- Mogę spytać, co ty do cholery wyprawiasz? - zapytał chłodno Severus, kiedy wyszli na mroczną ulicę. - Podrywasz tego faceta? Odbiło ci?
- O co ci chodzi? - zapytała. - Jak ktoś jest miły, to od razu oznacza, że kogoś podrywa?
- Ty nie masz w zwyczaju być miłą - warknął. - Nie jestem ślepy. Widziałem to. Jak się do niego przystawiałaś.
- A nawet jeśli, to co ci do tego? - zapytała ze złością. - To moja sprawa, co, kiedy i z kim robię. A ciebie to już na pewno nie powinno obchodzić!
- Tak sądzisz? - zapytał zimno Severus. - Zapomniałaś o mężu? Masz go gdzieś? I mnie też?
- Dlaczego niby ciebie? Po czym to wnioskujesz?
- NIE ŻYCZĘ SOBIE, ŻEBYŚ FLIRTOWAŁA Z PIERWSZYM LEPSZYM SAMCEM W MOJEJ OBECNOŚCI!
- SŁUCHAM?! BĘDĘ ROBIŁA, CO MI SIĘ PODOBA! - wrzasnęła Bellatrix.
- Ach tak?! - ryknął Severus. - Póki jesteś pod moim dachem, masz się ze mną liczyć!
- Ach tak?! - zawołała Bellatrix. - W takim razie możesz czuć się odciążony. Wynoszę się od ciebie, ty cholerny despoto!
- Wspaniale! - krzyknął. - Radź sobie sama!
I deportował się.
* * *
- Cholerny kretyn!
Bellatrix z wściekłością ruszyła do sklepu madame Malkin po swoje szaty. Owszem, celowo zalecała się do tego całego Wallace'a, by wzbudzić zazdrość w Snapie, ale nie sądziła, że tak daleko to zajdzie. Czy aż tak mu na niej zależało?
Wkroczyła jak burza do lokalu. Madame Malkin siedziała na krześle naprzeciw biurka, ale na widok miotającej pioruny Belli od razu podniosła się i wręczyła jej spory pakunek.
Bellatrix postanowiła gdzieś się przebrać w jedną z nowych szat; starą odda Severusowi, bo duma jej nie pozwalała zatrzymać sukienki. Weszła do jednego z opuszczonych sklepów i szybko zmieniła ubranie na piękną, ciemnozieloną szatę. Tę od Severusa schowała do pudełka po nowej sukni i postanowiła odnieść ją osobiście.
* * *
Zjawiła się przed szarym domkiem przy Spinner's End, gdy zachodziło już słońce. Odetchnęła głęboko trzy razy i weszła do środka bez pukania. Przeszła bezszelestnie przez korytarz i zajrzała do salonu. Severus stał tyłem do niej, wpatrzony w okno. Był wyprostowany i chyba prawie wcale nie oddychał. Bellatrix chciała niezauważenie położyć pudełko na stoliku, ale jak zwykle potknęła się o coś i runęła do przodu.
Severus obrócił się błyskawicznie. Na jej widok zmarszczył brwi.
- Nie musisz padać mi do stóp.
- Przyszłam oddać ci sukienkę - powiedziała, ignorując jego docinek i wstała z podłogi, próbując zachować resztki godności.
- Nie zamierzam w niej chodzić. Weź ją sobie.
- Nie.
- Dlaczego?
- Może nie chcę, żeby mi o tobie przypominała.
- W takim razie nalegam, byś ją jednak zatrzymała.
Bellatrix uniosła kącik ust. Severus zrobił to samo. Podszedł do niej powoli.
- Wybacz mi to, co dziś powiedziałem. Poniosło mnie. Nie powinienem...
Bellatrix położyła mu palec na ustach.
- Obydwoje zachowaliśmy się jak dzieci. Zapomnijmy o tym, dobrze?
Zbliżyła się do niego i cały czas patrząc mu w oczy, ujęła jego twarz w dłonie i delikatnie go pocałowała. Najpierw był gotów zaprotestować, czuła jego wahanie, ale po chwili oparł się jej i odwzajemnił pocałunek.
Całowali się powoli, z niczym się nie spiesząc, choć ich serca biły jak oszalałe. Severus wplótł palce w jej loki, a ona zacisnęła dłonie na jego prostych, czarnych włosach. Jego palce zeszły niżej, aż do zapięcia jej sukni. Sprawnie sobie z nim poradził i zsunął jedwabny materiał z jej szczupłych ramion. Gładził jej plecy, ramiona i szyję, przyprawiając ją o dreszcze podniecenia. Bellatrix oderwała się od jego ust i zaczęła obsypywać pocałunkami jego szyję, podbródek i linię szczęki. Westchnął głęboko i wpił się w jej usta z o wiele większą namiętnością niż wcześniej.
Nagle, w tym samym momencie poczuli ostry ból w lewym przedramieniu. Byli wzywani.
CZYTASZ
ZAWIESZONE | A thousand years || Severus & Bellatrix
De TodoPo utracie legendarnej przepowiedni o Harrym Potterze i Czarnym Panu kara spada na śmierciożerców. Wyjątkowo surowo ukarana zostaje Bellatrix, która nie podołała zadaniu. Wycieńczona i zbrukana po torturach, odtrącona przez jej mistrza nie ma gdzie...