Rozdział 2

63 7 4
                                    

-Nareszcie przyszła pani spóźnialska- powiedziała śmiejąc się pod nosem- wchodź bo zabraknie żarcia na stole.

-Mam nadzieję, że będzie fajnie i nie nazywaj mnie panią spóźnialską, wiewiórko- odgryzła się Rei, wtedy obydwie się zaśmiały i weszły do środka. Dom był cały w papieru toaletowym. O dziwo nie było jeszcze policji. Ludzie szaleli i tańczyli do białego rana. Rei oczywiście gadała z Sabiną i jeszcze dwoma koleżankami, których wcześniej nie widziały w szkole. (Tak, Sabina nie wie kogo zaprasza) Nadszedł koniec imprezy, wszyscy wyszli a Rei została pomóc Sabinie w sprzątaniu. Kiedy sprzątały pierwsze piętro, znalazły chłopaka śpiącego w wannie. Obydwie się trochę zdziwiły, nie było alkoholu w domu.

-Rei patrz jakie ciacho, może go zostawimy a ja się nim później zajmę?- Sabina chyba się zakochała, ale nie mogły go wyrzucić.

-Może go obudzimy i grzecznie wyprosimy? Oczywiście kiedy posprzątamy- Sabina z żalem przytaknęła i zaczęły sprzątać. Zeszło się im do 4:00. W końcu udało się im wyczyścić cały dom. Obudziły nieznajomego, który nie wiedział co się stało i jak tu trafił, powiedział też, że nie jest z ich szkoły. Okazało się, że mieszka koło Rei. Sabina aż zazdrościła, tego, że to nie ona musi go zaprowadzić do domu. Nagle zadzwoniła komórka Rei, to ona.

-Rei miałaś być przed dwunastą! Gdzieś ty się podziewała!?-wykrzyczała to do niej.

-Spokojnie już wracam, musiałam pomóc przyjaciółce w sprzątaniu!- Rei była zła trochę na tą wredną dziewuchę, przecież miała prawie 18lat a nie mogła się ruszać z domu na krok bez telefonu.

-Oj KOCHANIE, módl się aby twój ojciec nic ci nie zrobił!- wtedy Rei z całej siły rzuciła telefon o ścianę, roztrzaskał się na parę kawałków.

-Rei nie denerwuj się, doprowadź chłopaka do domu i wszystko się wyjaśni- pocieszała ją Sabina. Rei ochłonęła, i wyszła z chłopakiem z domu. Sabina pomachała i zamknęła za sobą drzwi.

Kiedy obydwoje szli w stronę przystanku Rei zapytała:

-A tak w ogóle jak masz na imię?- była ciekawską osobą.

-Mam na imię Kamil, a ty jak pamiętam Rei?

-Tak-nie wiadomo dlaczego Rei się zarumieniła, ale Kamil szybko to zauważył i się uśmiechną. W końcu doszli do przystanku i Rei podchodząc do karty z przejazdami, cicho przeklęła.

-Cholera, autobusy jeżdżą tylko od 8 rano- spojrzała na zegarek w telefonie, była dopiero 5:34.

-To może się przejdziemy? Szybciej nam czas minie razem-uśmiechną się szerzej do Rei. Obydwoje rozmawiali o swoich zainteresowaniach i hobby. Okazało się, że też lubi jazdę konną i malować. Nie wiadomo kiedy te 5 kilometrów minęło. Świetnie się dogadywali. Doszli do swoich domu, przy czym się rozdzielając.

-Rei! Może spotkamy się jeszcze dzisiaj o 3 przed twoim domem!?-zapytał z nadzieją, że się zgodzi.

-Jasne, widzimy się o 3!-powiedziała z uśmiechem, i weszła do domu. Od razu zaczęły się przesłuchiwania, na szczęście tata był w pracy.

-Dlaczego tak późno przyszłaś!?

-Nie twój interes, mam już 17 lat i mogę robić co chcę!

-Dobrze kochanie...

-Żadne kochanie-przerwała Rei- to, że tata umawia się z tobą nie znaczy, że jesteś moją matką!- wtedy Rei pobiegła po schodach ze łzami w oczach do swojego pokoju. Zaczęła płakać w poduszkę. Miała okno naprzeciwko Kamila, który szybko zauważył, że coś jest nie tak. Zabrzmiał dźwięk telefonu, Rei szybko odebrała licząc na zbawienie:

-Ha-lo?- wyksztusiła przez łzy.

-Halo? Rei? Czy wszystko w porządku? -zabrzmiał męski głos.

-Kto mówi?- zapytała ze zdziwieniem.

-To ja Kamil.

-Wszystko w porządku, tylko się posprzeczałam z macochą-odpowiedziała ocierając łzy z policzków.

-Już jest 14:40 szykuję się-zadowolony poprawił humor Rei. Obydwoje nie mogli się doczekać spotkania. 

------------------------------------------ 

Jest szybciutko drugi rozdział. Mam nadzieję, że jest porządku. Pamiętajcie! Komentarze motywują a gwiazdeczki  pomagają w dalszym pisaniu :* 


Straszna PrawdaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz