Szesnaście.

682 56 6
                                    

Upewnij się, że przeczytałeś poprzedni rozdział!

Wiem, że jest blisko, wiem, że jest tuż obok. Wszystko wiem, ale nie widzę. Czuję jakby coś ciągnęło moje powieki w dół. Są bardzo ciężkie. Poczułam dotyk szorstkiej ręki na swym ramieniu. Coś we mnie - pewnie ta część Harley - tęskniła za tym kontaktem z nim. Znałyśmy te dłonie bardzo dobrze, nie potrzebowałam wzroku by go rozpoznać.

- Ile zawiniłem, ile zraniłem, nikt nie wie, nikt się nigdy nie dowiedział o mojej miłości...

Zacisnęłam mocno swoje wargi, przez co zmieniły swą barwę na bladoróżowe, prawie białe. Te słowa tak bardzo nie podobne do niego. Te emocje w głosie takie dziwne. Może gdybym mogła otworzyć chociaż jedno oko, może wtedy inaczej bym to interpretowała. Może inaczej by to brzmiało. Jednak nie teraz, gdy opieram się o ścianę, prawie leżąc. Nie mogłam ruszyć nawet palcem. Moje ciało pozostawało bezwładne.

Nic się nie zgadzało. Czemu tu jest? Czemu mi to wyznaje? Wiele pytań tworzyło się w mojej głowie bez możliwości wypowiedzenia ich na głos. Jego dłoń przesunęła się w dół, odszukał mojej, byśmy spletli nasze palce razem.

Po chwili uniósł mnie, czułam, że unoszę się nad ziemią i znów jego dotyk. Chciałam coś powiedzieć, jednak ta niemoc była przytłaczająca.

- Już niedługo. Dziś będziemy razem już na zawsze...

Chrypa w jego głosie sprawiła, że gdzieś zanikł sens tych słów, a pozostał tylko sam dźwięk. Usadowił mnie w samochodzie, tak bardzo chciałam ujrzeć choć skrawek nieba. Albo jego... By wszystko się wyjaśniło.

"Już niedługo.", Harley powtórzyła jego pierwsze zdanie. I wreszcie sens jego wypowiedzi do mnie dotarł. Jeśli chciał powtórzyć kąpiel w chemikaliach to miał idiotyczny plan. Przecież to już było. I nie było zbyt skuteczne. Dwie osoby zamknięte w jednym ciele.

Dźwięk silnika w pewnym sensie mnie uspokoił. Miałam czas na dokładniejsze przemyślenie sytuacji. Co by się nie stało, byłam na przegranej pozycji.

"Już niedługo.", powtórzyła znów te słowa, jakby chciała, żebym dokładnie je zapamiętała. Jakby były dla niej bardzo ważne. Chociaż pewnie były, bo to ON je wypowiedział.

Jechaliśmy dość długo, cisza między nami była denerwująca. Tyle, że ja nie mogłam jej przerwać. Co jakiś czas słyszałam tylko pikanie, że kończy się paliwo, a po tym z ust Jokera wydobywały się różne przekleństwa.

Musieliśmy się zatrzymać, zatankował, jednak wątpię, by za nie zapłacił. To takie bardzo w jego stylu. Lepiej uciekać niż wydawać pieniądze. Które zresztą ma, posiada ich bardzo dużo. Przecież nie raz, gdy nie miał co robić napadało na banki.

- Już niedługo... Zaraz będziesz mogła już się poruszyć i spojrzeć na wszystko... Na mnie.

Wspomnienia z nim w roli głównej odtwarzały się w mojej głowie na nowo. Kierowałam w swoją stronę wiele obelg, tonę wyzwisk, jednak na co one, skoro ja już to wszystko zrobiłam.

Na ramieniu znów poczułam jego dotyk, tym razem miał na sobie lateksowe rękawiczki. Zacisnął moje przestanie jakimś paskiem. Zgiął moje palce w pięść. Poklepał dłonią zagięcie po drugiej stronie łokcia, by moje żyły stały się bardziej widoczne. Z czegoś wyjął strzykawkę, która po chwili znalazła się w we mnie. Wstrzykiwał mi coś w organizm, a by lepiej i szybciej się to rozeszło wybrał tą drogę.

Czułam jak płyn rozlewał się po moim ciele od wewnątrz. To było na prawdę dziwne uczucie. Gdy czas mijał powoli otwierałam oczy. Stopniowo moje powieki przestawały mi ciążyć. Widziałam już delikatny zarys jego postaci, jego zielone włosy i ten jedyny w swoim rodzaju uśmiech.  

- Witam was moje panie...

Jego głos odbił się echem w samochodzie z którego po chwili wyszedł. Siła wyciągnął mnie z przedniego siedzenia. Ciągnął mnie tak po jakiejś jaskini aż do wyjścia, aż do klifu. Jednak tym razem na dole nie było chemikaliów, a woda. Joker ustal na przeciwko mnie. 

- Gotowa? - zapytał.

- Gdybym wiedziała na co...

Wyjął z torby pistolet, który należał kiedyś do mnie. Wycelował nim we mnie. 

- Gotowa. - odpowiedziałam po chwili. 

Jeśli tego pragnął to niech tak się stanie. Miałam już dość dzielenia ciała na dwie. Miałam dość tego wszystkiego. Joker pociągnął za spust. Kula leciała w moją stronę. Szybko skierował broń na siebie. Zabił mnie i siebie. Naturalnie, gdziekolwiek idzie się po śmierci, spotkamy się tam. Razem, a może nawet we trójkę. Może w tym życiu po życiu będziemy oddzielone. 

__________________________________________

Przedostatni rozdział. 

Przepraszam za tak długą przerwę, ale mój laptop się zepsuł. 

Zostaw po sobie ślad w postaci gwiazdki i/lub komentarza. 

All Over Again. || H. Quinn & Joker ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz