Rozdział 21

5.2K 420 30
                                    

- Niżej ręka, i jeszcze raz uderz.

Alex zamachnął się , ale zachwiał przy uderzeniu.

- Szerzej nogi i stań trochę stabilniej.

Ponownie naparł na mnie swoim mieczem. Skutecznie mnie odpychając.

- Dobrze.

Odsunął się i uśmiechnął. Ćwiczyliśmy już dwie godziny, czas kończyć. Trudno mi było uczyć ich bez moich mieczy, lub bez gadania. Musiałam jednak wybierać czy chce mieć zmieniony głos czy dwa miecze. Niestety chłopaki, jak i mój wuj i ciocia nic nie wiedzą że ja wiem. Wszystko wróciło do normy od tamtego zdarzenia , które było już prawie trzy tygodnie temu. No może dla nich, ja mam o wiele ciężej. Ukrywanie tego nie jest łatwe, zwłaszcza, że nie mogę też zapominać o tym że oni mi nic nie mówią, i sama muszę się domyślać. Nie wybaczyłam im , wciąż chowam gniew i urazę. Jednak zdecydowałam się na trenowanie chłopaków tak jak im obiecałam.

- Kończymy na dziś. Widzimy się w sobotę o 18:00.

Wszyscy troje kiwnęli głowami i każdy schował wyczarowaną wcześniej broń. U Sama okazała się nią maczeta. Fajna sprawa, ale ja i tak wole swoje miecze. Zanim zdążyłam odlecieć jak zwykle próbowali mnie namówić na ujawnienie swojej tożsamości.

- No to co wyskoczysz z nami jutro na pizze? Po szkole.

Zaśmiałam się. Dowiedzieli się ze chodzimy do tej samej szkoły i nie dają mi spokoju. Wiedzą też że mam 16 lat i że mam imię zaczynające się na L. Próbują powoli, powoli ale bez skutku.

- Dzięki, ale wole przejść się do domu.

- No weź. Będzie fajnie pogadamy, poznamy się. Niby co masz lepszego do roboty?

Maciek męczył mnie tak po każdym treningu. Już się przyzwyczaiłam.

- W zasadzie to ja i tak bym nie mógł. Mam plany na jutro.

Alex zaskoczył wszystkich. On nigdy nie ma planów.

- Niby co chcesz robić w piątek po lekcjach jak nie iść z kumplami na pizzę?

Sam zadał bardzo dobre pytanie. Przysłuchiwałam się temu z zaciekawieniem.

- Chce kogoś zaprosić. To ważne. Teraz też muszę już iść, jest późno. Do zobaczenia chłopaki. Dzięki Zielony!

I zniknął. Ciekawe co na jutro planuje. Może zaprosi dziewczynę, pójdzie z nią na randkę. Dlaczego nie zaprosi mnie? Boże o czym ja myślę. Ostatnio zbliżyłam się do Alexa, zostaliśmy przyjaciółmi, ale nie jako zielony i Tiangszi , tylko jako Alex i Lisa. Jest miły dla mnie, i wciąż się wacha czy powiedzieć mi znów o sobie prawdę czy nie, to słodkie. Ale nie mogę myśleć że... No może jesteśmy przyjaciółmi, ale jeśli to tylko przyjaciółmi. Kurczę kogo ja oszukuję. Po tym całym usuwaniu pamięci, wróciła mi pamięć z pierwszego spotkania z tym chłopakiem i zdecydowanie nie chce znowu zniknąć. Nawiedza mnie w snach, a ja wciąż o nim myślę.

- No to my też idziemy.

Sam pociągnął Maćka za rękę, a ja bez słowa wzbiłam się za nimi w powietrze. Nad miastem robiłam jeszcze kilka kółek zanim wróciłam do domu, wciąż myśląc o tym co się dzieje. Nie zadręczam się już myśleniem na temat : powiedzieć czy nie powiedzieć. Jak się dowiedzą to się dowiedzą. Jakbym ja im powiedziała było by źle.

--------- ------- ---------- --------- ------------ -------

- Lisa wstawaj. Raczej nie chcesz być tu dłużej niż trzeba, a dzwonek zadzwonił.

Wystrzeliłam w górę, podnosząc zaspana głowę w tempie ekspresowy.

- Co ? Co się stało?

Kasia, posłała mi zabawny uśmiech.

- Usnęłaś na religii przyklejona do swojego rysunku Alexa.

Spojrzałam to na nią , to na kartkę , która służyła mi za poduszkę. Racja namalowałam tam Alexa, ale od razu przekręciłam ją rysunkiem do dołu by Kasia nie zauważyła, choć przecież już za późno. To taki odruch.

- To nie Alex, to ... przypadkowy chłopak, którego..

- Spotkałaś, po drodze do szkoły. Acha, Lisa nie wykręcisz się masz cały zeszyt zawalony rysunkami jego i tych dziwnych stworzeń , które przyprawiają mnie o ciarki.

Jęknęłam. Te dziwne stworzenia, to demony. Śnią mi się , a później je maluje. W dodatku nieźle mnie wkurzają ostatnio, bo kiedy się już pojawiają to w najmniej oczekiwanym momencie, jak na przykład w tedy kiedy siedzę sobie w łazience na kiblu.

- A panienki , to chcą tu korzenie zapuścić?

Wysoki , czarnowłosy ksiądz spojrzał na nas z rozbawieniem. Na co tylko szybko pokręciłyśmy głowami i zabierając swoje rzeczy pobiegłyśmy do szafek, bo religia była naszą ostatnią lekcją.

Po wyjściu ze szkoły pierwsze co zobaczyłam to oczywiście trójkę znanych mi już chłopaków. Alex , Sam i Maciek odkąd dowiedzieli się że chodzą z Zielonym do tej samej szkoły , siedzą na każdej przerwie przed szkołą i obserwują. To było początkowo wkurzające, ale teraz to mnie nawet bawi.

- Patrz twój książę do ciebie idzie.

Szept Kasi przyprawił mnie o dreszcze. Szybko skierowałam jednak wzrok w stronę Alexa. Bo jak się domyśliłam o nim mówiła moja przyjaciółka.

Miałam racje, Alex podszedł do nas z uśmiechem ,ale i lekkim zakłopotaniem wymalowanym na twarzy.

- Cześć dziewczyny. Kasia, możesz zostawić nas na chwile samych?

Dziewczyna uśmiechnęła się tajemniczo i wycofała się powoli bez słowa. A ja zostałam sam na sam z moim przyjacielem. Prawda? Przyjacielem?

- Tak, więc he.... Lisa , bo widzisz chciałem spytać.

Zaciął się na chwile, po czym westchnął głęboko i wznowił mówienie, już znacznie pewniej.

- Więc może poszłabyś ze mną dziś po lekcjach do kina?

Zatkało mnie. Wczoraj biłam się z myślami kogo zaprosi, a on zaprasza mnie? Łoł!! Zamurowało mnie. Tak oficjalnie mnie zamurowało.

- Lisa?

I tu wróciłam na ziemie.

- Tak. To znaczy chętnie z tobą pójdę.

Alex uśmiechnął się promiennie co odwzajemniłam.

- Świetnie, nawet nie wiesz jak się cieszę. To ja wpadnę po ciebie dziś o osiemnastej okej?

Kiwnęłam głową , a chłopak oddalił się machając radośnie. Zajął oczywiście miejsce już wcześniej dla niego przeznaczone, czyli obok mojego brata i Sama. Oni sobie obserwowali każdego chłopaka ze szkoły nie wiedząc że Zielony przechodzi im obok nosa.

- Aaaaa....!!! Słyszałam wszystko! Dziewczyno ty idziesz na randkę!!!!

Kasia wyskoczyła zza płotu jak jakiś szpieg. Nagle, normalnie ninga. Musze się tego nauczyć. Po drodze do domu wymyśliła ogromną ilość kreacji na ten wieczór, i chyba pierwszy raz w życiu się pomaluję. Nie... lepiej być naturalną. Tak chyba lepiej być sobą. Nie będę się za bardzo stroić.

============================================================================

No to jesteśmy poza dwudziestym rozdziałem. Dziękuję za to że czytacie. Za to że jesteście od początku. Jak zwykle też oczywiście pozdrawiam. KasiaAS.

Skrzydła duszyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz