Rozdział 15

376 34 12
                                    

*Pov Leo.*

Siedziałem na tym twardym łóżku i obejmowałem Suz. Po jakimś czasie się obudziła. Spojrzała na mnie, a ja posłałem jej szeroki uśmiech i się do niej przybliżyłem. Chciałem ją pocałować, ale dziewczyna mnie odtrąciła i szybko wstała z łóżka.

- Co ty wyprawiasz?- zapytała spokojnie.
- Ojej... Wczoraj się nie opierałaś...- uśmiechnąłem się cwaniacko.
- Słucham?- zapytała poirytowana.
- Chyba każda bambino chciałaby mnie pocałować...- puściłem jej oczko i stanąłem naprzeciw niej, bawiąc się kosmykiem jej włosów.
- To że jestem bambino nie znaczy, że za chwilę wskoczę ci do łóżka!- krzyknęła.
- Nie udawaj niedostępnej, wiem, że cię kręcę..- złapałem ją za dłoń. Czułem się trochę głupio. Jakoś tak, bylo mi jej szkoda? Chyba. Ma niezłą dupe i wgl ale jakoś jak chodzi o bambino to wolałbym nie być tym "bad"... Ale zakład to zakład. Przysunąłem się do niej i chciałem ją pocałować byłem prawie pewien, że będzie tego chciała, ale ona stanowczo wyrwała swoją dłoń i odepchnęła mnie. Podeszła do drzwi i otworzyła je. Zrozumiałem o co jej chodzi. Wychodąc uslyszałem tylko.
- Myliłam się co so ciebie...- czułem w jej głosie smutek. Muszę obrać inną strategię. Chce księcia? To go dostanie.

*Suzy/Rebeca pov.*

Nie spodziewałam się tego po nim, myślałam, że jest inny, ale nic na to nie poradzę. Nie ja go spłodziłam. Wczoraj wydawał się... Już sama nie wiem, jakiś taki inny. Zmienia częściej swój nastrój i zachowanie niż dziewczyna z okresem. Ciekawe czy dla innych Bambinos też jest takim dupkiem. Z tymi myślami sięgnęłam po telefon by sprawdzić godzinę. Była 8.00, a lekcje mam na 9. Super mam pół godziny do wyjścia. Jak najszybciej skierowałam się w stronę łazienki, żeby odprawić poranną rutynę i nałożyć delikatny makijaż. Założyłam czystą bieliznę i wyszłam z pokoju w celu znalezienia paru ubrań do szkoły. Wypadło na białe rurki z dziurami oraz dżinsową, luźną "ala" koszulę. Przeglądnęłam się w lustrze i uznałam, że wyglądam dobrze. Gotowa zeszłam na dół, chwyciłam plecak i jabłko i wyszłam do szkoły. Przez całą drogę miałam słuchawki w uszach słuchając polskich piosenek. Idk czemu, ale jakoś tak wyszło, że mam ich w kij dużo na telefonie. Gdy w końcu doszłam do szkoły, była godzina 8.55 więc mam jeszcze pięć minut do dzwonka. Nie mając nic do roboty, podeszłam do dziewczyn, z którymi ostatnio rozmawiała Ana.
- Hej dziewczyny - rzuciłam od niechcenia.
- Hej Suz - odpowiedziała z uśmiechem, jeśli się nie mylę Spencer, a zaraz po niej odezwała się Kate, mówiąc dokładnie to samo.
- Co teraz macie?? - zapytałam by podtrzymać rozmowę w, której najwidoczniej uczestniczyłam tylko ja i Spenc.
- Matematykę - odpowiedziała tym razem Angel, może jednak nie jest taka zła - jak chcesz możesz ze mną usiąść
- No spoko... - odpowiedziałam niepewna intencji brunetki, już miałam coś mówić, ale w jednej chwili ktoś zakrył moje oczy dłonią, a ja o mały włos na zawał nie zaszłam kiedy dokładnie w tej samej chwili zadzwonił dzwonek na lekcję. Ale osoba za mną nadal trzymała ręce na moich oczach. Nie chciałam się spóźnić na lekcję, więc szybko zdjęłam jego ręce z mojej twarzy. Tak to był Leondre...

Zaginiona | C.L i L.DOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz