Willow szła chodnikiem, biegnącym tuż obok jednorodzinnych bloków. Związywała włosy w luźny warkocz, ponieważ przez wiatr ciągle opadały jej na twarz. Jak zwykle z Gavinem umówili się przed jego domem. Sama wizja tego, że mógłby poznać jej rodziców, przerażała ją.
Cieszyła się, że go zobaczy. Nawet nie myślała już o demonicznej wersji jego twarzy. Po prostu stęskniła się za jego śmiechem i głupimi żartami. Dni bez tego wydawały jej się puste, pozbawione kolorów, a samotność po raz pierwszy od śmierci Alyssy zaczynała dobijać.
Zobaczyła Gavina po przeciwległej stroni ulicy. Jej usta natychmiast rozciągnęły się w uśmiechu. Pomachała mu, po czym podeszła do niego, uprzednio rozglądając się na boki.
- Hej- przywitała się.
Uniósł brew i objął ją. Natychmiast odwzajemniła uścisk. Odetchnęła i poczuła zapach palonego drewna, którym przesiąknął. Zdziwiło ją to, bo było ciepło i nikt już nie palił w kominku. W końcu odsunęli się od siebie, a Willow nie mogła powstrzymać irytującego, ściskającego gardło uczucia.
- To co idziemy?- zapytał.
Kiwnęła w odpowiedzi głową.
- Tylko nie mówiłeś mi gdzie.
- To niespodzianka. Skoro marihuana nie pozwoliła ci się wyluzować, to wymyśliłem coś, co to zrobi.
- Gavin- westchnęła.- Możesz już z tym przestać?
- Czemu?- zdziwił się.- Nie chcesz chociaż raz wrzucić na luz?
Do tego wystarczasz mi ty- pomyślała, lecz poczuła się głupio. Nie odmówiła mu, chcąc spędzić z nim jak najwięcej czasu.
- Dobrze. Tylko obiecaj, że tym razem nie zobaczę potwora z kłami.
- Obiecuję- zaśmiał się i pociągnął ją za rękę w kierunku obrzeży miasta.
Później też nie puścił jej dłoni, co omal nie przyprawiło Willow o palpitacje serca. Przeszli przez betonowy most, a chwilę później przekroczyli pomalowane na biało barierki. Gavin pomógł jej zejść z wysokiej górki i znaleźli się na skraju zarośniętego pola.
- I co tutaj ma niby pomóc mi się wyluzować?
- Gdy mam jakiś problem, robię właśnie to. To pozwala zapomnieć o wszystkim i poczuć adrenalinę.
- Adrenalinę?- mruknęła.
- Czemu nie? To naturalny narkotyk, daję największego kopa i od niego nie zobaczysz potworów z kłami.
Nie miała pojęcia, co to miejsce ma wspólnego z adrenaliną, jednak nie protestowała. Ruszyła za Gavinem w głąb pola. Zatrzymali się, dopiero jak doszli do torów, z których w niektórych miejscach wyrastała trawa.
Chłopak odwrócił się bokiem do nich, co Willow natychmiast powtórzyła, chcąc widzieć jego twarz.
- Powiesz mi w końcu, o co chodzi?- zapytała.
- Poczekaj jeszcze chwilę- poprosił.
Niedługo po tym dało się usłyszeć odgłosy nadjeżdżającego pociągu. Gavin odezwał się, gdy był on dosłownie obok nich.
- Biegnij- rozkazał.
- Co?- zdziwiła się Willow, jakby nie rozumiejąc, co on do niej mówi.
- Biegnij!- wrzasnął, przekrzykując coraz bardziej narastający hałas.
Kiedy nadal nie zareagowała, zbyt zaskoczona, żeby się ruszyć, wepchnął ją na tory. Zrozumiała, co się dzieje, dopiero jak ujrzała nadjeżdżający pociąg. Czuła jak jej serce przyśpiesza, a wszystkie zmysły nagle się wyostrzają. Każdy dźwięk stał się jakby zbyt głośny, myśli Willow pędziły szybciej niż kiedykolwiek.
CZYTASZ
Kamień Lucyfera
Fantasy"A jeśli mój Anioł Stróż ma na imię Lucyfer? " Decyzje podejmujemy na co dzień. Wybieramy w co się ubrać, co zjeść na śniadanie, bądź, o której wstać. Na pozór są one błahe, bez znaczenia, są przecież częścią naszej codziennej rutyny, lecz co gdyb...