Rozdział 11

5K 430 26
                                    

Wuj spojrzał na mnie zaciekawiony. A ja zdałam sobie sprawę z tego że powiedziałam za dużo.

- Lisa ma rację.

Maciek z niedowierzaniem spojrzał to na mnie to na ojca.

- Jak to ma racje?! Że niby z czym?!

- Nie wiem skąd skarbie masz takie wiadomości, ale mam nadzieje że nam to zaraz zdradzisz.

Teraz zwrócił się do chłopaków, a ja zaczęłam wymyślać dobrą wymówkę.

- Wiecie w ogóle skąd wzięli się aniołowie natury?

Pokiwali przecząco głowami.

- Dawno temu , kilkaset lat już by się zebrało. Ludzie walczyli samotnie z hordą demonów. Nie dawali sobie rady i modlili się do Boga z prośbą o pomoc. Bóg oczywiście ich wysłuchał i zesłał swoich aniołów mianując ich aniołami ludzkiej natury. Wojna trwała jeszcze przez rok, ale z pomocą aniołów natury ludzie wygrali bitwę. By ludzie czuli się bezpieczni Bóg przykazał że aniołowie po śmierci będą mieć następców , którzy będą zajmować się ziemią i ludźmi. A wrazie powrotu demonów na nowo je pokonać.

Wszyscy od razu spojrzeli na mnie , a Alex zadał pytanie zapewne chodzące wszystkim teraz po głowach.

- Skąd ty do cholery o tym wiedziałaś?!!!

Skuliłam się pod jego krzykiem. Odstawiłam herbatę. I przez chwilę rozważałam pokazać im moje znamię na dłoni, jednak powstrzymałam się. Wiedziałam że wtedy moje życie zmieniło by się. Nie jestem na to gotowa, nie teraz.

- Ja... gdzieś o tym przeczytałam...

- Niby gdzie? Dziewczyno nie ma książek w których było by cokolwiek o nas napisane, może ewentualnie gdzieś w legendach, ale nie było by tam aż tyle ważnych szczegółów. Staramy się ukrywać nasze istnienie.

Sam zaczął mnie denerwować. Musiałam coś powiedzieć.

- Słuchajcie, kiedy się dowiedziałam nie mogłam liczyć na was. Radziłam sobie sama i jakoś musiałam się dowiedzieć co nieco. Chodziłam chyba do każdej możliwej biblioteki, przeszukałam Internet. Jakoś się uzbierało tych wiadomości.

Ich miny pokazywały że mają wątpliwości. Ale już nie chcieli więcej na ten temat rozmawiać. Bo oczywiście ja jestem ta mało ważna. Przypominam że uratowałam im dziś zycie!! Dzięki za uwagę.

- Dobra a co zrobimy z demonami?

Wuj się zamyślił, wstał i wyjął z regału jakąś zakurzoną książkę. Nie widziałam jej wcześniej, albo po prostu nie zwróciłam na nią większej uwagi.

- Musicie nauczyć się przywoływania broni i dowiedzieć się kim jest tajemniczy Tiangszi.

- Jak to broni?

To pytanie zadał mój braciszek, ale tylko o sekundę mnie wyprzedzając. Też mnie to ciekawiło.

- Każdy z was może przywołać broń która jest odzwierciedleniem waszej duszy...

- Ten tajemniczy ma dwa miecze tak?

Mój wuj przytaknął na pytanie Alexa i wrócił do mówienia.

- Jest to trudniejsze niż zwykła magia, no i podczas kiedy broń jest używana nie można używać magii. Mi osobiście ta sztuka nigdy nie była potrzebna więc się za nią nie brałem. Nie nauczę was jak ją przywołać.

Wszyscy myśleli , ja również. Nie wiem jak udało mi się przywołać dziś te miecze, ale na pewno się dowiem. Tak strasznie chcę już znowu wzlecieć w niebo. Muszę tylko poczekać aż wszyscy się położą , a wtedy wyjdę na swój trening.

- To może ten nowy nas nauczy? Trzeba go tylko znaleźć.

- Co?!!!

Moja reakcja na pytanie Alexa zdziwiła wszystkich. Ja sama nie umiem tego zrobić, a co dopiero uczyć ich!! Nie ma mowy ja się w to nie mieszam.

- Spokojnie, ty nie musisz. Nic by ci to nie dało. Nie jesteś Tiangszi.

Sam . Dzięki , dzięki że aż tak mnie lubisz. Wiem kim jestem, chodzi mi o to że ja nie umiałabym zrobić tego sama a co dopiero nauczyć chłopaków. To głupota.

- wiem Sam. Po prostu twierdze że szukanie tego anioła natury nie ma sensu. Niczego was nie nauczy.

Nie zrozumiałe miny innych zmusiły mnie do wytłumaczenia.

- No bo po co by miał tracić na was czas?

Wszyscy się zaśmiali, a ja już po prostu nic nie rozumiałam.

- No dobra a co to za książka?

Maciek uspokoił towarzystwo i wziął starą książkę do rąk. Była obszyta skórą a na jej wierzchu były na złoto stworzone znaki. Przyjrzałam się im, i od razu poznałam pismo z tajemniczej księgi. Było takie same. Zamrugałam kilka razy a napis zmienił się na normalny język. ,, Stworzeni z natury'' . Taki miała tytuł. Ciekawiło mnie co jest w środku.

- To jest książka napisana językiem natury. Językiem który rozumieją tylko wyjątkowi Tiangszi. Taki właśnie jest teraz w naszym mieście, jeśli go odnajdziecie, on przetłumaczy nam ją i będziemy wiedzieli już wszystko.

Zmarszczyłam brwi na taki plan. Nie podobał mi się. Alex wziął książkę i otworzył ją na pierwszej stronie. Przesiadłam się tak by móc zobaczyć co jest w środku.

Już na pierwszej stronie była dedykacja dla takich jak ja , którzy czytają tę książkę. Mówiła o tym że żeby stać się jednością z naturą trzeba ją poznać. I że ona właśnie mi w tym pomoże. Że nauczy mnie posługiwać się pismem i zaklęciami specjalnymi dla mojej postaci. Już po prostu nie mogłam się doczekać tego jak będę mogła się z niej uczyć. Jednak wiedziałam już że mojemu bratu jak i jego kumplom się ona nie przyda.

- Nie potrzebna jest wam wiedza zawarta w tej książce.

Wszyscy mieli już chyba mnie dość bo tylko westchnęli.

- A niby skąd ta pewność?

- Po prostu to wiem.

Sam się wkurzył, ale nie tylko on, Maciek i Alex też.

- Dobra Lisa słuchaj, fajnie że wiesz. Ale to już przesada. Udajesz ze jesteś jakaś lepsza od nas? Nie jesteś Tiangszi i nigdy nie będziesz. Więc pogódź się z tym i zostaw tą sprawę nam.

Moja twarz wyrażała teraz niechęć i złość. Wstałam i mówiąc tylko ,, Jak tam sobie chcecie'' wyszłam kierując się do pokoju i mówiąc że idę spać.

Mój plan jednak był inny. I prosty. Chciałam poczekać aż wszyscy usnął i pożyczyć sobie tę książkę. Muszę koniecznie dowiedzieć się czegoś więcej. A reszta musi mi to wybaczyć. Jak nie chcą to nie ja sobie sama dam radę, i nie będę im pomagała. Jestem pewna że mi się uda... albo i nie. Kurczę nie wiem ok? Po prostu to wszystko mnie przytłacza muszę dać sobie jakiś tydzień co najmniej i może to się ułoży. Może.. Dlaczego musiało się to stać akurat mnie?

===========================================================================

 Po pierwsze, przepraszam że tak późno wstawiam, ale cały dzień niespodziewanie byłam w Warszawie.( A tam nie mieszkam)Prosze wybaczcie, rozdział jest tak jak obiecałam. :) Następny w poniedziałek.Nasza bohaterka ma dość. Czy się boi? Na pewno , przecież tu chodzi o walkę z demonami. Ja bym się bała. Ale daję sobie radę. Trzymam za nią kciuki, a tymczasem dziękuję za wszystko i pozdrawiam KasiaAS.


Skrzydła duszyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz