Z perspektywy Johna:
Niedługo ślub, a ja mam ochotę uciec jak najdalej z tego okropnego miejsca. Nie czuję żadnych pozytywnych emocji- tylko smutek, złość i rozżalenie. Dam przysięgę, że resztę życia spędzę z Mary- kobietą, która znaczyła coś dla mnie, zanim Sherlock ponownie zagościł w moim życiu. Teraz to on jest najważniejszą osobą w moim życiu, zupełnie tak, jak było kiedyś. Moja narzeczona jest dla mnie obojętna, nie kocham jej. Spędzanie z nią dnia w jednym domu to koszmar.
Czuję się jakbym był uzależniony od Holmesa, w sumie może jestem. Brakuje mi go, chciałbym znów wrócić na Baker Street. Wybaczyłbym mu wszystko. Może jestem naiwny, może łatwo mną manipulować, sam nie wiem. Tęsknie za wspólnymi sprawami, nieomylną dedukcją, pouczaniem go, żeby w końcu był milszy. Uwielbiałem obserwować jak łączy wszystko w jedną, spójną całość, jak używa swojego uroku, by osiągnąć to, czego chce. Nauczyłem się dzięki niemu tak wiele. Chcę znowu słuchać gry na skrzypcach o trzeciej nad ranem, pić przesłodzoną herbatę, prowadzić długie, wyczerpujące rozmowy, nawet jeśli nic z nich nie rozumiem. Widzieć jego ciało, pod każdym względem idealne. Dopasowane, nienaganne koszule i garnitury, które świetnie uwydatniają budowę. Kości policzkowe pragnące dotyku, wargi proszące o złożenie na nich pocałunku. Nieskazitelną urodą za to powala.
Nie ma osoby, która nawet nieświadomie by go nie podrywała. Jest tak perfekcyjny, a zarazem niedostępny. Dlaczego więc miałby spojrzeć w ten sposób na mnie?
♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
Witam z kolejnym opowiadaniem. Na początek krótszy rozdział, później będą dłuższe! Mam nadzieję, że ono również Wam przypadnie do gustu i pozostawicie gwiazdki i komentarze wyrażające opinie :)
Rozdziały będą się pojawiań codziennie lub co dwa dni, więc zachęcam do dodania do listy lektur.
PS zapraszam na "Pokochaj mnie, Watsonie" :))
Miłego c:

CZYTASZ
Studium miłości
FanficMa umysł naukowca albo filozofa, ale woli być detektywem. Jak to świadczy o jego sercu? Do czego doprowadzi relacja dwóch przyjaciół? John: Nie masz dziewczyny? Sherlock: Nie, to nie moja działka. John: Ro...