Rozdział 9

32 7 0
                                    

Minął tydzień od operacji. Nikt mnie nie odwiedzał, jedynie Kamil był przy mnie, spał ze mną SORY koło mnie. Ojciec wyjechał w delegacje a macocha dalej mnie katowała sms-ami, Kamil mówił mi, aby pójść z tym na policje, ale nie chce mieć większych kłopotów. Była pora obiadowa, wszyscy pacjenci wyszli z pielęgniarkami, jako jedyna nie mogłam się ruszać więc musiałam zostać, zostać z Kamilem. Byliśmy sami, rozmawialiśmy, śmialiśmy się, nagle była nieprzyjemna cisza. Przybliżaliśmy się powoli do siebie, wreszcie poczułam jego usta na swoich. Czułam się jak w siódmym niebie ( Tych relacji nie będę pisała ze strony Kamila bo by były bardzo podobne, ja zła przerywam w takim momencie XD) Całowaliśmy się, tak, całowaliśmy się dobre parę minut. W końcu ta przyjemna chwila w życiu została przerwana, znowu przez pielęgniarkę, ale trudno, było cudownie.

Miałam dzisiaj wypis, przypisano mi parę lekarstw i miałam nie jeść dużo ale rozmaite porcje jedzenia. Weszliśmy obydwoje na parking i wsiedliśmy do jego samochodu. Jechaliśmy o dziwo w ciszy. Mijaliśmy drzewa, domy i sklepy. Dotarliśmy do domu Kamila, pomógł mi wysiąść. Otworzył drzwi kluczem i wszedł pierwszy, ja tuż za nim. Poszłam do pokoju Kamila i od razu położyłam się na łóżku. Usłyszałam jak Kamil wchodzi po schodach, dziwne, że mam taki słuch, ok. Wszedł do pokoju z czym? Z sokiem, POMARAŃCZOWYM. Wzięłam od niego szklankę i szybko wypiłam, postawiłam szklankę na szafce nocnej. Siedział przede mną na krześle. Rozmawialiśmy (Wiem oni są bardzo rozmowni, ale ćsiii) śmialiśmy się i tak do jedenastej wieczorem. Poszłam się jak zwykle wykąpać, ale sama bez pomocy pielęgniarki, to było ciężkie. Czułam ciężar na swoim ciele na plecach. Nie zwracałam na to uwagi, dałam radę. Ubrałam się w piżamę i wyszłam z łazienki, usiadłam na łóżku obok Kamila, który przyglądał się moim ruchom. Popatrzyłam się na niego.

-Co się tak patrzysz?

-Nie mogę patrzyć już na ciebie, kochanie? -zaraz, zaraz KOCHANIE!?

-Możesz...

-Mam pytanie- wtedy usiadł przede mną i zaczął drążyć temat- Czy chciałabyś zostać moją dziewczyną?- zaniemówiłam, straciłam kontakt ze światem, nogi miałam jak z waty, ale przecież nie odmówię, zrobił tyle dla mnie i ja dla niego.

-Tak, zastanę-ucieszony przytulił mnie mocno, na co odpowiedziałam cichym jęknięciem. Wtedy Kamil szybko się ode mnie odkleił i powiedział, że zaraz wróci, powiedział też, że idzie po coś do jedzenia, byłam głodna jak nie wiem co.

KAMIL:

Byłem szczęśliwy, że się zgodziła. Przygotowałem jej kanapki z serem i szynką, pielęgniarka mówiła, że nic nie jadła w szpitalu i pomyślała, abym spróbował ją nakarmić. Może jedzenie w szpitalu jej nie smakuje? Nie wiem sam, ale mam nadzieje, że to zje. Szedłem po schodach trzymając tacę z jedzeniem i sokiem ( ZA DUŻO SOKUU) Wszedłem do pokoju i zobaczyłem ją oglądającą jakiś program w telewizji, ona sama siedziała oparta o ścianę, na łóżku. Podałem jej tackę na jej kolana i wyszedłem zaparzyć sobie wodę na kawę. 

----------------------------------------- 

 Króciutki rozdział, ale następny będzie za chwile odnośnie kiedy czytacie. OK, nie umiem pisać końcówek, więc się nie odzywam ( Wiem, że się cieszycie :*)

Straszna PrawdaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz