Zapomniała o znalezisku.
Po powrocie do dormitorium, była tak padnięta, iż ostatnim, o czym by pomyślała, było odpisanie na wiadomość zawartą w tajemniczej książeczce. Zresztą, nie byłaby sobą, gdyby wcześniej nie wypytała kogoś obeznanego w temacie, czym jest ów notatnik. O to miała zamiar zapytać rano, osobę, która od urodzenia obeznana jest z magicznymi gadżetami – Ginny Weasley.
Poranek był dość przyjemny, jesienne słońce wpadło przez przeszklone okna sypialni dziewcząt, budząc gryfonów z uśpienia. I pewna brązowowłosa dziewczyna właśnie przeciągnęła się rozkosznie.
Zapakowała książki, włożyła mundurek składający się z białej koszulki i plisowanej spódnicy do kolan. Czarny notatnik skrzętnie schowała.
Wraz z przyjaciółką udała się do Sali wspólnej na śniadanie. Już od progu uderzyła w nią woń świeżego pieczywa, naturalnego masełka oraz kakao. Rozsiadła się przy stole gryfonów, omawiając z rudowłosą plan lekcji. Miały mieć razem transmutację oraz eliksiry. W czasie, gdy Hermiona miała numerologię, Ginny odbywała trening Quidditcha, po czym udawała się wraz z brązowowłosą na opiekę nad magicznymi stworzeniami, do której nauczania powrócił Hagrid, ku uciesze większości krukonów, puchonów i bez wyjątku gryfonów.
Burza loków przysłaniała jej światło, podczas lektury Proroka Codziennego, lecz jej cień nagle urósł do niewyobrażalnych rozmiarów. Spojrzała w górę, prosto w bystre oczy profesor McGonagall.
- Dzień dobry, panno Granger – pochyliła nieznacznie głowę, na swoim zazwyczaj sztywnym karku.
- Dzień dobry, pani profesor – odpowiedziała grzecznie dziewczyna. Była w końcu Hermioną Granger, wzorem cnót takich jak uprzejmość, grzeczność i prawdomówność. Życzyła sobie i wszystkim, aby dzień był dla nich łaskawym..
- Poproszę ze mną. Muszę z panią pilnie porozmawiać.
Brązowooka wymieniła spojrzenie z rudą, po czym podniosła się zgrabnie, przerzuciła torbę przez ramię i wymaszerowała za opiekunką jej domu, zamiatającą spódnicą długa do kostek. Mimo bólu, wojny oraz niewątpliwej straty, kobieta ta trzymała fason i wyglądała na taką, która się prędko nie podda.
Zatrzymały się dopiero przed cokołem przedstawiającym Chimerę. Dyrektorka wypowiedziała hasło, a rzeźba wywindowała się w górę, na swoim miejscu pozostawiając spiralne schody.
- Proszę, proszę – nauczycielka przepuściła uczennice.
Weszły do gabinetu, gdzie poprzednio urzędował Dumbledore. Jego następczyni, ku czci pamięci, nie zmieniła wiele w wystroju. Ściany zdobiły portrety śniących dyrektorów, na żerdzi siedział Faweks, a w koło piętrzyły się magiczne przedmioty. Hermiona poczuła zabłąkaną łezkę na wspomnienie poprzedniego dyrektora. Największego z największych. Czarodzieja nad czarodziejami. Drogiego przyjaciela Harry'ego Pottera. Postać tajemniczą, owiana legendami. Albusa Dumbledore'a.
- Siadaj, Hermiono – mistrzyni transmutacji wskazała miejsce, a imię dziewczyny wypowiedziała z niemałą czułością.
Brązowowłosa posłusznie usiadła. Zauważyła, jak z niektórych portretów wyglądają mężczyźni i kobiety, aby lepiej jej się przyglądnąć.
Dyrektorka przełożyła stertę papierów, odgradzającą ją od uczennicy, ułożyła palce w piramidkę. Uśmiechnęła się tajemniczo.
- Panna Alice Cranberry niestety zrezygnowała z nauki w Hogwarcie. Jeszcze do wczoraj wszyscy mieli nadzieję, że zmieni zdanie. Niestety, tak się nie stało. Miała ona piastować urząd Prefekta Naczelnego. Wraz z radą nauczycieli wybraliśmy na jej miejsce kogoś innego. Hermiono, z dumą pragnę cię poinformować, iż zostałaś naszą nową Prefekt Naczelną.
![](https://img.wattpad.com/cover/78726950-288-k163374.jpg)
CZYTASZ
Zapisani Sobie [Dramione][FF]
FanfictionDraco dostał zadania od terapeuty: uczęszczać na mugoloznawstwo, zachowywać się rozsądnie oraz poznać kogoś dzięki magicznej książce. W ten sposób młody Malfoy ma wykupić swoją wolność, broniąc się od Azkabanu i podłego losu ojca. Hermiona wróciła d...