*1*

259 27 2
                                        




Przygotowałam kawę, i razem z ciastkiem, które zawsze podajemy w zestawie zaniosłam chłopakowi. Ten podziękował skinieniem głowy i znów się do mnie uśmiechnął. Dopiero teraz, kiedy ściągnął z siebie kurtkę i szalik zauważyłam, że jest dość kruchy jeżeli chodzi o budowę ciała. Wzrostem przewyższał mnie o jakieś 10 cm, za to jego włosy były tylko odrobinę krótsze od moich, do tego były gęste i zdrowe, czego skrycie mu zazdrościłam.

Nie czekając aż napój wystygnie, podniósł filiżankę i przyłożył sobie do ust, wypijając spory łyk, na co moje oczy rozszerzyły się do rozmiarów talerzy. No bo cholera. Przecież to jest wrzątek.

- Usiądzie pani ze mną? - spytał, kiedy zdałam sobie sprawę, że za długo się mu przyglądam. Zawahałam się przez chwilę, jednak kiedy nie udało mi się ułożyć w głowie żadnej, wiarygodnej wymówki, uśmiechnęłam się nerwowo i zajęłam miejsce obok niego. Wtedy on znowu się uśmiechnął, co automatycznie odwzajemniłam. - Jestem Zach. - przedstawił się wyciągając do mnie rękę.

- Grace – odpowiedziałem uściskując jego dłoń.

- Miło mi cię poznać, Grace.

- Ciebie też, Zach. - zaśmiałam się cicho, na co on zareagował tylko rozbawionym spojrzeniem.

Następnych parę minut siedzieliśmy w ciszy, która była dla mnie dość krępująca. On za to wydawał się w ogóle tym nie przejmować, czego rownież mu zazdrościłam.

- Zawsze pijesz kawę o tej porze? - spytałam, żeby uwolnić się od ciszy. Zach znów się uśmiechnął, przypatrując się swojej prawie już pustej filiżance.

- Wtedy smakuje najlepiej. - odpowiedział całkowicie poważnie. - Powinnaś kiedyś spróbować. - dodał, po czym opróżnił naczynie do samego końca.
Położyłam dłonie na stole i bacznie obserwowałam jego ruchy. Odstawił filiżankę na talerzyk i odwrócił głowę w kierunku zegara. - Widzisz, Grace, w osiem minut można nie tylko wypić kawę ale i zawrzeć nową znajomość. - po tych słowach zapłacił za kawę, założył na siebie za dużą o dziesięć rozmiarów kurtkę, szalik i czapkę, po czym ruszył w kierunku wyjścia. Kiedy zamknął za sobą drzwi na zegarku wybiła punkt dziewiąta. Przepełniona pozytywną energią, którą bez wątpienia przekazał mi uśmiech tego chłopaka, umyłam filiżankę odstawiając ją do wysuszenia, po czym znów ubrałam się i po paru minutach byłam gotowa. Po wyjściu na zewnątrz poczułam ogromny chłód który bez większego zastanowienia zaatakował moje odziane w tylko cienką kurtkę ciało. W sumie trudno się dziwić, o tej porze roku zawsze jest tutaj zimno, co większość mieszkańców Richmond doprowadza do szału, jednak nie mnie. Mimo chłodu i wczesnego zachodu słońca uwielbiam zimę całym sercem, i uważam ją za najpiękniejszą porę roku.

W drodze do domu rozmyślałam o nowo poznanym chłopaku i stwierdziłam, że pewnie i tak się już nigdy nie zobaczymy, ale jeśli tak by się stało to myślę, że moglibyśmy się zaprzyjaźnić. Zdecydowanie było w nim coś przyciągającego i nie mówię tylko o uśmiechu. Może to ten jego tajemniczy sposób prowadzenia rozmowy, sprawił, że miałam ochotę go poznać, a może raczej odkryć. Wydał się kimś kto skrywa większą tajemnicę, ale to tylko przypuszczenia i w rzeczywistości mogło być zupełnie inaczej.

Jechałam dość ciemną ulicą wystukując o kierownicę rytm piosenki, która akurat leciała w radiu. Spojrzałam w przednie lusterko, sprawdzając jak sytuacja z tyłu, a kiedy znów przeniosłam wzrok na drogę jakiś chłopak wbiegł na jezdnię, a ja w ostatnim momencie nacisnęłam hamulec, zatrzymując się z piskiem opon pare centymetrów przed nim. Oskoczył na bok, i wtedy nasze spojrzenia na chwilę się skrzyżowały, ale sekunde potem założył na głowę kaptur i jak gdyby nigdy nic ruszył dalej. Moje serce biło jak szalone a oddech zrobił się szybki i ciężki. Nagle szok zastąpiła złość. Co za kretyn, ubrany od stóp do głów na czarno, wbiega na ulicę w nieoznakowanym miejscu?! I jakby tego było mało to jeszcze w nocy, kiedy widoczność jest prawie zerowa. Chciałam mu coś powiedzieć, a kiedy świadomość znów do mnie wróciła, on zdążył zniknąć już po drugiej stronie ulicy. Wzięłam głęboki oddech i wolno ruszyłam dalej.

Nie marzyłam o niczym innym niż krótkiej kąpieli i zakopaniu się w ciepłej pościeli. Bałam się co jeszcze może przynieść ten dzień, najpierw Cath, potem ten Zach, a teraz ten kretyn-samobójca.

Zaparkowałam przed małym domkiem na obrzeżach miasta i uśmiechnęłam się z nadzieją na jak najszybsze wskoczenie do wanny z gorąca wodą. Idąc chodnikiem, prowadzącym do drzwi wejściowych zauważyłam, że coś mi tu nie pasuje. W domu obok, który do tej pory zawsze stał pusty, paliło się światło, do tego na jego podjeździe stał samochód. Nie przejełam się tym zbytnio, myśląc, że po prostu ktoś wprowadził się tu kiedy byłam w pracy.

Spragniona wizją ciepłego łóżka, błyskawicznie wydobyłam klucz z dna torebki i weszłam do środka, a kiedy już to zrobiłam, rozebrałam się i udałam na górę. Otworzyłam drzwi sypialni, gdzie przebrałam się w krótkie, dresowe spodenki i jakąś za dużą koszulkę, którą podwędziłam bratu, kiedy jeszcze mieszkaliśmy razem. Odkręciłam wodę, pozwalając jej leniwie zacząć wlewać się do wanny, a sama usiadłam na jej brzegu. Nie mając nic innego do roboty spojrzałam za okno, które wychodziło idealnie na okno sąsiedniego domu i moment w którym to zrobiłam można by uznać za idealny, bo mignęła mi w nim właśnie twarz, która parenaście minut wcześniej mignęła mi przed maską mojego samochodu, a złość zagotowała się we mnie na nowo, bo najwyraźniej moim nowym sąsiadem został kretyn-samobójca.

I jak się podoba pierwszy rozdział? Mam nadzieje, że ta historia przypadnie wam do gustu, sama jestem zaskoczona tym, że faktycznie udało mi się wpaść na cos nowego ( mam na mysli moje poprzednie opowiadania ) szczerze bałam się że zacznę wymyślać cos co juz było ale jak narazie mam obmyśloną jakaś jedna czwarta całej opowieści, wiec teraz tylko musze to zrealizować. Zostawcie po sobie jakis ślad, to bardzo motywuje 💞

KNOW LOVE | Jesse RutherfordOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz