Rozdział V ; "Związek"

66 2 1
                                    

            -Gdzie do cholery jest DiNozzo?! – warknął dawno już posiwiały  mężczyzna wchodząc do części  biura, w której urzędował jego zespół.

                -Eee... Spóźnia się, szefie- stwierdził nieco zgaszony McGee zza swojego biurka.

                -To już, inteligencie, zdążyłem zauważyć- wręcz warknął. O, ktoś tu ma swoje humorki.  –A Lennox? Też sie spóźnia? – spojrzał podejrzliwie na jej biurko.

                -Eeee... Tak -  potwierdził niepewnie. Niewysoki, dość wychudzony 26-letni brunet. Informatyczny geniusz o zielonych oczach, najczęściej lekko nierozgarnięty, niezbyt pewny siebie ale mimo to dość zdolny śledczy.

                Gibbs obdarzył go gniewnym spojrzeniem, kiedy drzwi windy otworzyły się a do biura weszła Czerwonowłosa z czterema kubkami kawy. Leroy spojrzał na nią podejrzliwie.  

                Leroy Jethro Gibbbs – mężczyzna o groźnym spojrzeniu niebieskich oczu. Siwe włosy zawsze obcięte w ten sam sposób, twarz pokryta wieloma zmarszczkami. Chyba najlepszy śledczy w Waszyngtonie. Uparty, wymagający i uzależniony od kawy. Prawie cały, zaznaczmy PRAWIE, zespół traktował jak swoją rodzinę. Abby- laborantkę – jak córeczkę tatusia, Tony'ego – jako starszego syna, wiecznie sprawiającego kłopoty,a Timmy'ego jako nierozgarniętego jeszcze młodszego syna. Palmera- asystenta patologa, jak nieporadnego siostrzeńca.  Samego doktora Malarda traktował jak najbliższego przyjaciela, niemalże ojca.  Ducky był chyba jedyną osobą  która nigdy nie musiała się bać jego humorków.

                -Dzień dobry – uśmiechnęła się aż za szeroko, jak na instynkt Gibbs'a . Podeszła do biurka szefa i postawiła przed nim kubek jego ulubionej kawy- czarnej, mocnej,  niesłodzonej . – W zamian rekompensaty za kolejne spóźnienie – powiedziała jak zwykle bez ogródek i podała kawę McGee'iemu.

                -Nie podlizuj się,Lennox- zmierzył ją wzrokiem Leroy , podczas gdy ta usiadła z swoją kawą za swoim biurkiem. 

                Mimo ochrzanu od szefa szeroki uśmiech nie  schodził jej twarzy. Zdezorientowany Timmy patrzył to na szefa, to na koleżankę, natomiast Gibbs pewnym spojrzeniem obserwował Phoebe.

                Coś było nie tak. W ciągu ponad roku zdążył zauważyć że praktykantka próbuje jak  najbardziej wpasować się do zespołu . Prawie nigdy się nie spóźniała i chyba najbardziej przejmowała się każdym śledztwem. Zdążył zauważyć też że 27-latka rzadko kiedy ma aż tak dobry humor. Właściwie to chyba nigdy jeszcze tak się zachowywała.

                W podświadomości Leroy'a coś zabłysnęło.

            -Wiesz gdzie jest Tony? – spytał kierując pytanie do Phoe.  Dziewczyna czuła jak przewierca ją zimne spojrzenie szefa. Co znów zrobiła źle?

                Zmierzyła wzrokiem biurko kolegi po czym wróciła spojrzeniem na Gibbs'a.

                -Spóźnia się- stwierdziła oczywistym tonem i wzięła łyka kawy.

                -A dlaczego się spóźnia? –drążył dalej Gibbs. Jak zwykle wierzył swoim przeczuciom.

                McGee nadal zdezorientowany nadal patrzył to na Gibb'sa to na Phoebe. Ani on, ani sama zainteresowana nie wiedzieli o co chodzi.

                -Pewnie jest z tą swoją Francuzką- powiedziała niepewnie i ściągnęła brwi. 

                Gibbs przez ostatni rok dowiedział się że Czerwonowłosa za każdym razem kiedy kłamie odruchowo zaczyna bawić się włosami lub rękawem kurtki czy bluzy. Teraz tego nie robiła. Mówiła prawdę, a jego podejrzenia o dziwo okazały się ślepe.  Westchnął zirytowany.

Critical Acclaim Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz