*Suzy/Rebeca Pov.*
Gdy tylko weszłam do domu, zobaczyłam Ane robiącą coś w kuchni. Postanowiłam podejść do niej i zobaczyć co za pyszności pichci moja przyjaciółka. Jak postanowiłam tak zrobiłam, okazało się, że były to naleśniki. MNIAM. Gdy tylko skończyła je robić, odwróciła się w moją stronę i uśmiechnęła lekko.
- No mów jak tam pierwszy dzień w szkole?? - zapytała najwyraźniej zainteresowana Ana
- No nawet dobrze - odpowiedziałam wymijająco
- Jakieś fajne osoby w klasie?? - dopytywała
- Poznałam tylko jedną osobę... - teraz to chyba szczerzyłam się jak głupia
- Kogo?? - zapytała z głupim uśmieszkiem
- Podejdź bliżej powiem ci - schyliłam się nad uchem Any i z całych sił wykrzyczałam - LEO!!
Zdezorientowana dziewczyna cofnęła się kilka kroków i spojrzała na mnie z miną w stylu "cokurna?!", na co ja się roześmiałam. I zaczęłam jej opowiadać o naszej (mojej i Leo xd) jakże interesującej i poważnej rozmowie. Dziewczyna tylko co jakiś czas się uśmiechała i kiwała głową, na co ja prychnęłam- Czy ty mnie w ogóle słuchasz??
- Pewnie bym to robiła gdybym przez kogoś nie stała się głucha na jedno ucho - powiedziała z wyrzutem
- Never mind... Może poproszę Leo żeby zapoznał z tobą Charliego?? - poruszyłam sugestywnie brwiami
- Wiesz, że bym chciała, ale on ma dziewczynę... - mruknęła zrezygnowana
- Dziewczyna nie mur, da się ominąć - zaśmiałam się i zaczęłam jeść, a raczej pożerać naleśniki z Nutellą. Były cudowne.*Leo pov.*
No i poszła. Kurwa, co ona ze mną robi? I co jeszcze? Polazła do tego Scotta... Db wracam do domu nie ma senau tu stac i gapic sie w nicość.
Polazłem do domu myśląc o Suz, ładne imię... Ale bardziej mi się podoba Kate... Albo Rebeca! To jest śliczne imie! Wszedłem do domu i nie miałem co robič, Tilly u koleżanki, nie ma zadnej imprezy... O wiem! Zadzwonie do Charliego.
1 sygnał
2 sygnał
I odebrał...L: Siema stary...
C: No co jest?
L: Nudzi mi się wbijasz?
C; Hehe własnie mialem do ciebie wbijać!
L: No i extra! Czekam!I się rozłączył.
Poszedłem do pokoju ogarnąć troche. Skończyło się na tym że położyłem bluze na krszesle żeby móc połozyć się na łóżku. Nie moja wina, że jestem taki leniwy... Leżałem tak jakieś 20 min i nic nie robiłem. Usłyszałem jak ktoś dzwoni do drzwi ale nie chciało mi się wstatać. Jesli to Charlie to i tak wejdzie, a jeśli nie to mam go w dupie...- Ej kurde deblilu, zamknięte!- krzyczał zza drzwi.
- To właź przez okna albo wywaz drzwi!!!- krzyknąłem.
- No i jesscze czego?!
- Jak już pytasz.. Ja bd wchodził to zqchacz o kuchnie i weź nutelle i łyżke!!!
- Chyba cie posrało! Otwieraj!!!
- Dobra już ide...- zwlokłem się z łóżka i poszedłem otworzyć, po jaką cholere ja je zamykałem?!- Dłużej się nie dało?!- krzykną wchodząc do domu.
- Taaa. Ciebie też miło widzieć...- przewróciłem oczami i poszliśmy do mnie. Oczywiście ja wcześniej wstąpiłem do kuchni po Nutelle.
- Dobra już mi nic do szczęścia nie trzeba...- powiedziałem kładąc się na łóżku i przytulając słoik.
- Powinieneś się leczyć...
- Za późno...- wzruszyłem ramionami, a blondyn tylko się zaśmiał
- Dobra to jak tam w szkole, młody?
- Jak to w szkole... Mam nową "koleżanke"- ruszyłem znacząco brwiami.
- Imie?
- Suz...- uśmiechnąłem się.
- Całkiem ładne... A ona ładna?
- Nooooo... Blondynka z niezłym tylkiem..- rozmażylem się
- Uwazaj bo ci stanie na samo wspomnienie...- zaśmiał się, za co dostał łyżką w czoło.- Ej! To bolało...
- Miało...- przewróciłem oczami.
- Poznasz mnie z nią.
- Najpierw to ja musze ja lepiej poznać, ale to będzie izi..
- Skąd taka pewność?- zdziwil się.
- Bo jest Bambino!- ucieszyłem się jakbym zobaczył dożywotni zapas Nutelli, nie no dobra, nie przesadzajmy. Jakbym zobaczył regał z zapasem Nutelli. No tak mniej więcej.
- Bedziesz zarywał?
- Nie, kurwa do końca życia będe tylko ukratkiem gapił się na jej tyłek...- popukałem się w czoło palcem.
- No ja nie wiem, może tylko ją zgwałcisz i zostawisz.. Skąd mam wiedziex jakie masz plany...- wzruszył ramionami.
- Się jeszcze zobaczy...
- Tylko się upewnij czy nie ma chłopaka, albo brata...
- Chłopaka chyba nie ma... A czemu brata?- nie rozumiem go.
- No jak ją zranisz, a jej brat to jakiś goryl, to więcej nie będziesz miał nawet okazji żeby inną zranić...- wytłaczył.
- Logiczne...- przyznałem.
- Gramy w coś?- zmienił temat.
- Jasne!- zaczelišmy grać w jakąś gre, nie zwracałem uwagi. Myslami byłe przy moim planie...*Kilka godzin późnej*
*Suzy/Rebeca Pov.*Właśnie szłam do sklepu, bo, gdyż, iż, ponieważ... Nutella się skończyła!! Khathastopha....!!!! *udawanyfrancuskiakcent*. Więc jak mówiłam szłam do sklepu z zamiarem kupienia kilku słoików. Ale oczywiście ja jak to ja, opócz Nutelli kupiłam jeszcze żelki, ciastka i owoce, no co kto bogatemu zabroni. Bosz jak te kasjerki to wolno robią... Ktoś by mi zdążył już dziecko porwać, jakbym zostawiła je samo przed sklepem. O lel moja kolej... Gdy tylko wyszłam ze sklepu w oczy rzuciła mi się drobna damska sylwetka siedząca na schodach kilka metrów dalej... Gdy podeszłam bliżej zobaczyłam, że ma białe włosy i kilka kolczyków, dziewczyna popatrzyła na mnie, a jej wyraz twarzy wskazywał na zdziwienie. Szybko rzuciła niedopałek papierosa na chodnik i uśmiechnęła się jakby sama do siebie. Okej... To jest chore, w miarę szybko ruszyłam z miejsca, nie odwracając się za siebie. Jednak słyszałam, że dziewczyna idzie za mną i coś mamrocze pod nosem.
- Rebeca? - pyta już głośniej dziewczyna. Na moje stare imię, całe moje ciało się spina, a ja zatrzymuję się w pół kroku.
- Tak... - mruknęłam
- To... To Ty? Pogadajmy...- uciekaj!
Mój mózg pracował na pełnych obrotach, a jedynym słusznym wyjściem była ucieczka, więc tak też zrobiłam. Uciekłam...
![](https://img.wattpad.com/cover/76762431-288-k192710.jpg)
CZYTASZ
Zaginiona | C.L i L.D
FanfictionPrzyszłość dogania nas w najmniej oczekiwanych momentach. Czasami potrafi naprawić, a czasami zepsuć całe życie, przynajmniej lepsze to niż życie w kłamstwie. W świecie Rebeci jest pełno kłamstw i nie prawdziwych historii. Czy jedno wydarzenie pozwo...