1.

562 34 5
                                    

Dołujące, mocne, depresyjne. Ja wiem czy polecam? Raczej nie życzę nikomu dołowania się taką historią (reklama dźwignią handlu). Rozdziały bynajmniej nie są długie, zazwyczaj nie przekraczają strony w Wordzie. Ciekawy? Czytaj. Nie obiecuję, że będzie kolorowo!

***

Nie czuję.

Od kiedy sięgam pamięcią, nie czuję niczego.

Kiedy wszedł do mojej głowy, zaczął robić porządki, wyrzucać wszystko to, co mu niepotrzebne. Nie patrzył na to, czy ja czegoś potrzebuję. Był samolubny, nikogo nie słuchał, nawet jeżeli mieszkał u mnie. Na nic zdały się białe kwitki z eksmisją w tytule. Pluł na nie, darł je, skakał po nich – ze mną robił to samo.

Kupił nowe rzeczy, wszystkie w kolorze czerni. Zrobił chaos, bo nie lubił sprzątać – był panem nieporządku. Nigdy nie wyrzucał pustych pudełek po jedzeniu na wynos, tworzył z nich stos, układał go skrzętnie w rogu pokoju, przeplatając łańcuchami, aby nikt ich stąd nie wyniósł – klucze od licznych kłódek połykał. 

Nie lubił mnie. Słuchał głosów z zewnątrz i plotkował z nimi o mnie.

Byłam głupia.

Byłam brzydka.

Byłam dziwna.

Byłam beztalenciem.

Namawiał głosy, by raniły, ostrymi jak noże słowami i czynami. Czasem szepnął kilka słodkich słówek do moich uszu, udając przyjaciela. Najczęściej powtarzał, że jestem silna, ale wiem, że tak nie uważał, bo gdy się ze mną kłócił, na jaw wychodziła cała bolesna prawda. Nienawidziłam go za to, kim był i co robił. Nienawidziłam go za to, że kiedykolwiek ośmielił się pojawić w moim życiu. 

Wielokrotnie próbowałam go wyrzucić. Czasem udawało mi się to na jeden, dwa dni, ale on i tak wracał. Z czarną jak noc walizką i szerokim, drapieżnym uśmiechem na ustach. Przyjmowałam go z bezradnością i rezygnacją. Wiedziałam, że jestem od niego uzależniona, tak samo jak on jest uzależniony ode mnie. Doskonale wiedziałam, że gdyby nie otwarte drzwi mojej duszy, nigdy by się nie pojawił.

Straciłam poczucie, że to ja kieruję moim własnym życiem. To on nim kierował. Niepostrzeżenie nauczył mnie jak nienawidzić, jak szydzić, ranić i niczego nie chcieć. Dzięki niemu stałam się mistrzem kłamców, aktorką kiepskiej, życiowej sceny, na której przyszło mi udawać radość. W swojej duszy również grałam – tragicznie kończący się dramat, którego widzem był on sam. Zawsze klaskał, gdy oszukiwałam, sprawiał, że wyrzuty sumienia trwały zaledwie ułamek sekundy. Czasem siadałam z nim przy powtórce komedii życia i śmiałam się, wkładając garść popcornu do ust. Miotłą odganiał ode mnie każdą niepewność. Dzięki niemu głosy sądziły, że jestem najszczęśliwszą osobą pod słońcem, że jestem silna, uśmiechnięta, że jestem optymistką, szaloną, cieszącą się życiem osobą. To nie była prawda.

Kiedyś stwierdził, że łatwiej jest grać, kiedy niczego w sobie nie masz. Wtedy wypełniasz pustkę fałszywym przekazem myślowym, tworzysz sobie własną dowolność. Nieczułość jednak czasem pęka, stwarza pozór istnienia świata za szkłem. Świata emocji, świata prawdy. Czasem uderzę w szybę tym, co mam pod ręką, ale to na nic. Ból sprawia, że znów się zapadam. Tłumię łzy, mrużę oczy, spoglądam przed siebie i wykonuję polecenia z zewnątrz, jak zaprogramowany robot. Podpowiada mi wtedy, że wszystko czym się przejmuję nie ma znaczenia. Ważne, że mam jego. On mi wystarcza. Przy nim mogę nawet zatracić siebie. Jest moim niekwestionowanym władcą.

Stworzyłam dwie osobowości.

Stronę jasną, stronę ciemną. Jasna kuleje i wciąż wyciąga nieporadną dłoń do świata, ciemna przytłacza ją swoją ciężką masą. On ją niszczy. On ją zjada. Wiąże łańcuchami do pustych pudełek. Każe jej gnić, a ja się na to zgadzam.

Zamykam pokój na cztery spusty. Zakładam zamek, oplatam go liną, buduję mur, sadzę drzewa, stawiam ogniową zaporę. Pokój się kurczy i już niewiele brakuje, żeby pudełka mnie zgniotły. Gdy nie będziemy się mieścić, on przejmie nade mną kontrolę. Z satysfakcją, szyderczym uśmiechem i nienawiścią, zastąpi moje miejsce. 

Nie ma nadziei.

Nie ma nawet przyszłości.

Jest teraz, jest on, jestem ja – jeszcze tlę się w ogniu świata, choć nie jestem dla niego ważna. Wiem, że wkrótce wszystko się skończy. Wiem, że nie ucieknę. Ostatkami sił trzymam się krawędzi przepaści. Choć wszyscy widzą we mnie skałę, jestem tylko słabą otoczką wrażliwej duszy.

Jeszcze wiele mam do zrobienia.

Jeszcze wiele do powiedzenia.

Zanim zniknę. Raz na zawsze.

Zanim zniknę [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz