Przez następne dni Willow ignorowała Gavina, który wysyłał do niej miliony smsów. Tłumaczył się w nich, przepraszał, lecz ona nie chciała go znać. Tęskniła za nim, a jednocześnie wiedziała, że nie potrafiłaby spojrzeć mu w oczy. Nie po tym, co zrobił. Bez zastanowienia wypchnął mnie przed jadący pociąg i uważał to za zabawę. Gość jest chory- pomyślała, przepisując temat z tablicy.
Nagle poczuła jak coś uderza ją w głowę. Zaskoczona rozejrzała się. Zobaczyła na podłodze, obok nogi swojego krzesła, białą kulkę z papieru. Rozejrzała się po klasie. Kilka osób również to robiło, a inne chichotały. Willow tylko westchnęła i powróciła do pisania.
Kolejny raz coś uderzyło ją w głowę. Warknęła pod nosem, kolejny raz się rozglądając. Zobaczyła, że Chris, siedzący w sąsiadującym rzędzie, ma cały blat ławki wypełniony kulkami z papieru.
Wyrwała ze złością kartkę z zeszytu i zgniotła ją w dłoni. Z całej siły rzuciła w głowę chłopaka. Uderzenie było na tyle mocne, że chłopak jęknął, pocierając czoło i patrząc na nią z wyrzutem. Nauczycielka słysząc to, odwróciła się od tablicy, Willow natychmiast udała, że przepisuje. McCartney spojrzała na ławkę Chrisa i walające się po podłodze kulki.
- Chris, zostajesz po lekcji sprzątać. Może pomożesz mi też podlać kwiaty? Tak, nie ma sprawy proszę pani. O! Dziękuje, kochany jesteś.
Chłopak otworzył usta, żeby zaprotestować, lecz kobieta uprzedziła go.
- Jeśli pani chce, mogę też zetrzeć tablicę- obniżyła celowo głos, po czym wróciła do normalnego.- Oczywiście, przyda mi się pomoc!- Po chwili milczenia dodała.- Masz coś jeszcze do powiedzenia, Chris?
Pokręcił głową, a zadowolona nauczycielka wróciła do prowadzenia lekcji. Willow ledwie mogła powstrzymać śmiech. Chłopak spojrzał na nią wściekły, na co spojrzała na niego zwycięsko.
Wkrótce zadzwonił dzwonek. Uczniowie zaczęli się pakować. Willow wyszła jako jedna z ostatnich. Na korytarzu dogonił ją wysoki, rudowłosy chłopak, którego imienia nie pamiętała. Był ubrany w luźną koszulkę oraz dżinsy, a na jego szyi wisiał srebrny łańcuszek.
- To było świetne- stwierdził.
Uśmiechnęła się do niego szeroko.
- Wiem- stwierdziła.
Chłopak zaśmiał się i nagle został odepchnięty na bok. Zaskoczona Willow zobaczyła wściekłego Gavina, który patrzył na nią z wyrzutem.
- Co ty tu robisz?- zdziwiła się.
- Chciałem z tobą porozmawiać, ale widzę, że masz towarzystwo- warknął.
Nie znała nawet jego imienia, lecz nie wyprowadziła Gavina z błędu.
- No mam, więc narazie- machnęła ręką.
Spojrzała na zdezorientowanego, rudowłosego chłopaka.
- Tylko rozmawialiśmy- mruknął.- Więc nie przesadzaj.
Gavin spojrzał na niego tak wściekle, że ten niemal się skulił. Zerknął na Willow zdziwiony, po czym ewakuował się.
- Co ty wyrabiasz?- syknęła.
Zignorował jej słowa.
- Nie odpisujesz na moje wiadomości...
- Bo nie chcę- przerwała mu.
- Willow. Przepraszam. Nie wiedziałem, że kogoś straciłaś, ja...
I tym razem nie dała mu dokończyć.
- Jesteś głupi. Igranie z życiem nie jest śmieszne. A to wszystko po co? " Żeby się wyluzować"- zacytowała mu.- Jakby nic innego nie było ważne.
CZYTASZ
Kamień Lucyfera
Fantasy"A jeśli mój Anioł Stróż ma na imię Lucyfer? " Decyzje podejmujemy na co dzień. Wybieramy w co się ubrać, co zjeść na śniadanie, bądź, o której wstać. Na pozór są one błahe, bez znaczenia, są przecież częścią naszej codziennej rutyny, lecz co gdyb...