«2»

3.2K 165 8
                                    

Kilka sekund później przybiegli chłopacy z noszami. Biegną z okrzykami ciesząc się jakby przed chwilą upolowali pół tonowego jelenia. Dziewczyna wierci się przerażona i słyszę jak jej oddech przyspiesza.
- Nie bój się. - znów uciekam spojrzeniem do jej twarzy - Nie skrzywdzą cię.
Waha się przez chwilę, ale spogląda na mnie spokojniej. Nie mogę się jednak dziwić niepokoju w jej oczach. Postrzeliliśmy ją, a teraz zabieramy z dala od domu. Zanim chłopacy wkładają ją na nosze zauważam leżący pod drzewem szkicownik. Podnoszę go i chowam w kieszeni zanim ktokolwiek to zauważy.
- Delikatnie. Ma złamaną nogę. - upominam ich nie zważając na krzywe spojrzenia.
Wchodząc przez bramę zadbałem o to, żeby nikt nie odrywał się od swoich zajęć.
- Zabieramy ją do Clarke. - mówię i wchodzimy do kapsuły. - Połóżcie ją tam.
Wskazuję koce pod ścianą i już po chwili koło dziewczyny kuca Clarke.
- Co jej się stało? - pyta, ale po ranach sama dobrze wie. Znam ją. Pyta się, by potwierdzić swoją wersję.
- Siedziała na drzewie, jakieś 100 metrów od obozu. Nieuzbrojona. - mówię. - Przestraszyła się nas i zaskakując złamała nogę. Próbowała uciec, ale Murphy ją postrzelił.
Zerka na mnie, a później na Murphy'ego.
- Jak mogłeś postrzelić niewinną dziewczynę? - mruży oczy, a ja cieszę się że ma takie same zdanie.
- Nie jest niewinna! Jest jedną z nich, ludzie! Dzikuską!
Uderzam go w tył głowy.
- Zamknij się i daj jej pracować. - warczę, a chłopak patrzy na mnie spod byka.
Clarke wraca wzrokiem do ziemianki i już po chwili wydaje rozkazy wszystkim wokoło.
- Raven, podaj bandaże, Alex przynieś wrzątek, Madison przygotuj wyparzone szczypce, muszę wyjąć nabój. Reszta. Wynocha.
Chcę wyjść z kapsuły za Kevinem, ale Clarke chwyta mnie za ramię.
- Zostań z nią. - to niemal prośba - Będę musiała nastawić nogę. Przyda jej się ktoś, kogo twarz już zna.
Przez chwilę się waham, ale odkładam broń i kucam przy głowie dziewczyny.
- Trzymaj ją. - podwija rękawy i rozdziera nogawkę spodni ziemianki. Krzywię się na widok przebijającej skórę kości.
Chwytam dziewczynę za ramiona. Szamota się przez chwilę, ale chyba sprawia jej to ból, więc uspokaja się i patrzy na mnie ze strachem. Poluźniam trochę uścisk, a w koniuszkach palców czuję prąd gdy dotykam jej gładkiej skóry.
- Nie bój się. - mówię cicho zaglądając w jej czarne jak noc tęczówki. Gdy jej oddech się uspokaja przymyka lekko oczy, patrzę na Clarke i kiwam lekko głową.
Ogłusza mnie krzyk.
Pojedynczy, ogłuszający krzyk.
- Po wszystkim. - słyszę głos Clarke, ale nie odrywam wzroku od twarzy dziewczyny. Sięgam po skrawek materiału i obcieram jej czoło, na którym wystąpiły krople potu. Przekręca głowę na bok i chyba nieświadoma co robi wtula twarz w moją dłoń. Przymyka oczy i po chwili mdleje. Patrzę na jej spokojną twarz i dopiero teraz widzę jaka jest na prawdę. Jaka na prawdę jest piękna. Pozwalam sobie przez chwilę ją obserwować.
- Bellamy? - podnoszę głowę słysząc nad sobą głos Clarke. - Muszę wyjąć pocisk.
Kiwam głową robiąc jej miejsce i wychodzę na świeże powietrze. Robiąc kilka wdechów czuję na sobie czyjś wzrok.
- Na co się gapisz? - warczę do jakiegoś dzieciaka.

You Can't Be Here  «Bellamy Blake» [CZĘŚĆ 1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz