusty. Nie mam już niczego, co byłoby dla mnie ważne. Czasami, gdy poznajesz kogoś przypadkiem, okazuje się, że już nie potrafisz żyć tak jak dawniej, bez tej jednej osoby.
Z trudem wstałem z podłogi. Kątem oka dostrzegłem, że na kanapie leży panda. Ta cholerna panda. Szybkim ruchem strąciłem ją z łóżka i kopnąłem jak najdalej. Po prostu już nie wiem, co myśleć. Nie wiem na czym stoję. Nie wiem kim dla niego jestem. Bo on jest dla mnie całym światem. I czuje to. To uczucie, że już nie będzie jak dawniej. To boli. To cholernie boli.
Dopiero teraz tak naprawdę zaczęło do mnie docierać, co się dzieje. Ruszyłem w stronę naszego pokoju. Czuję się źle, beznadziejnie, fatalnie. Jakbym wcale nie był nikomu potrzebny. Teraz chciałem tylko iść spać. Iść spać i nigdy się nie obudzić.
~ ♥ ~ -Perspektywa Ritsu-
Wszedłem do pierwszego lepszego hotelu, i wynająłem jednoosobowy pokój. Zamykając za sobą drzwi, poczułem jak wszystko zaczęło się we mnie kumulować. Wszystko, co wydawało mi się dziwne w zachowaniu Takano w końcu nabierało sensu. Mimo to, nigdy bym nie wpadł na to, że będzie chodziło akurat o zdradę. Tyle razy zapewniał, że mnie kocha. Każdy człowiek, będąc z nim w związku, nawet by o tym nie pomyślał. Nie pomyślał o najgorszym.
Rzuciłem wszystkie swoje rzeczy na podłogę. Wyciągnąłem z kieszeni telefon i wysłałem do niego jedną, krótką wiadomość.
Westchnąłem i odrzuciłem telefon w kąt. Usiadłem na zimnej podłodze. Dopiero w tym momencie zacząłem się cały trząść,a pierwsze łzy spłynęły mi po policzkach. Nie miałem nawet siły ich powstrzymywać. Chciałem wszystko z siebie wyrzucić. Wypłakać cały ból. Sam już nie wiedziałem kim dla niego byłem. Kim byłem w jego oczach. Może wcale mnie w nich nie było. Może byłem kimś tylko na chwilę? Nie, to nieprawda! Nie mógł cały ten czas udawać swojego uśmiechu, który przyprawiał mnie o szybsze bicie serca. Nie mógł wypowiadać tych dwóch słów kłamiąc. A może mógł? Teraz niczego nie bylem już pewien. Resztkami sił podniosłem się i ruszyłem w stronę łazienki. Spojrzałem w lustro. Wyglądałem strasznie. Uśmiechnąłem się do siebie i uderzyłem pięścią w ścianę. Wylądowała dosłownie w odległości kilku milimetrów od lustra. - Kurwa. - powiedziałem zanosząc się płaczem. Czemu miałem wrażenie, że spieprzyłem swoje życie, mimo że to był dopiero jego początek? Zaczynałem obwiniać samego siebie. Musiał być jakiś powód, dla którego mnie zdradził, prawda? Nie byłem dla niego wystarczający? Mogłem częściej mówić, że go kocham. Bo kocham go cholernie, nawet teraz, gdy wszystko zaczęło się sypać. On zawsze mi to powtarzał. Ja w ciągu całego naszego związku powiedziałem mu to zaledwie kilka razy. Dalej pamiętam wyraz jego twarzy. Wyglądał tak szczęśliwie. Tego chyba nie mógł udawać. Przemyłem twarz zimną wodą i udałem się do sypialni. Zabrałem po drodze telefon, który leżał koło kanapy. Zauważyłem, że odpisał na moją wiadomość. Przygryzłem wargę. Mogłem go wysłuchać. Mogłem zapytać w jakich okolicznościach to się stało. Zamiast tego po prostu wyszedłem. Może ktoś go zmusił? Albo był pijany? Możliwości było wiele, a ja jak zwykle przyjmowałem do siebie tylko najgorszą wersję wydarzeń. Położyłem się na łóżku nawet nie zdejmując ubrań. Wtuliłem się w miękką poduszkę i po prostu zasnąłem. Zasnąłem by nie myśleć o tym wszystkim.
~ ♥ ~
Rano było jeszcze gorzej. Obudziłem się o piątej rano i nie mogłem zasnąć. Zamówiłem do pokoju różnego rodzaju alkohol. Cały dzień spędziłem na oglądaniu telewizji i piciu. Na nic innego nie miałem ochoty. Sączenie kilkunastoprocentowego napoju wydawało mi się w tym momencie najprzyjemniejszym zajęciem. Następny dzień także nie był najlepszy. Dopiero wieczorem zmusiłem się by wyjść na chwilę z hotelu. Spacer zakończyłem po około piętnastu minutach. Wchodząc do windy dostałem krótkiego sms'a od Hatori'ego. Przekazał mi, że mimo iż mam urlop, mam wstawić się w biurze, bo ogłoszą zwycięzcę konkursu dla "młodych autorów" i każdy ma być obecny. W tamtym momencie coś ścisnęło mnie w żołądku. Nie chciałem jeszcze widzieć Takano. Nie byłem gotowy. Nerwy zżerały mnie przez całą noc. Przez nieprzespaną noc wyglądałem strasznie. Byłem cały blady, a sińce pod oczami sprawiały, że wyglądałem koszmarnie. Jak na skazanie ruszyłem na pociąg. Miałem nadzieje, że przynajmniej w nim nie spotkam Takano. Niestety, było to niemożliwe. Jednak szczęście widocznie mi dzisiaj dopisywało, bo nigdzie go nie zauważyłem, nawet gdy wszedłem do biura. Niepewnie nacisnąłem guzik windy prowadzący na czwarte piętro. Im wyżej się znajdowałem, tym szybciej biło mi serce. Wyszedłem i niepewnie skierowałem się w stronę naszego wydziału. Widok jaki tam zastałem był niemałym zaskoczeniem. Mimo iż zbliżał się koniec cyklu, wszyscy byli odświeżeni i zażarcie pracowali nad czymś przy swoich biurkach. Oczekiwałem czegoś zupełnie przeciwnego. - Dzień dobry. - przywitałem się i usiadłem na swoje miejsce. W tamtym momencie poczułem jak wszystkie spojrzenia skupiają się na mnie. Jak jego spojrzenie skupia się na mnie. - Rit-chan! Dobry! - powiedział Kisa-san i uderzył mnie przyjacielsko w plecy. Uśmiechnąłem się w odpowiedzi, jednak nie on mnie w tym momencie interesował. Powoli skierowałem wzrok w stronę Takano. Wpatrywał się we mnie zaskoczonym wzrokiem. Zmarszczyłem brwi. Przecież to prawdopodobnie z jego polecenia miałem się tu dzisiaj stawić, więc dlaczego był zaskoczony? Jak najszybciej jak tylko mogłem odwróciłem wzrok. Wziąłem głęboki wdech i otworzyłem laptopa. Wbrew pozorom nazbierało mi trochę pracy, więc wolałem zająć się tym teraz, gdy miałem wolną chwilę, niż odwlekać to w nieskończoność. Nie miałem nawet odwagi spojrzeć na Hasegawę, który siedział na wprost mnie. Czułem, że nieprzerwanie się we mnie wpatruje. Serce biło mi jak szalone. W tym, całym zamieszaniu nie pomyślałem nawet o tym, że jeśli kiedykolwiek pogodzimy się z Takano, to będę musiał codziennie oglądać twarz Hasegawy. Cały czas skupiałem winę na Takano, ale być może także on miał jakiś wpływ na całe to zajście? Na tę zdradę? - Idziemy. - moje rozmyślania przerwał głos Takano. Zdezorientowany podążyłem za wszystkimi. Nie miałem pojęcia gdzie idziemy, co nas tam czeka i w czym ja jestem tam potrzebny. Czy przy wręczaniu nagrody naprawdę potrzebna była obecność całego wydziału? Zrezygnowany powlokłem się za resztą. Po drodze mijaliśmy wielu ludzi, nie mówiąc już o tym, że w windzie byłem maksymalnie ściśnięty. W końcu dotarliśmy do celu naszej "podróży", sali konferencyjnej numer jeden, która znajdowała się na parterze. Tam ludzi było jeszcze więcej! Nie spodziewałem się, że ten z pozoru malutki konkursik zmieni się w wydarzenie na tak wielką skale. Rozglądałem się dookoła podziwiając wszystkie dekoracje. No nie powiem, postarali się. Zauważyłem też, że tuż pod sceną były wyznaczone miejsca dla każdego pracownika. Jakież było moje zaskoczeni, gdy zauważyłem, że siedzę pomiędzy Takano i Hasegawą! Stanąłem jak wryty i wpatrywałem się w kartki z nazwiskami wiszące na oparciach.Stałem tak dłuższą chwilę upewniając się, że wszystko dobrze przeczytałem. Ten dzień zapowiadał się koszmarnie! Nie miałem jednak wyboru, jeszcze bardziej zdenerwowany zająłem swoje miejsce. Gdy moje ramię zetknęło się z ramieniem Takano, to był już szczyt wszystkiego. Zrobiło mi się gorąco, a serce biło tak szybko, iż byłem pewny, że każdy w tym pomieszczeniu jest w stanie je usłyszeć. - Prosimy o zajęcie miejsc! - donośny głos rozległ się po całym pomieszczeniu. Isaka'san stał na scenie i rozglądał się po gościach. W odległości kilku metrów od niego stało pięć dziewczyn i jeden chłopak. Wszyscy mieli na oko osiemnaście, dziewiętnaście lat. To prawdopodobnie oni walczyli o pierwsze miejsce w konkursie. Zacząłem współczuć temu, kto będzie edytorem zwycięzcy. Dostanie dodatkowej pracy nie uśmiechało się nikomu, a co dopiero, jeśli miało się pomagać nowicjuszowi. Usiadłem wygodniej i zacząłem wsłuchiwać się w długą mowę wprowadzającą. Gdy pomyślałem, że będę musiał jeszcze zostać na imprezie, która najprawdopodobniej pociągnie się do późnej nocy, rozbolała mnie głowa. W tym momencie nie miałem najmniejszej ochoty na zabawianie gości i sztuczne uśmiechy. Nie miałem siły na nic. - Ogłosimy teraz zwycięzce! - krzyknął do mikrofonu Isaka. Jak dla mnie było to zbyt entuzjastyczne. - Zdobywcą pierwszego miejsca jest autorka mangi "Tsuki wa kumo ni arimasu"*, Kiyoko Watanabe! Gratulujemy! - na widowni rozległy się oklaski, a niska dziewczyna stojąca już na scenie, podeszła do mikrofonu. - Bardzo wam dziękuję. - powiedziała cicho. - Na prawdę nie spodziewałam się, że moja twórczość zostanie doceniona i wygram ten konkurs. Jest to dla mnie wielka szansa, mogę spełnić moje marzenie o wydaniu własnej mangi. M-mam nadzieję,że.. - w tym momencie dziewczyna się rozpłakała. Zaskoczony uniosłem brwi. - Spokojnie! - powiedział Isaka i poklepał ją po ramieniu. Jak zawsze w takich sytuacjach był niewzruszony. - Może przedstawimy ci twojego edytora? On na pewno cię pocieszy. Zapraszamy Ritsu Onoderę! W tamtym momencie o mało nie udławiłem się własną ślina. Spojrzałem w stronę Takano w poszukiwaniu zrozumienia. Jednak wydawał się tym tak samo zaskoczony, jak ja. Niepewnie wstałem i skierowałem się na scenę. Nie byłem w ogóle do tego przygotowany! Spojrzałem na Kiyoko z pustką w głowie. Co się robi w takich sytuacjach?! - Oj nie bądź taki sztywny! - szef popchnął mnie w stronę dziewczyny w wyniku czego aktualnie trzymałem ją w ramionach. Poziom mojego zażenowania sięgał zenitu. - Jeszcze ran gratuluje zwyciężczyni! Premiera jej mangi została zaplanowana na dwudziestego dziewiątego lipca. Oczekujcie dobrej sprzedaży! - powiedział i zszedł ze sceny. Ja natomiast najszybciej jak tylko mogłem wyplątałem się z jej uścisku i także podążyłem za nim. Mimo to czułem jak dziewczyna podąża za mną. Chciałem porozmawiać z Takano i wyjaśnić całą te sytuację, ale teraz nie było o tym mowy. Nie w naszym obecnym położeniu. Zrezygnowany usiadłem w kącie sali i myślałem o tej całej sytuacji. Najwyraźniej z mojego urlopu nici. Teraz muszę przyjść jutro do pracy i od razu zapoznać się z tą ''nową'' mangą. Będę miał przez to same problemy. Byłem tak zamyślony, że nawet nie zauważyłem,że ktoś przede mną stoi. Zaskoczony uniosłem wzrok. - Musimy pogadać. - wymamrotał Hasegawa. Mówił tak cicho, że ledwie go rozumiałem. - A mamy o czym? - parsknąłem. Czego on jeszcze ode mnie chciał? - Mamy. To zajmie tylko chwilę. Zniechęcony wstałem i dałem mu się poprowadzić. Wylądowaliśmy na korytarzu, kilka metrów od miejsca przyjęcia. - Na początku chciałem cię przeprosić. - Wsadź sobie w dupę to przepraszam. - warknąłem. Po co w ogóle zgodziłem się na te rozmowę?! - Rozumiem, że jesteś zdenerwowany, ale.. - Kto by kurwa nie był?! - moja cierpliwość była na wyczerpaniu. - Chcę po prostu wytłumaczyć, że.. - Nie chcę tego słuchać! - wrzasnąłem i ruszyłem do wyjścia. Jednak w tamtym momencie on złapał mnie za ramię i przygwoździł do ściany. - Słuchaj. - wysyczał w moją stronę. - Chcę tylko wytłumaczyć ci całą sytuację. Bądź tak dobry i wysłuchaj mnie po dobroci. Nie mam dużo czasu. - Jak to? - nie ma czasu? - Chciałem ci o wszystkim powiedzieć, ale z tobą nie da się rozmawiać! Cholera. - zmierzwił dłonią swoje włosy. - Słucham. - powiedziałem już nieco spokojniej. Dlaczego tak bardzo chciał mi o tym powiedzieć? - Chodzi o to, że.. - nie zdążył dokończyć, bo ktoś siłą odciągnął go ode mnie. Przypominam, że dalej przypierał mnie do ściany. - Co ty odpierdalasz?! - krzyknął Takano. Wystraszyłem się nie na żarty. Nigdy nie słyszałem, by był tak wkurzony. - N-nic! Chciałem tylko wszystko wyjaśnić i.. - jąkał się Hasegawa. - Idź do domu. - tym razem Takano-san skierował się do mnie. - A mam jeszcze jakiś? - zapytałem cicho. W tamtym momencie dostrzegłem jak jego oczy z wściekłych, zmieniają się w pełne bólu i urazy. - Wróć do naszego domu. Porozmawiamy jak wrócę. Skinąłem tylko głową i ruszyłem do wyjścia. Nie chciałem uczestniczyć w tej kłótni. Wszystko szło źle, ale zawsze tak jest. Bo to wszystko działa jak domino. Jeśli już pierdoli się jedna rzecz, reszta idzie w jej ślady.
CZYTASZ
Sekaiichi Hatsukoi
Fanfictionnie będę wam zdradzał o czym to jest przeczytacie to się dowiecie.