Eliksiry odbywały się w głębokich, ciemnych lochach. Kopulaste sufity nadawały klaustrofobicznego charakteru niewielkiej sali. W powietrzu unosiły się opary. Gęste kłęby wisiały nad głowami uczniów. Slughorn zażyczył sobie, aby każdy uwarzył eliksir na złamania, a jak wiadomo, każde lekarstwo ma gorzki smak, obrzydliwy wygląd i mdlący zapach.
Draco w parze z Blaisem przygotowywali składniki. Blondyn miażdżył pędraki, podczas gdy brunet siekał korzeń Paproci Kościstej.
Hermionie tym razem nie udało się uciec. Ślizgon poczekał, aż dziewczyna zajmie miejsce, po czym zamienił się z dwójką puchonów. Galeony przemawiały do każdego.
Zerkał od czasu do czasu znad kociołka, czatując na nieuważny ruch ofiary. Był pewny, że nie wymknie się mu. Już on o to zadba.
- Zachowujesz się co najmniej dziwnie... - Zabini zwrócił mu uwagę.
Malfoy musiał przyznać mu rację. Czaił się na Gryfonkę od trzech dni niczym stalker.
- Byłoby łatwiej, gdybyś wreszcie przestał do niej słać liściki miłosne. Unika nas obu. A z naszej dwójki ty bardziej wyróżniasz się w tłumie - miał na myśli wzrost wynoszący prawie metr dziewięćdziesiąt.
- Póki tylko ja ją prześladowałem, mówiła mi "cześć" - oburzył się przyjaciel, z brutalną satysfakcją ciskając rośliną w bulgoczący wywar.
Arystokrata przewrócił oczami. Blaise nigdy nie przyjmował do wiadomości swych ewidentnych błędów w sztucę podrywu.
- Teraz będę się bardziej starał - znów odezwał się Zabini. - Czuję się w obowiązku chronić panią mego serca przed błędem, jakim niewątpliwie jest ślub z Łasicem.
Mało brakowało, a Draco rozkwasiłby jeden ze swoich wypielęgnowanych palców u dłoni. Moździerz zeskoczył z pędraka na wieść o ślubie.
- Coś ty powiedział?! - prawie krzyknął.
- To, co słyszałeś. Cała szkoła o tym gada!
- O ślubie?! - Bynajmniej on nic nie słyszał.
Odpowiedziały mu kolejno prychnięcie, śmiech i chlupot kolejnych Paproci wpadających na wrzątek.
- Ja znam wszystkie nowinki na tle matrymonialnym. - Zabini uraczył go wyniosłym smirkiem. - A propos, co jest między tobą a Astorią? Ciągle z nią siedzisz. Wieczorami. Przed kominkiem. Sam na sam. Całkiem romantycznie. - Puścił mu oczko "Jeśli Wiesz, Co Mam Na Myśli". - Wcale nie jestem o to zły. To, że się z nią umawiałem... było minęło.
- Odpieprz się od niej - warknął Draco. I w nim, jak w kociołku zaczynało wrzeć.
- Co tak ostro?
Astoria okazała się inną od bohaterki plotek. Częściej z nią rozmawiał, zwłaszcza że od soboty Hermiona się nie odzywała. Wszystko, w co wierzył na jej temat, okazało się kłamstwem. Dlatego też nie podobała mu się sugestia wpleciona w wypowiedź Blaisa. Nie pozwoli jej obrażać.
- Zostaw ten temat. Jaki ślub, Blaise? - pośpieszył zadowolonego z siebie przyjaciela.
- No... nie ślub. Weasley oświadczył się w sobotę. A ona się zgodziła... - Zabini pokręcił głową. - Myślisz, że nafaszerował ją Amortencją?
- Prędzej sam otrułby się nią.
- Racja.
W ten sposób wytłumaczony został dobry humor Hermiony, gdy dotarła do trzech mioteł. Przez głowę przeleciała mu dziwna myśl - bo przecież nie dbał o dobro Granger - że stać ją na kogoś lepszego. W sumie uważał także Łasica za gorszego od wszystkich. Biedny na umyśle, wyglądzie i majątku. Nijak nie pasował do inteligentnej, ładnej (ładnej?! Draco, co z tobą nie tak?) i ambitnej czarownicy.
![](https://img.wattpad.com/cover/78726950-288-k163374.jpg)
CZYTASZ
Zapisani Sobie [Dramione][FF]
FanfictionDraco dostał zadania od terapeuty: uczęszczać na mugoloznawstwo, zachowywać się rozsądnie oraz poznać kogoś dzięki magicznej książce. W ten sposób młody Malfoy ma wykupić swoją wolność, broniąc się od Azkabanu i podłego losu ojca. Hermiona wróciła d...