Rozdział 2

4.1K 360 118
                                    


Sherlock stanął przed pobliskim pubem, a na jego twarzy pojawił się dziwny grymas, obrzydzenie? Zniesmaczenie? - Doktor nie do końca wiedział, co ten grymas oznaczał ale spokojnie czekał na to co zrobi Sherlock.

Detektyw przymknął oczy i zrobił głęboki wdech. Cała fala woni taniego alkoholu uderzyła jego nozdrza a on uśmiechnął się psychopatycznie, tak bez powodu, ponieważ był Sherlockiem.

Pchnął drewniane drzwi, które głośno zaskrzypiały, ale dużego hałasu tym nie narobił, a nawet jeśli to i tak nikt nie zwróciłby na niego uwagi.

W środku, tak jak Sherlock się spodziewał było głośno, duszno i ciemno, a wszędzie czuć było alkohol.

- To jakaś melina - Usłyszał słowa Johna i odwrócił się do niego z uśmiechem.

- I dlatego jest to idealne miejsce na kryjówkę - Powiedział i zaczął rozglądać się po pubie.

Po około 15 minutach młodszy Holmes znalazł to czego szukał i uśmiechnął się szeroko.

- Dlaczego to zrobiłaś ? - Podszedł do zapłakanej blondynki siedzącej w kącie i próbującej zapić się na śmierć. John patrzył na niego kompletnie zdziwiony, dlaczego spytał akurat tę? Siedziało tu wiele innych kobiet, skąd w ogóle wiedział, że to kobieta?

Odpowiedź była prosta - Bo to Sherlock Holmes, zawsze wie co robi, problem w tym, że nikt inny oprócz niego tego nie wie.
Tak naprawde nawet nie musiał jej o nic pytać, wydedukował ją bezbłędnie i wszystko już wiedział. Chciał po prostu, tak dla podbudowania swojego własnego gigantycznego ego, upewnić się, że jak zawsze ma racje.

- Ni-hik-ic mi ni-hik-nie udo... Uto-hik-udofotnisie...! - Krzyknęła dziewczyna, po czym zalała się łzami.

- O-On po-pofi-hik-nien wy-wy... Wypfać m-hik-mie! MNIE! - Dziewczyna pociągnęła nosem i dopiła swoją whiskey, dolewając sobie więcej z butelki stojącej na stole.

- To ona - Sherlock spojrzał na Johna a potem z powrotem na kobietę.

- Pani godność? - Spytał spokojnie.

- G-G..Gab-hik-fielle..hik.. S-Sten...hik... - Odpowiedziała kobieta znowu z płaczem.

- Pójdzie pani z nami - Obwieścił krótko po czym wstał i wziął kobietę za ramię i wyprowadzając z baru, nie zwracając uwagi na jej krzyki i protesty.

- Pu..Puuuuuśśś....-hik-sie mnie! - Krzyczała pijana kobieta, ale Sherlock tylko mocniej ją pociągnął, tak, że już się zamknęła i przez całą drogę tylko czkała co jakiś czas.

Po drodze Sherlock wyjął swój telefon i jak zwykle bardzo krótką i zwięzłą treść wysłał do Grega.

Do: Lestrade
3:47 PM
Graham przyjedź do Scotland Yardu, mam ją.
SH

Po dwóch minutach jego telefon zawibrował.

Od: Lestrade
3:49 PM
Jestem Greg idioto!
I po co sie podpisujesz? Przecież i tak wiem, że to ty.

Sherlock spowrotem schował swój telefon. Do siedziby Scotland Yardu było dobre dwadzieścia minut piechotą, ale stwierdził, że lepiej będzie się przejść. Na dworze i tak już nie padało, wiał tylko chłodny, przyjemny wiatr. Sherlock chciał żeby kobieta ochłonęła, a chłodny wiatr przyda się do tego zadania idealnie.

Spacerowali spokojnie, po mniej więcej dziesięciu minutach młodszy Holmes puścił w końcu kobietę, bo zatwierdziła, że pójdzie sama, co i tak się nie udało, bo kobieta dalej się chwiała. Z tego powodu John razem z Sherlockiem i tak musieli ją podtrzymywać, by się nie przewróciła. W tym czasie Sherlock zdążył wykonać szybki telefon do Parkera, żeby też się pojawił w Scotland Yardzie.

Cause you are the only one [Johnlock/Mystrade]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz