Rozdział I ; Poszukiwany podejrzany

112 5 2
                                    

Reszta dnia minęła głównie na wszelkich informacji i sprawdzaniu odcisku palców, dowodów i tym podobnych.

Pod wieczór w biurze zapanowała cisza. Za oknem szalał wiatr, podczas gdy jedyną osobą w przedziale zespołu Gibbs'a była Phoebe zawzięcie usiłująca znaleźć jakichkolwiek wrogów Seth'a.

Wcześniej, wspólnie z Abby znalazły jeszcze 4 ofiary z identycznym „podpisem" na ramieniu. Phoebe przeszedł dreszcz. Jak można skończyć żywot pięciu niewinnych osób?  W ciągu 6 lat.

 W każdym razie morderca ten musiał się czymś kierować, nie mógł wybierać ofiar na chybił-trafił. A pewna uparta podopieczna Gibbs'a  postanowiła że pierwsza znajdzie mordercę. Chociażby miała być to ostatnia rzecz jaką zrobi... Gdyby wiedziała jak bardzo bliskie prawdy jest te zdanie.

-Gdzie wszyscy?- prawie podskoczyła na dźwięk głosu DiNozza który stał przed jej biurkiem. Odruchowo zamknęła laptopa.

-Szef u dyrektor Sheppard, a McGee u Abby.- uniosła brew. Amerykański Włoch nie odszedł od jej biurka i nadal przyglądał się jej podejrzliwie.  Dziewczynę zaczęło to irytować.  –Coś jeszcze?- wręcz warknęła.

-Co tam ukrywasz?- sięgnął do jej najzwyklejszego laptopa, w czarnej obudowie  z jaskrawo żółtym napisem „Dotkniesz a zginiesz" , którą sprezentowała jej Gotka.

Phoe odtrąciła jego dłoń.

-Nie Twoja sprawa. Nie masz dzisiaj jakiejś randki?- odrzuciła za siebie długie, ciemnoczerwone włosy.  Kto jak kto ale nikt z pracy nie denerwował jej tak bardzo jak Tony... No, może z wyjątkiem Gibbs'a.

-Dzisiaj akurat nie-mruknął i odszedł na swoje miejsce. Phoebe jakby się obudziła. Ktoś go odtrącił na pewno. Nigdy by się do tego nie przyznał ale da się zauważyć jego dobicie.

 -Czyżby ta słodka blondynka sprzed tygodnia się zostawiła?- zatrzepotała rzęsami i przechyliła się nieco w kierunku Tony'ego.

-Nie Twoja sprawa...- mruknął udając że zajmuję się czymś pilnym na ekranie komputera.

-Ha! Wiedziałam! Mówiłam że nie daję Wam tygodnia- na twarz dziewczyny wkradł się szeroki uśmiech tryumfu. Pierwszy raz od... od zeszłego tygodnia, kiedy to prawidłowo obstawiła długość związku Tony'ego i nijakiej Catherine.

 Anthony już chciał się odciąć jednak do ich boksu wrócił szef, jak zwykle z kubkiem kawy. Zmierzył wzrokiem parę.

-Lennox, Tony... Co wy tu jeszcze robicie?! Zbierajcie się do domu, jutro czeka was dużo roboty –powiedział jak zwykle oschle i usiadł przed swoim biurkiem.

Phoebe nie trzeba było tego powtarzać. Wstała i założyła zwykłą, skórzaną kurtkę i lekką, czarną apaszkę w białe czaszki – również prezent od Abby.  Chwyciła torbę z laptopem i założyła ja na ramię.

-Do jutra-rzuciła i ruszyła w kierunku windy. Kiedy na nią czekała dołączył do niej DiNozzo.

-Nie martw się, do mnie też kiedyś się tak zwracał. Musi Cię sprawdzić- rzucił ni z gruszki ni z pietruszki. Phoebe zmarszczyła czoło i weszła do windy.

-Nie wiem o co Ci chodzi –prychnęła i nadusiła guzik parteru.

-Czyżby?- prychnął i uśmiechnął się złośliwie, opierając się o ścianę obok niej. W ciszy zjechali na parter, a następnie bez zbędnych uprzejmości pożegnali się i rozeszli.

Już godzinę później siedziała w salonie swojego obszernego mieszkania, które dzieliła z  Vanessą, która obecnie przebywała poza domem. Phoebe zaś siedząc na czarnej, skórzanej kanapie przeglądała wszystkie dane które zgromadziła dziś w pracy. Na szklanym stole przed nią leżało wiele wydrukowanych zdjęć ciała Seth'a Sorenson'a oraz pozostałych ofiar..  Było też wiele porozrzucanych kartek z nabazgrolonymi wnioskami które miały się jej przydać w późniejszym czasie.

Chciała choć raz pokazać że potrafi coś więcej niż pstrykanie fotek zakrwawionym pokojom, trupom czy innym tego typu rzeczom. Westchnęła ciężko i wzięła kolejnego łyka piwa z butelki . Przyglądała się poukładanym w rzędzie zdjęciom ofiar, jeszcze przed ich śmiercią.

Pierwsze było zdjęcie Anastasii Cooper.  Miała długie, jasnobrązowe włosy, bladą cerę i kilka piegów na nosie. Jej zielone oczy wręcz tętniły życiem, a na twarzy gościł szeroki, przyjazny uśmiech.  Zmarła na imprezie po zakończeniu studiów . Studiowała psychologię. Na imprezie ktoś wyrzucił ja przez okno, znaleziono ją rano.

Na ramieniu został wycięty symbol Neptuna. W chwili śmierci miała 22 lata. Wiele porzuciła dla studiów... i wiele przez nie straciła.

Następne przedstawiało Veronicę Smith.  Na pierwszy rzut oka było widać że pochodziła z bogatej rodziny. Długie, nienaturalne, blond włosy , idealny uśmiech,  lekka opalenizna prosto z solarium. Uśmiechała się lekko, lecz złośliwie. Co do jej osoby, można by mieć wątpliwości o niewinnej śmierci. Zginęła podobnie jak Seth.

Na ramieniu został wycięty symbol Neptuna. W chwili śmierci miała 24 lata.

Później był ,dla odmiany, mężczyzna. Jared Night. Wysoki, ciemnowłosy i ciemnooki. Przydługie włosy były niedbale rozczochrane, a w oczach było widać nierozpoznawalne dla Phoe emocje. Mimo że się uśmiechał, mógł to być żal. Zginął prawdopodobnie w męczarniach, od kilkakrotnego pchnięcia nożem w klatkę piersiową. Jedyną podejrzaną została była narzeczona której danych nie znalazła. Miała jednak solidne alibi i sprawę zamknięto.

Na ramieniu został wycięty symbol Neptuna. W chwili śmierci miał 26 lat.

Przed Seth'em była jeszcze osoba która kompletnie nie pasowała do reszty ofiar.  Biznesmen dawno po trzydziestce. Prowadził dużą wytwórnię płytową. Posiwiały, ogolony, kiedyś przystojny facet ze zmarszczkami patrzył na Phoebe ze zdjęcia z oficjalnym wyrazem twarzy. Zostawił żonę i dwójkę dzieci po 15 roku życia. Zginął tak jak Jared. Znaleziony w parku, o zachodzie słońca... Jak romantycznie.

Na ramieniu został wycięty symbol Neptuna. W chwili śmierci miał 39 lat. 

To się kompletnie nie trzymało całości. Młoda studentka, fałszywa, sztuczna blondynka, tajemniczy buntownik, bogaty biznesmen i osamotniony syn generała.

 A jednak musieli mieć coś wspólnego. Coś przez co wszyscy zginęli z ręki jednego mordercy.  Zaciekawiło ją też to że każdy, prócz biznesmena,  prawdopodobnie się nie bronili. Musieli więc  znać napastnika.

Westchnęła i wzięła kolejnego, sporego łyka piwa. Przeczesała włosy dłonią i wstała odkładając butelkę i laptopa na stolik. To jest trudniejsze niż mogło się jej wydawać.  Skierowała się do aneksu kuchennego. Naszła ją nagła ochota na herbatę.

Wstawiła wodę i przygotowała kubek.  Nie mogła nic poradzić na to że chciała pierwsza dojść do domniemanego mordercy, a myśli o tej sprawie chodziły jej po głowie bez przerw. Sięgnęła do szafki z lekami. Chyba ma już dość jak na dzisiaj.

Dziesięć minut później znów siedziała nad plikami różnych zdjęć, kartek i karteczek.  Co chwila coś notowała lub wystukiwała do laptopa. Tym razem klęczała przed niskim stolikiem do kawy z łokciami na blacie, podpierając brodę dłonią zaciśniętą w pięść.

Nieosłodzona herbata stała obok niej na podłodze . Piła ją chyba tylko wtedy kiedy pracowała nad jakąś sprawą lub kiedy była chora. W przypadku tego pierwszego, dodatkowym wymaganiem był papieros. I dzisiaj go nie zabrakło.

Nie była nałogowcem, ale od czas do czasu lubiła zapalić. Strzepała nadmiar popiołu do prostej popielniczki stojącej pomiędzy papierami.

Do mieszkania wtargnęła jaskrawo niebieska burza włosów – Vanessa. 

Critical Acclaim Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz