Upewnij się, że przeczytałeś poprzedni rozdział!
Po co ukrywać zwłoki? Przecież można je zostawić, nikt się nie zorientuje. Policja czasem tylko koło takich przejdzie, poruszy czy na pewno martwy i pójdą dalej. Pewnie myślą, że sami z sobą walczyli i się pozabijali, nie ma tutaj żadnej kamery. Nikt nie zrzuci na pewno winy na taką ładną kobietę, jaką jestem ja.
Pognałam w stronę budynku jednej z moich przyjaciółek, do Seliny. Potrzebowałam towarzystwa, bo jeszcze chwila, a pewnie bym zaczęła gadać do siebie... Ops, już mi się to zdarza. Miałam rozdwojenie jaźni, przez co czasem "rozmawiałam" z dawną Harleen. Ona mimo wszystko była tą rozważniejszą.
"Czemu ich zostawiłaś?"
O wilku mowa, wiem, iż to dla niektórych wydaje się dziwne, ale nie moja wina, że to tak jakby dwie osoby w jednym ciele. Z czego ta druga niestety nie może wydostać się na zewnątrz, ale kontroluje moje myśli, skubana.
"Odczepisz się ode mnie kiedyś?", miałam czasem jej dość, zjawiała się wtedy kiedy jej nie chciałam i gadała do mnie. Głupia, gdy ja chciałam towarzystwa ta miała swoje humorki i nie odpowiadała. Przewróciłam oczami na to wspomnienie i, mimo że ciągle coś do mnie w tamtej chwili marudziła, nie zwracałam na to uwagi. Musiałam pogadać, tym razem normalnie z kimś, kto mnie rozumie. Nie widziałam Catwoman od dobrych paru miesięcy.
- Harley?! - wrzasnęła, a może lepszym określeniem byłoby - pisnęła.
- We własnej osobie. - uśmiechnęłam się odrzucając włosy, które i tak były związane w kucyki do tyłu. Brunetka patrzyła się na mnie szeroko otwartymi oczami, a po chwili przytuliła mnie. Byłyśmy dla siebie jak siostry, jeszcze tylko jednej brakowało.
- Co cię do mnie sprowadza? - spytała prowadząc mnie do jakiegoś ciemnego pomieszczenia, które służyło jej za kuchnie.
- Musimy odbić Pamelę z Arkham. Musimy być razem.
- Joker cię rzucił? Pozwolił wyjść? Chora jesteś? Wszystko z tobą w porządku?
- Selina, daj spokój... Nie wraca ostatnio do "domu", uciekłam stamtąd, a sama nie będę przecież zabijać, skoro mam was.
- Przecież wiesz jakie oni mają zabezpieczenia.
- Damy radę. Przecież byłam tam...
- Wydostałaś się dzięki Jokerowi.
Przewróciłam oczami na to. Czy wszystko musiałam zawdzięczać jemu? Chyba tak. Gdyby nie on, nadal siedziałabym na tym samym krzesełku, ale musiałam się zakochać. Wtedy był taki czuły i kochany. Znałam tamten szpital bardzo dobrze, wiedziałam gdzie stoją ochroniarze, wiedziałam, gdzie ich nie ma. Zamknęłam oczy a wspomnienia powróciły.
~*~
- Co to jest?! Co mi chcecie zrobić?!
Wrzeszczałam na widok wielkiej igły i wierzgałam na łóżku, do którego byłam przykuta. Pamiętam, że byłam w jakimś banku, próbowałam wykraść jeden z cennych diamentów. Szłam przez korytarz obracając się w każdym kierunku, jednak byłam nieuważna, coś spadło na mnie z góry. Potem była ciemność. No i teraz ta igła. Gdzie się podziało moje ubranie? Czemu byłam tylko w jakiejś podartej szmacie? Rozejrzałam się po ludziach, którzy stali w okół mojego łóżka. Wyglądali na lekarzy.
- Wiecie, zawsze pociągali mnie faceci w kitlu, ale nie wszyscy na raz.
Zero reakcji z ich strony, byli śmiertelnie poważni. Nikt nie uratuję kobiety w opałach. Rzuciłam się jeszcze parę razy próbując uwolnić, bez żadnych efektów. Poczułam za to jak w dwóch... Nie... W czterech miejscach wbijają mi igły, z których wypuszczali jakieś dziwne substancje. Jedna z nich była na uspokojenie, inna na sen, pozostałych nie zidentyfikowałam.
~*~
Od tamtej pory brzydzę się igieł, a facetami w kitlach gardzę. Wiedziałam, że jest ich pełno w Arkhan, jednak czego się nie zrobi dla przyjaciółki?
_________
Drugi rozdział - trochę nudny, ale się rozkręca ^^
Zostaw po sobie ślad w postaci gwiazdki i komentarze - to motywuje do pisania kolejnych rozdziałów.
CZYTASZ
All Over Again. || H. Quinn & Joker ✓
FanfictionTydzień, dwa? Miesiąc? Ile już na niego czekam? #9 w opowiadanie - 31.08.2016 #7 w opowiadanie - 01.09.2016