ten

11.7K 233 17
                                    

Rory szybko zbiegła po schodach w dół, potykając się i prawie upadając na twarz. Szalik powiewał za nią, uderzając Paula w twarz, na co ten zakaszlał. Rory pobiegła do kuchni szeroko się uśmiechając i machając do mamy.

-Hej, mamo. - Uśmiechnęła się kiedy usłyszała, że Paul szura nogami w kierunku salonu.

-Dobry wieczór kochanie. Dlaczego masz na szyi ten ogromny szalik?

-Oh, wszystko dobrze. Właśnie miałam wychodzić. - Uśmiechnęła się nerwowo. Lucy również się uśmiechnęła.

-Świetnie. Tutaj masz pieniądze, kupisz nam jakieś chipsy, albo coś na kolację? - Uśmiechnęła się do córki. Aurora jęknęła w duchu biorąc pieniądze i depcząc do drzwi. Związała mocniej szalik na szyi ale słysząc rozmowę Paula z mamą zatrzymała się.

-Pójdę z nią.- Paul powiedział w kuchni mając ogromną ochotę na jej usta. Lucy zmarszczyła brwi.

-Ale Paul, wysłałam ją byśmy mieli trochę czasu dla siebie.. sam na sam. - Uśmiechnęła się. Z jakiegoś powodu Paul wzdrygnął się na tę myśl. Jego uśmiech zniknął z twarzy i potrząsnął głową czując, że robi mu się niedobrze.

-Kochanie, na zewnątrz pada. Lepiej, żeby Rory nie chodziła sama o zmroku i w deszczu. Wrócimy niedługo. - Uśmiechnął się i pocałował ją w policzek. Jego uśmiech się poszerzył, gdy zobaczył twarz Rory przy drzwiach. Zobaczył, że ma już na sobie płaszcz, więc on również sięgnął po swój wiszący na wieszaku.

W kuchni Lucy zmarszczyła wargi w zamyśleniu. Gdy drzwi wyjściowe zatrzasnęły się, warknęła. - To jest Aurora. Nie Rory.

*****

-Więc nie możesz utrzymać rąk przy sobie? - Rory uśmiechnęła się poruszając znacząco brwiami w górę i w dół, kiedy szła razem z Paulem ulicą. Deszcz spadał na ich twarze, powodując u nich uśmiech na samą myśl o miłości do takiej pogody.

Paul szybko chwycił ją za rękę i przyciągnął do siebie. Zatrzymali się na środku ulicy, nudno patrząc sobie w oczy. Pochylił się ledwo dotykając jej ust swoimi.

Pocałowała go. jej ręce pofrunęły w stronę jego twarzy. Jego język przejechał po jej wardze, przysunął się w jej stronę, uśmiechając się przez pocałunek.

Zachowywali się tak jakby nikogo oprócz nich nie było na ulicy.

A co jeśli ktoś był?

Daddy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz