Rozdział 15

5K 429 60
                                    

Pan Adrian z łatwością nawiązał ze mną kontakt umysłowy, zaledwie chwile po tym jak gadaliśmy u mnie w domu w salonie. Na szczęście zdążyłam wrócić do pokoju, tak by nikt nie zauważył mojego omdlenia z tym związanego. Nie ukrywam że zgodziłam się od razu na spotkanie z chłopakami pod postacią Tiangszi. Umówiliśmy się w sobotę o 18:00. Mam być na obrzeżach miasta za biblioteką pana Adriana. Całkiem niezłe miejsce, ale mam złe przeczucia co do tego spotkania. Co jeśli mnie rozpoznają?

- Boże Lisa ty wciąż mnie nie słuchasz?

Drgnęłam słysząc lekko zdenerwowany głos Kasi. Miała racje, wciąż było nie tak. Nie mogłam sobie z tym wszystkim poradzić. Może powinnam komuś powiedzieć?

- Przepraszam. Po prostu...

- Nie mów, wiem. Myślisz o Alexie.

Pokręciłam szybko przecząco głową. Wcale o nim nie myślałam, to znaczy myślałam, ale jako o nim razem z Maćkiem i Samem, a nie o nim jako o nim. Kurczę plącze się.

- Nie, nie. Ja tylko...

- Jeśli nie, to powinnaś zacząć. Dziewczyno on wciąż się na ciebie gapi! Nie wiem jak to możliwe że nie wywiercił ci jeszcze dziury w twarzy od tego patrzenia.

Zmieszałam się i od razu szybko spojrzałam w kierunku w którym wcześniej był Alex. Faktycznie stał tam i mi się przyglądał. Nie odkręcił głowy kiedy na niego zerknęłam tylko uśmiechnął się miło. Co odwzajemniłam.

- Ha.!! Wiedziałam. Ty go lubisz.

Odwróciłam się szybko do Kaśki waląc ją w ramie.

- Wcale nie. I bądź trochę ciszej co?

Moja przyjaciółka zaśmiała się cicho. Ale tylko na chwile bo później uśmiechnęła się władczo i przebiegle. Jej słowa weszły mi głęboko w pamięć.

- Szybko szminka i obrót. On tu idzie.

Pomachała mi i poszła sobie zostawiając mnie tam gdzie stałam. Skończyłyśmy już lekcje tylko jeszcze chwile stałyśmy przed szkołą. Teraz już na pewno poszła do domu. Zdrajca, zostawiła mnie tu na pastwę...

- Hej Lisa. O czym tak myślisz?

Odwróciłam się po woli. Alex stał przede mną z miłym uśmiechem. Jego piwne oczy wpatrywały się we mnie oczekując odpowiedzi.

- O niczym ważnym, a ty nie powinieneś już iść do domu?

Chłopak się zaśmiał . Miał delikatny i miły dla uszu dźwięk. Taki inny niż te które słychać można było u chłopaków z mojej klasy , którzy śmiali się na lekcjach.

- Czekam na twojego brata i Sama. Mieliśmy iść pogadać o sama wiesz kim.

- Mrocznie to zabrzmiało. Na pewno jeszcze są przy szafkach.

Chłopak Uśmiechnął się. I nastała głucha cisza. Przypomniała mi ona chwile w której się poznaliśmy. To znaczy chwile w której już nie płakałam z przerażenia i bólu. Był w tedy przy mnie , choć nawet mnie nie znał.

- Wiesz...

Zaczął cicho, powoli. A ja już nie wiedziałam czy mam się bać czy nie. Zawsze gadaliśmy tylko o Tiangszi. Może w końcu coś się zmieni.

- ... ostatnio myślałem o tym co się stało w lesie, kiedy pierwszy raz cię spotkałem. Wtedy płakałaś ,nie miałaś siły powiedzieć dla czego. Jakoś nie daje mi to spokoju. Chciałbym wiedzieć i...

Przerwałam mu. Czyta mi w myślach? Nie wiem dla czego, ale poczułam że dąży do czegoś co mi się nie spodoba. Nie wiem , naprawdę nie rozumiem mojego zachowania w tej chwili.

- Alex to nie ważne. Ja nie chce o tym rozmawiać. Na razie. Po prostu .... Udawaj że tego nie było. Jestem wdzięczna że mi w tedy pomogłeś, ale to już minęło. Zajmij się swoim problemem.

Odkręciłam się. Chciałam iść, ale on złapał mnie za nadgarstek. Zatrzymał mnie delikatnie, ale w jego głosie czułam coś jakby ból.

- A co jeśli ja nie chce odpuścić? Co jeśli ja nie mogę tak po prostu udawać że tego nie było? Lisa jestem szczęśliwy że coś takiego minie spotkało i ... nie mogę spać bo widzę cię wtedy zapłakaną, samą na ziemi. Chcę ci pomóc, nie odrzucaj mojej pomocy.

Zacisnęłam pięści. Nie chciałam . nie wiedziałam że coś takiego się stanie. Że coś takiego kiedykolwiek powie. To było miłe, ale nie odpowiedziałam nic, tylko po prostu uwolniłam rękę i poszłam do domu. Moje zachowanie było głupie, ale nie żałuje. Inaczej by pomyślał że mu wszystko powiem i koniec. A ja taka nie jestem.

------- ----------- ----------- ----------- ------------ ------------- -------

Po lekcjach byłam w lesie. Spotkałam tam Zuko, który na dodatek mnie odprowadził. Zbliżałam się już do domu, kiedy poczułam zaniepokojenie i strach orła siedzącego na moim ramieniu.

- Zuko? Wszystko w porządku?

Ptak niepewnie zaczął kręcić się po moim ramieniu. To zły znak. Weszłam do domu ostrożnie. Już na wejściu wiedziałam że coś jest nie tak. A po wejściu do salonu byłam pewna, że w moim domu były demony. Ich smród rozchodził się po całym pokoju. Przeszukali salon, sypialnie wujka i Maćka, do mojej nie zajrzeli. Zapewne myślą że ja nic im nie zrobię, a tu się właśnie grubo mylą.

- Matko! Lisa coś ty narobiła!?

Odwróciłam się energicznie widząc ciocie wchodzącą do salonu.

- To nie ja! To...

- Demony.

Świetnie Maciek dokończył za mnie. To po co ja tu jestem co? Do niczego im się nie przydaje.

- Demony! Boże co one tu robiły?!!!

Ciocia zaczęła energicznie krążyć po całym domu i krzyczeć, jęczeć i narzekać o tym co się wydarzyło. Maciek z wujkiem zaczęli sprawdzać co zostało zabrane. A ja znowu nie byłam potrzebna.

- Och jak dobrze, że jej nie zabrali.

Wujek mocno ściskał książkę o Tiangszi , z której się uczę. Mocno ją przytulał. I gładził. Nawet nie wie, ze ta książka jest mu nie potrzebna, a i tak ją szanuję. Patologia.

Weszłam na górę do swojego pokoju. Tak jak mówiłam nic się tu nie zmieniło. Było tak samo brudno jak na początku. W sumie to nie miałam ostatnio kiedy posprzątać bo uczyłam się zaklęć. Właśnie!!

Szybko zamknęłam drzwi i okna. Skupiłam się bardzo mocno. Zaczęłam wymawiać dwa zaklęcia po kolei wskazując na rzecz którą aktualnie chciałam przenieść. Zaklęcie ,,dianchua'' jako teleportacje i ,,fei''jako podnoszenie, przenoszenie. Dobrze mi szło. Pokój sprzątał się coraz to sprawniej i szybciej z minuty na minutę. Dziwne że wcześniej na to nie wpadłam.

- Lisa kolacja!!!!!

Ciocia musiała przestać krzyczeć i coś ugotować bo w lodówce nic nie było . Skończyłam szybkie sprzątanie i pobiegłam na dół do jadalni czekając na kolacje. Jutro o 18:00 spotkanie z chłopakami. Trochę , a nawet bardzo się go obawiam. Ale dam radę. Jeszcze tylko trochę i się dowiedzą. Może tak było by lepiej?

=============================================================================

Piętnaście. Super. Serio. Naprawdę szybko mi się to pisze. Wybaczcie  że nie wstawiam częściej. Dziękuję że przyjęliście tą książkę. Proszę komentujcie, a ja pozdrawiam KasiaAS.

Skrzydła duszyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz