Rozdział 16

387 30 6
                                    

*Suzy/Rebeca Pov.*

Nie zwracając uwagi na Leo, wyszłam za Angelą do klasy i usiadłam z nią w ławce. Oczywiście szanowny pan Leondre Devries musiał usiąść za nami, bo nie ma innych miejsc w klasie. Lekcja była całkiem spoko do momentu gdy facetka zaczęła tłumaczyć jakieś bezsensowne zadanie. Bardziej tłumaczyła je sobie niż nam, ale co tam... Pff... Gdy w końcu skończyła, zawołała jakiegoś chłopaka do tablicy i kazała rozwiązać równanie. Coś nie za bardzo mnie to obchodziło, więc po prostu oddałam się rozmowie z Angel. Można powiedzieć, że rozmawiałyśmy o wszystkim byle nie uczestniczyć w lekcji. Jednak moją uwagę w tej chwili przykuła niebieska zmięta kartka papieru leżąca na naszym stoliku. Spojrzałam pytająco na Angel i powoli podniosłam kartkę i zaczęłam odwijać. Na środku kartki czerwonym mazakiem pisało "Musimy porozmawiać to ważne!"

*Leo Pov.*

Siedziałem i wierciłem się i nie mogłem wytrzymać w jednym miejscu. Dręczyły mnie dziwne uczucia. Wyrzuty sumienia? Nie... Nie wiem co to było. Postanowiłem napisać jej wiadomoś i pogadac z nią na przerwie. Na szczęście na dzwonek nie musiałem długo czekać i tak jak zwykle z klasy wyszedłem jako pierwszy. Stałem pod salą i czekałem na Suz. Wyszła ostatnia. Nie zauważyła mnie więc złapałem ją za rękę i pociągnąłem w moją stronę. Chyba się przestraszyła.
- Ej!...- chciała krzyknąć.
- To ja...- uśmiechnąłem się.
- Czego chcesz?
- Chciałem cię przeprosić.... - spuściłem glowę.
- O... Pan chodząca perfekcja Devries przeprasza?- zaśmiała się.
- Bo ty mi się podobasz... No i pomyślałem, że tak jak większość dziewczyn w szkole, lubisz takich chłopaków...- westchnąlem.
- Takich czyli jakich?- spojrzała na mnie pytająco.
- Takich debili?- uśmiechnąłem się nieśmiało.
- Haha, gluptasie.. Ja lubie LEONDRE DEVRIES'A a nie jakiegoś napalonego bad boy'a- zaśmiała się i mnie przytuliła.

*Suzy/Rebeca Pov.*

Znowu mu wybaczyłam, może i zachował się jak kompletny idiota i dupek, ale to też człowiek. A głupota to rzecz ludzka. Każdy zasługuje na drugą szansę, nawet jeśli zadźgał twoją mamę wykałaczką. Z resztą pewnie jeśli bym mu nie wybaczyła to już za chwilę połowa Bambinos będzie mówić, że złamałam mu serce. Już widzę te nagłówki gazet dla nastolatek. "Suzy Miller złamała serce znanemu raperowi z duetu Bars&Melody" taaa już to widzę. To już nawet nie dlatego mu wybaczyłam po prostu stawiam go na równi z innym, a każdy zasługuje na drugą szansę.

- Ej Suzy... - szepnął do mnie Leo, przywracając mnie tym samym do rzeczywistości
- Yyy... Tak? - zapytałam nie wiedząc do końca o co chodzi
- Nic, nic tylko cały czas patrzyłaś przed siebie z lekko otwartą buzią - zaśmiał się chłopak
- Taa bardzo śmieszne - przewróciłam oczami i zaczęłam rysować w brudnopisie. Szczerze to nawet nie wiem jaką teraz mamy lekcję. Bardziej interesowały mnie moje jakże piękne rysunki. Sama nie wiem co chciałam narysować, czego efektem była cała strona w minionkach i jednorożcach. No co?? Można?? Można... No właśnie. W pewnym momencie usłyszałam cichy śmiech Leo przez co spojrzałam na niego jak na idiotę i zapytałam się o co mu chodzi, a on na to, że nic. Takie nic, że aż się musi śmiać cnie?? Moją rozkminę czemu Leo się śmiał przerwał dzwonek na przerwę. Co znaczyło, że została nam tylko jedna lekcja na, której siedzę z Luckiem. I pewnie znowu będzie próbował mnie poderwać, oj biedny jego los. Siedziałam sobie właśnie przed ścianą, gdy podeszła do mnie Angel, Spencer, Kate i Ana. Przywitałam się z dziewczynami zwykłym hej i wróciłam do przeglądania instagrama.

- Suzy jest sprawa - powiedziała w pewnym momencie Ana, a ja zwróciłam w jej kierunku głowę i gestem nakazałam by kontynuowała. Co też uczyniła.
- Nie będzie ci przeszkadzać jeśli dzisiaj dziewczyny przyjdą do nas i zostaną na noc?? - zapytała
- Nie wiem po co pytasz to twój dom możesz robić co chcesz, a mi to przeszkadzać nie będzie - odpowiedziałam i wzruszyłam ramionami. Ana się trochę dziwnie na mnie popatrzyła, ale tak jak ja wcześniej uczyniłam wyruszyła ramionami i wróciła do rozmowy z resztą dziewczyn. Ich rozmowę, a moje przeglądanie internetów, przerwał wróg jak również przyjaciel każdego ucznia (czyt. Dzwonek). Lekcjo nie mam pojęcia jaka nadchodzę!! Tak jak ostatnio usiadłam w ostatniej ławce i tylko czekałam na Luka i na nauczycielkę. Gdy w końcu po dziesięciu minutach przyszła nauczycielka najpierw przeprosiła za spóźnienie bo załatwiała na prawdę "ważne" sprawy, a dopiero potem zaczęła sprawdzać obecność i prowadzić lekcję. Nie wiem o czym mówiła, bo delikatnie mówiąc miałam ją gdzieś. Wiem, że z moim nastawieniem do szkoły daleko nie zajdę, ale nie moja wina, że wszyscy nauczyciele w tej szkole swoją postawą pokazują tylko jak bardzo nie chcą tego robić. A gdy oni nie chcą robić to niedziwne, że i uczniom się nie chce. Co ja poradzę, że właśnie tak zleciała mi cała lekcja i mogłam wracać do domu. Oczywiście jak zawsze gdy wracam ze szkoły Leo musiał się przyłączyć. Tym razem postanowiłam go nie spławiać, gdyż i tak po paru minutach udał się do swoich przyjaciół. Nie wiem po co ale chyba go wołali. Z resztą wydaje mi się, że dziś go jeszcze spotkam. Nawet nie zauważyłam gdy byłam już pod domem, weszłam do środka. Z tego co wiem Ana ze szkoły wraca dopiero za godzinę, więc chyba czas trochę ogarnąć dom. Bo przecież dzisiaj zostają u nas na noc przyjaciółki Any. A w domu jest taki syf. Wzięłam z szafy odkurzacz i zaczęłam odkurzać najpierw pokój Any, a potem przeszłam do kuchni, a z kuchni do łazienki i tak dalej i tak dalej. Skończyłam po jakimś półtorej godziny, co dziwne Any nadal nie było, ale w końcu jest dorosła, więc chyba sobie poradzi, bo jak inaczej. W tej sytuacji usiadłam na kanapie i włączyłam jakiś bezsensowny serial, który akurat leciał. No nic nie poradzę, że aż tak mi się nudzi. Gdy w końcu Ana przyszła była już dobra godzina po zakończeniu jej lekcji. Nie jestem jej matką, więc nie będę jej prawić kazania na ten temat. Gdy tylko dziewczyna mnie zauważyła poprosiła, a raczej nakazała pójść do sklepu. Na co tylko przytaknęłam głową i skierowałam się do wyjścia.

*Leo Pov.*

Podszedłem do chłopaków.
- I jak Devries?- zaśmiał się Harry
- Co jak? Co?
- No z ta dupcią...- ruszył znacząco brwiami, a we mnie sie gotowało. Zaraz mu przypierdole, przysięgam.
- Odwal się co?- spojrzałem na niego wkurwionym wzrokiem.
- Dobra, weź, to tylko kolejna laska!- bronił się, ale nie wiedział, że wkurzył mnie tym jeszcze bardziej.
- Uwarzaj na słowa!-złapałem go za kołnierz koszulki. ( Wiecie o co cho cnie?)
- Dobra spokojnie.- podniósł ręce w geście obrony.

Pusciłem go. Nie wiem dlaczego to zrobiłem ale strasznie mnie tym wkurzył. Nie wiem czemu ok?

*Emma Pov.*

Tak jak codzień po szkole przyszłam w to samo miejsce co ostatnio wydawało mi się, że widziałam Rebecę. Myślę, że normalnie bym już zapaliła, ale moja przyjaciółka kazała mi rzucić i wyrzuciła ostatnią paczkę. Przez co moje ciężko zarobione pieniądze, no dobra dostałam je od cioci, poszły w błoto. Po jakimś pół godziny chciałam zrezygnować, ale właśnie w tej chwili zauważyłam dobrze znaną mi sylwetkę wchodzącą do sklepu.

Zaginiona | C.L i L.DOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz