Gabie
- Nie wierzę - powiedziała Ada, przykładając Michaelowi worek z lodem do głowy. - Jesteś największym idiotą, jaki kiedykolwiek chodził po tej ziemi - dodała, marszcząc gniewnie brwi.
Mikey był trochę oszołomiony, na pewno będzie miał kilka guzów, ale nic mu poważnego nie będzie. Przynajmniej tak mówiła reszta, bo nie widziałam jego wypadku. Przysiadłam na taborecie w kuchni Quentina, po czym splotłam ręce na klatce piersiowej. Clifford zwymiotował zaraz po tym, kiedy wstał, ale teraz wyglądał na wypranego z uczuć.
- Przepraszam - wymamrotał.
- Zachowałeś się wprost dziecinnie - wypaliła. - A co jeżeli stałoby się coś poważnego? Myślisz, że chciałabym cię widzieć przypiętego do jakiejś aparatury?
- Przepraszam - powtórzył, nawet na nią nie patrząc.
- W porządku - westchnęła Ada. Uśmiechnęłam się pod nosem, widząc jak rozkleja się na widok cierpiącego Mike'a. Pokiwałam głową z dezaprobatą i wyszłam na korytarz, a potem skierowałam się na taras.
Wyszłam na zewnątrz, a wzrok reszty od razu spoczął na mojej osobie.
- Nic mu nie będzie - powiadomiłam ich, a oni odetchnęli z ulgą. Quentin był wściekły zachowaniem Michaela i już czułam, że dostanie biedaczyna wykład na temat popisywania się na motorach.
- Widzisz mówiłem ci, żebyś nie pojechała i dobrze zrobiłem. - Usłyszałam znajomy głos przy swoim uchu. Wywróciłam oczami i odwróciłam się, patrząc na Luke'a z politowaniem.
- Mike się popisywał. Ashton nie miałby powodu, żeby to robić - rzuciłam, odchodząc z nim kawałek od reszty.
- Jesteś pewna? - mruknął. - Jest tutaj Rosalie i Brooklyn.
- Czego oczekujesz? - zapytałam. - Mam ci wysłać kwiaty w ramach podziękować? - Uniosłam brew.
- Naprawdę tak bardzo gniewasz się o ten głupi motor? - rzucił, marszcząc brwi. Wzruszyłam ramionami. - Daj już spokój, Gabie.
Otworzyłam usta, już szykując jakąś ripostę, kiedy z domu wyszła Ada, która powiedziała, że możemy wracać do obozu. Pożegnaliśmy się wszyscy z Quentinem, który trochę dłużej przytrzymał Mike'a i wróciliśmy do lasu. Nie mieliśmy żadnych konkretnych planów na resztę dnia. Ja postanowiłam, że jeszcze trochę poszukam bransoletki - naprawdę mi na niej zależało. Dostałam ją od Luke'a, gdy wszystko było w porządku i miała dla mnie ogromną wartość. Przyjechaliśmy na miejsce i ledwo wyszliśmy z samochodu, zostałam brutalnie odciągnięta od reszty przez Rose. Wzięła mnie pod ramię i poprowadziła w kierunku jeziora.
- Nie wiem co zrobić z Ashtonem - powiedziała nagle.
Spojrzałam na nią z zaskoczeniem, nie wiedząc co mam jej na to odpowiedzieć. W końcu jednak odetchnęłam cicho.
- Najlepiej będzie, jeśli z nim po prostu porozmawiasz. Uwierz, że z nim się naprawdę da, tylko musisz przekonać go, żeby został z tobą sam na sam - odpowiedziałam.
- Jak?! - zapytała, opuszczając ręce wzdłuż ciała. Skrzywiła się i oparła bokiem o drzewo, patrząc na mnie ze zbolałą miną. - Sama wiesz jaki Ash potrafi być chorobliwie uparty - westchnęła, wywracając oczami.
- Wiem - powiedziałam powoli, zastanawiając się nad tym, jak mogłabym jej pomóc. - Możesz poprosić o to, żeby ci coś otworzył, a wtedy do niego zagadać.
- Myślisz, że to zadziała? - rzuciła.
- Nie wiem, ale chyba warto spróbować. Nie masz nic do stracenia. - Uśmiechnęłam się do niej łagodnie, a ona pokiwała głową.
CZYTASZ
• Remind Love • L. H. ✓
ФанфикSerdecznie zapraszam na drugą część fanfiction My friend's sister. "- Ja nie mogę tak dłużej. Czuję się jak w klatce z każdej strony otoczony kratami. Staram się z całych sił, staram się przypomnieć sobie to wszystko, ale to jest ciężkie. Nie mogę t...