John zdziwił się nieco, gdyż po przebudzeniu nie usłyszał ani skrzypiec, ani tłukących się filiżanek, ani także szurania fotelem. Był zdezorientowany, przecież Sherlock zawsze od rana stał już na nogach i rozmyślał jakby tu roznieść ich mieszkanie, chodził po ścianach oraz robił wszystko by wytrącić doktora Watsona z równowagi. Więc dlaczego tym razem nie było tak samo? Czemu jedynym co otaczało teraz Johna była błoga, obezwładniająca i tak bardzo potrzebna mu jeszcze wczoraj cisza?
John nie wiedział, był zdziwiony. Wiedział tylko, że musi jak najszybciej sprawdzić kto lub co jest sprawcą tej dziwnej i niecodziennej sytuacji.
Doktor powoli opuścił stopy na miękki dywan, po czym przełożył na nie cały swój ciężar i wstał z łóżka. Założył kapcie i podreptał powoli schodami na dół do salonu, by sprawdzić, czy aby nie ma tam Sherlocka.
Zdziwił się także, gdy zastał salon w stanie nienagannym. Omiótł cały pokój wzrokiem, zatrzymując go co chwilę na każdym meblu oraz każdej rzeczy w pokoju analizując wszystkie informacje w swojej głowie, żeby dostrzec chociażby jakikolwiek znak. Przecież Sherlock powiedziałby mu, gdyby coś się stało. Byli przyjaciółmi... Bo byli... prawda? Przecież Sherlock sam mu powiedział, że John jest jego jedynym przyjacielem.
Watson westchnął i zrezygnowany usiadł w swoim fotelu. Naprawdę Sherlock nie zostawił mu nic? Nic nie powiedział? Żadnej wiadomości? Żadnej kartki? Żadnego znaku?
Doktor rozejrzał się raz jeszcze, sprawdzając, czy może czegoś nie pominął. Nie zauważył jednak nic nowego, co mogłoby przykuć jego uwagę. John westchnął i ruszył do kuchni, z postanowieniem zaparzenia sobie herbaty i zjedzenia śniadania. Nalał wody do czajnika i postawił go na kuchence gazowej, po czym wrzucił do filiżanki torebkę herbaty Earl Grey. W czasie kiedy woda w czajniku powoli zaczynała się gotować, doktor poszedł otworzyć lodówkę. Wyjął z niej metalową maselniczkę, ser oraz wędlinę. Z górnej szafki wyjął także chleb i rozłożył wszystkie składniki na blacie, po czym wziął się za robienie śniadania.
Pierwszą rzeczą, którą bloger zrobił w tym kierunku było otworzenie maselniczki, ale wtedy jego oczom, zamiast kostki margaryny ukazała się kartka. Na kartce napisane było
Kup masło - SH
Doktor zmarszczył brwi i westchnął cierpiętniczo. Doprawdy cały Sherlock, nigdy sam nie pójdzie na zakupy, ale będzie kazał iść Johnowi bądź pani Hudson, a ona przecież nie była ich gosposią! Co oczywiście nie znaczyło, że John był. Watson był przyzwyczajony już do porozstawianych w najdziwniejszych miejscach karteczek, więc nie zdziwił się aż tak bardzo, jak za pierwszym razem, gdy zobaczył taką kartkę.
John przeczesał ręką włosy i odłożył produkty z powrotem do lodówki, w tym momencie z czajnika zaczęła wydobywać się para. Po chwili czajnik zaczął także gwizdać, obwieszczając tym samym wszem i wobec, że woda już się zagotowała.
Watson westchnął jeszcze raz i wyłączył gaz w kuchence, po czym zalał filiżankę wrzątkiem patrząc jak parująca woda zaczęła nabierać koloru.
Lubił tę czynność, może dla niektórych mogło być to tylko parzenie herbaty, ale Johna to rozluźniało i uspokajało. Niemal zapomniał o Sherlocku, który gdzieś zniknął, a sam pozwolił sobie w tym momencie na tę chwilę relaksu.
Po niedługiej chwili doktor wziął do ręki filiżankę i ruszył z nią do salonu, uważając oczywiście by nie rozlać (Jak to piszę to w głowie mam teletubisie lol XD). Usiadł w fotelu i odłożył swoją filiżankę na stolik. Na kolanach położył sobie laptopa i włączył go, przy okazji upijając łyk swojej ulubionej herbaty. Otworzył w przeglądarce stronę swojego bloga, by sprawdzić wyświetlenia. Uśmiechnął się pod nosem, gdy zobaczył, że od ostatniego tygodnia wyświetlenia na jego blogu wzrosły aż o 200 wyświetleń.
CZYTASZ
Cause you are the only one [Johnlock/Mystrade]
Fanfiction- To było fantastyczne! - Wypowiedział zafascynowany blondyn. Sherlockowi odjęło mowę, serce zabiło mu szybciej i przez ułamek sekundy można było zobaczyć nikły uśmiech na jego ustach, zanim znowu nałożył na siebie swoją maskę obojętności. - To nie...