Rozdział 14

5K 434 23
                                    

Obudziłam się o dwunastej. A w zasadzie obudził mnie Maciek walący w drzwi. Zanim się zorientowałam spadłam z łóżka jęcząc przy tym cicho, bo od twardej podłogi bolą mnie teraz skrzydła. Wstałam schowałam skrzydła już za nimi tęskniąc i wpuściłam dobijającego się braciszka.

- Czego tak walisz?!!!!

Chłopak uśmiechnął się na mój widok, wpychając się na chama do dalszej części pokoju.

- Strasznie długo spałaś. Martwiłem się.

Zrobił udawane maślane oczka tym samym pokazując że sobie tylko żartuje.

- A tak na serio?!!!!

- No zaraz ma tu przyjść pan Adrian i ojciec chce byś przy tym była.

- Co!!!???? Teraz? Tak szybko?!!

Ten znowu bezczelnie się zaśmiał i mówiąc ze mam pięć minut wyszedł zamykając głośno drzwi. Jak ja go nie cierpię!! Mógł przyjść wcześniej, ale nie!!! No bo po co?

Jak najszybciej zaczęłam się ubierać. Rozczesałam włosy bo na mycie nie było już czasu i spokojnym krokiem zeszłam na dół. Jak się okazało pan podejrzany o bycie mną już tam był i gawędził sobie z wujkiem i Maćkiem. Uśmiechnęłam się więc wchodząc.

- Dzień dobry panu.

Usiadłam na fotelu naprzeciw i od razu weszłam w rozmowę.

- Gdzie reszta aniołków?

Wujek spojrzał na mnie ze zdziwieniem i niezrozumieniem, Maciek wściekle, a pan Adrian posłał mi uśmiech. No to chyba go lubię. Pomimo takiej reakcji dostałam jasną odpowiedź.

- Zaraz będą.

Super, a co do tego czasu?

- A więc widzę że siostrzenica wreszcie wie.

Głos naszego gościa faktycznie był podobny do tego który stworzyłam przez modulator. Był miękki, ale stanowczy i męski jednocześnie. Jego pokazywał też że ma za sobą dosyć dużo lat życia, co oznaczało że jest również mądry.

- Wie, od nie dawna, ale już zdążyła się zaaklimatyzować i oswoić z tą wiedzą.

Wujek posłał mi ciepłe spojrzenie. Czym również się odwdzięczyłam. Mężczyzna wziął moją prawą dłoń i uśmiechnął się.

- Nadal nosisz rękawiczki? Tak symbolicznie? Całą rodziną. To cudowne.

- Tak ja....

Nie powiedziałam nic więcej, tylko spuściłam głowę bo przed oczami powstała ciemność. Słyszałam już coraz ciszej....

Nagle znalazłam się na polanie. Byłam tam tylko ja i pan Adrian. Który przypatrywał się mi w zachwycie.

- To ty byłeś wczoraj , walczyłeś z demonami.

Zdziwiłam się na początku słysząc jego słowa. Ale tylko na chwile bo zdałam sobie sprawę z tego ze jestem w postaci ze skrzydłami zakryta płaszczem. Nie widzi więc mojej twarzy. Ulżyło mi trochę.

-Ja nic nie rozumiem.

Użyłam zmiany głosu. A mężczyzna uśmiechnął się do mnie .

- Jesteś młody, nie wiem kim jesteś, ale musiałeś mieć styczność z jakąś mocą przewodzącą, która zaprowadziła cię do mnie. Wiesz co to?

Pokręciłam przecząco głową.

- Jestem przewodnikiem umysłu. To dlatego kiedy tylko użyłeś tej mocy połączyłeś się ze mną. To dobrze wiedzieć że pracujesz nad swoimi umiejętnościami, i że jesteś już na tyle silny by użyć tak potężnej mocy jak siła umysłu. Jednak to nie najlepszy pomysł by teraz tu rozmawiać, pozwól więc ze skończę tą rozmowę. Jestem w gościach, ale na pewno się jeszcze do ciebie odezwę.

To było dziwne. Obudziłam się w tym samym miejscu co wcześniej. Ze spuszczoną głową. Dźwięki powracały i dawały jasno do zrozumienia że ktoś wszedł do domu.

- Hej!

Podniosłam szybko głowę jakbym się właśnie obudziła. O ile w sumie nie można tego tak nazwać.

- Dobrze że jesteście.

Pan Adrian miło przywitał się z resztą. Czyli Samem i Alexem. Sam usiadł obok Maćka, a Alex obok mnie. Co było lekko dziwne. Albo raczej nie zręczne.

- No to słucham. Maciek mówił że macie do mnie ważną sprawę.

Pan Adrian nie dawał żadnych znaków zdradzających to że przed chwilą był w lesie na polance i gadał sobie ze mną. Ja natomiast siedziałam jak głupia i nie mogłam wyrównać oddechu. Przestraszyłam się tego co się stało. Nie doszłam jeszcze do tego w książce. Nie wiem co to jest , ale od razu chciałam wiedzieć więcej.

- Och no bo chodzi o to że pan może wiedzieć kto skrywa się pod kapturem zielonego.

- Zielonego?

Teraz i do mnie dotarło pytanie wujka. Serio tak mnie nazwali? ,,zielony''? Już nie mieli innej nazwy. Bezimienny byłby lepszy.

- Niestety nie wiem, ale mogę z nim nawiązać kontakt umysłowy.

Wszyscy oprócz mnie spojrzeli na niego zdziwieni. Mi za to serce przyspieszyło. Nie chciałam by coś się złego za chwile wydarzyło.

- jak to kontakt umysłowy?

- Jestem przewodnikiem.

Oczy wszystkich poszerzyły się , a ja w końcu odzyskałam głos.

- A kto to jest jeśli można wiedzieć?

W moim głosie można było wyczuć coś na kształt minionego strachu i zmęczenia. Ale na szczęście nikt na to nie zwrócił uwagi, tylko mówili dalej.

- Czyli twoja teoria nie wchodzi w rachubę.

Sam zwrócił się do mojego brata lekko go trącając łokciem w bok.

- Moja teoria? Przecież wszyscy nad nią siedzieliśmy. Ja, ale też i ty , no i Alex.

Pan Adrian cicho się uśmiechnął , a ja już wiedziałam że on wie, o tym że chłopaki myśleli że jest Zielonym. Ugh... ale ta nazwa jest głupia. Po za tym oni mnie właśnie olali!! Ja zadałam dosyć ważne pytanie, a ci nic. Czyje się jak powietrze, a jednocześnie jestem tematem rozmów.

- Spokojnie chłopcy. Jakbym był tym którego szukacie już dawno byście mnie widzieli nad miastem. Zielony jak to wy mówicie pojawił się zaledwie dwa tygodnie temu.

Wszyscy kiwnęli głowami, ale nie zauważając że Pan Adrian odkrył o co chodzi wcześniej niż planowali.

- To może się pan z nim jakoś połączyć i pogadać? Tak żeby się z nami spotkał?

Starszy pan wzruszył tylko ramionami.

- nie jestem pewny czy się na to zgodzi, ale mogę pogadać. Jest młody i jeszcze nie doświadczony. Dopiero zaczyna pracować z taką magią jak magia umysłu.

Wszyscy kiwnęli głowami, a pan przewodnik zaczął próby nawiązania ze mną kontaktu. Boże ratujcie!

===========================================================================

No to tyle jak na ten rozdział .Naprawdę wam dziękuję za to że uczestniczycie ze mną i Lisą w tej historii. Jeszcze raz dziękuję za wszystko i pozdrawiam KasiaAS.

Skrzydła duszyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz