Rozdział 5

486 40 18
                                    

*** Kilka dni później***

Dzisiaj będę mogła już wyjść ze szpitala, wszystkie papiery dotyczące szkoły w Walii zostały załatwione. Razem z Aną własnie jesteśmy w drodze do mojego domu, gdyż muszę się spakować, a to trochę zajmie. Oczywiście mam zamiar również znaleźć papiery, które powiedzą mi kim są moi biologiczni rodzice. Ana oczywiście mi w tym pomaga. Szybko spakowałam prawie całą szafę, gdyż przyjaciółka zapewniała mnie, że jak tylko będziemy na miejscu zrobimy zakupy za cały rok. Dostałam dość duży spadek po rodzicach i jeśli jeszcze sprzedam dom to będę miała na prawdę dużo pieniędzy. Wiem, że oni co dopiero zmarli, ale nigdy nie byłam jakoś bardzo do nich przywiązana, prawie nigdy ich nie było w domu. Kiedy byłam już spakowana w cztery... No dobra sześć walizek, zaczęłyśmy przeszukiwać pokój rodziców. Zaczęłyśmy od ogromnej garderoby, która była po brzegi wypchana drogimi i markowymi ubraniami. A mi jakoś nigdy nie chciała kupić nowej sukienki czy butów. Zabrałam jej kilka... No dobra dość dużo rzeczy, w końcu teraz są moje. Następna była szafka nocna, która była zamknięta na klucz. Wymieniłyśmy z Aną spojrzenia, kolejny cel kluczyk! Nie szukałyśmy go długo, gdyż leżał na biurku, wzięłam go do ręki i powoli podchodziłam w stronę szafki. Szczerze bałam się tego co tam znajdę, a co jeśli moimi rodzicami byli jacyś psychopaci. Otworzyłam szafkę, a na podłogę wysypał się stos papierów. No to trochę czasu to zajmie... Podzieliłam się z przyjaciółką po połowie i zaczęłyśmy przeglądać papiery. Większość tych które miałam to były rachunki, już powoli traciłam nadzieję, ale kilka ostatnich kartek szczególnie zwróciło moją uwagę. Były to jakieś środki na wymazanie pamięci, które swoją drogą były nielegalne. W sumie co jest dziwne nie pamiętam nic sprzed dziewięciu lat. Gdy w rękach miałam już dwie ostatnie kartki zamarłam. Coś czuję, że gdybym teraz coś trzymała w drugiej ręce to by z hukiem spadło na podłogę. To co tam zobaczyłam po prostu zwaliło mnie z nóg, chociaż siedziałam. Były to papiery potwierdzające zmianę mojego imienia i nazwiska. Z Rebeci na Suzy i z... Czekaj co?! Z Lenehan na Miller. Nie wierzę... Jestem siostrą Charliego?! Nie to niemożliwe na świecie jest dużo osób o takim nazwisku... Pewnie to tylko zbieg okoliczności... Poza tym on nigdy nie wspominał nic, że ma siostrę... Szczerze to chciałabym żeby to jednak była prawda, ale to nie możliwe, no bo jak?... Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza, a po chwili cała się rozkleiłam. Ana spojrzała na mnie i wyrwała mi papiery z ręki. Po chwili i ona patrzyła się na te papiery jak na ósmy cud świata

- Rebeca Lenehan...? - zapytała patrząc na mnie

*Pov Charlie*

Właśnie wróciliśmy z trasy do domu. Było cudownie! Oczywiście ciągle myslałem o tej dziewczynie. Przecież ja ją na pewno gdzieś widziałem. Znaczy... Nie pamiętam jej tak dokładnie, ale wydaje mi się, że ją znam!

Z moich rozmyślań wyrwał mnie głos mojej mamy.

- Myślisz o niej?- spojrzala na zdjęcie Rebeci, które trzymałem w dłoni i wpatrywałem się w nie jakbym chciał z niego wyczytać, gdzie teraz jest.
- Tak... To moja wina...- westchnałem.- Gdybym wtedy zachował się jak prawdziwy brat, ona byłaby teraz z nami...
- Nie mów tak... Nie chciałeś źle...- usiadła obok i objęła mnie ramieniem.
- Wiesz... Na koncercie w Polsce... Widziałem dziewczynę... Była śliczna... Musiałem ją gdzieś widzieć, ale ona zaprzeczyła... Powiedziała, że nigdy się nie spotkaliśmy... Jej oczy... Były identyczne jak Rebeci... Zastanawiam się czy to jakieś moje wymysły, czy...- przerwałem.
- Czy to ona? O to ci chodzi?- uśmiechnęła się łagodnie.
- Tak... Wiem, że policja powiedziała, ze są małe szanse, ze ona żyje... Ale może jednak...
- Nie wiem, czy to dobry pomysł, żebyś tak myślał... Charlie, musisz sę pogodzić, że...
- Mam się pogodzić ze "śmiercią" mojej siostry?!- przerwałem jej.
- Charlie... Tak by było najlepiej... Przestań o tym myśleć to i tak nic nie da...- posmutniała.
- Ty też o niej myślisz, sądzisz, że nie słysze jak płaczesz wieczorem? Albo że nie widzę jak zasypiasz z jej zdjęciem?- powiedzialem łagodnie i ją przytuliłem.
- Masz racje... Tego nie da się zapomnieć... Ale proszę nie miej zbyt dużych nadzieji... Nie chcę, żebyś znowu cierpiał...- powiedziała ocierając łzę i wyszła z pokoju.

Odłozyłem zdjęcie na miejsce, czyli na szafkę nocną i zacząłem rozpakowywać walizki. Mama ma rację... To prawie niemożliwe, że moja siostrzyczka żyje... Tak bardzo bym chciał cofnąć czas i nie zostawić jej przed sklepem...














No witajcie!
Jak tam wakacje?
I jak rozdział? Podoba się?
Pozdrawiamy bardzo serdecznie❤
~KMteam

Zaginiona | C.L i L.DOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz