Rozdział 11

2.1K 204 56
                                    

Dedykuję ten rozdział Meffi666 oraz jezynowka22, które zmotywowały mnie do skończenia tego rozdziału jak najszybciej i wrzucenia go. Dziękuje wam XD Mam nadzieję, że rozdział spełni wasze oczekiwania c:
A teraz bez zbędnego przedłużania, miłego czytania~

~~~

Inspektor Lestrade powoli oraz dość mozolnie uchylił jedną powiekę, by w miarę możliwości się rozejrzeć, lecz że ostre światło kłuło w oczy, był w stanie otworzyć tylko jedno oko do połowy.

Leżał na dość miękkiej powierzchni, przez co nieco się zdziwił, gdyż jego łóżko było dużo bardziej twarde.

Po krótkiej chwili otworzył szeroko oczy, bo dotarło do niego, że nie znajduje się w swoim łóżku. Ba! Nawet mieszkaniu! Dopiero gdy rozejrzał się wokół, to przypomniał sobie gdzie się znajdywał i co tam robił.

Wspomnienia z dnia poprzedniego zaczęły powoli przewijać się przez jego głowę. Z tego też powodu, już po chwili na policzkach Lestrade'a pojawił się dorodny rumieniec.

Gregory dopiero po kilku minutach zorientował się, że w sypialni znajduje się on jeden, sam. Trochę mu ulżyło, że akurat w tym momencie nie było w pobliżu Mycrofta, gdyż mogło by być dość... Niezręcznie? No ale mniejsza z tym, w sypialni znajdował się sam, więc postanowił się ubrać.

Z tym postanowieniem wszedł do łazienki znajdującej się w pokoju Mycrofta i rozejrzał, nie wierząc, że zwykła łazienka może być aż tak wielka i tak szczegółowo wykończona. Wszystko, dosłownie wszystko było rozplanowane idealnie. Każdy przedmiot miał swoje własne miejsce, a ze wszystkimi razem współgrały perfekcyjnie, tworząc tym samym bardzo miłą dla oka wizualizację.

Lestrade potrząsnął głową, pozbywając się z niej niepotrzebnych myśli i podszedł do wielkiego lustra nad umywalką. Przejrzał się w nim, przy okazji ćwicząc różne dziwne miny. Gdy skończył się wygłupiać, skorzystał z toalety, przemył twarz i wyszedł. Był widocznie w dobrym humorze.

Wrócił do pokoju i dopiero tam zorientował się, że dalej nie był przebrany. Brawo Greg - Pomyślał - Jesteś idiotą. Mężczyzna wziął starannie złożone dnia poprzedniego ubrania i znów ruszył do łazienki, z zamiarem przebrania się w nie.

Po wyjściu był już w swoich ciuchach. Rozejrzał się po pokoju, po czym podszedł do szafki nocnej, z której zgarnął swój telefon i schował go do kieszeni spodni.

Nie do końca wiedział, co ma w tej chwili zrobić. No bo błąkać się tak samemu po czyimś domu, gdy nie ma gospodarza? Jeszcze się zgubi. Ten dom był ogromny, miał niezliczoną ilość długich korytarzy, które były po brzegi wypełnione drzwiami prowadzącymi do wielorakich pokoi. Jeszcze wejdzie do jakiegoś gabinetu, lub kompletnie zbłądzi.

Przygryzł wargę, tak w ogóle to gdzie był Mycroft? Greg podrapał się po głowie. Może dostał pilny telefon i musiał wyjechać? No ale zostawiłby mu chyba wiadomość w takiej sytuacji... Chyba...

Gregory naprawdę zaczął zastanawiać się nad tym, czy starszy Holmes w ogóle znajduje się teraz w swojej rezydencji.

Nie wiedział, czy jest sens wychodzić. Jeszcze go jakiś lokaj nakryje i sobie nie wiadomo co pomyśli. Do tego sam gospodarz może być niezbyt zadowolony z takiej sytuacji, a do takiej sytuacji Gregory nie miał zamiaru doprowadzić. Nie chciał go denerwować, nie chciał też, żeby Mycroft sobie wyrobił na jego temat jakieś gorsze zdanie.

Może w tej sytuacji lepiej będzie po prostu zaczekać...?

Tylko nie wiadomo ile będzie zmuszony siedzieć w jednym miejscu, przecież Mycroft może wrócić pod wieczór, lub w ogóle nie wrócić dzisiaj! Siedzenie w jednym pokoju cały dzień to z pewnością bez sensowny pomysł, a po drugie jak on mu się po tym wytłumaczy?

Lestrade westchnął i usiadł na skraju łóżka, myśląc co robić. To co teraz wyprawiał było bez sensu, ale Greg miał tendencję do gubienia się już od małego, a nie chciał przypadkiem zawędrować do jakiegoś nieznanego gabinetu. Jeszcze tego mu brakowało, żeby Mycroft wziął go za złodzieja, lub coś w tym stylu.

Po kilku minutach siedzenia w jednym miejscu, Gregory'emu zaczęło się już nudzić. Sypialnia była ogromnie wielka i miała kilka regałów z książkami. Lestrade'a jakoś nigdy specjalnie do czytania nie ciągnęło. Westchnął więc i przetarł dłonią twarz, w końcu coś zrobić musiał.

Krótką chwilę później zdecydował się odszukać salon, lub najlepiej kuchnię bo był okropnie głodny. Wstał i z tym zamiarem podszedł do drzwi, po czym je otworzył, a wtem do jego uszu doszedł czyiś głos.

- W końcu się pan obudził, panie Lestrade. Pan Holmes czeka na pana w salonie. Schodami na dół, drugie drzwi na lewo - Powiedział lokaj, stojący obok drzwi.

Greg lekko zdezorientowany zamrugał, jakby dopiero przetwarzał i analizował wypowiedziane przez niego słowa. Ten lokaj cały czas tu na niego czekał, żeby mu przekazać wiadomość od Mycrofta, a ten wymyślał nie wiadomo co.

Inspektor strzelił sobie w głowie mentalny facepalm, po czym zauważył, że lokaj wpatruje się w niego ze zdziwieniem.

- Wszystko w porządku? - Zapytał go tenże lokaj, a Greg jak oparzony pokiwał głową.

- Tak, tak. Dziękuję - Odpowiedział mu Gregory, ukazując lokajowi dość wymuszony uśmiech, na co mężczyzna uniósł brew, ale nic nie powiedział.

***

Schodząc po schodach, rozglądał się dookoła, przypominając sobie to, co opowiadał mu dzień wcześniej Mycroft. Historia tego domu i jego tajemnice były niesamowite, a Greg był szczęśliwy, że to właśnie on mógł je poznać, chociażby w jakiejś części. Nigdy wcześniej nawet nie pomyślałby, że miałby okazję poznać jakiekolwiek tajemnice Sherlocka, a tu proszę. Dzięki Mycroftowi dowiedział się wielu nowych rzeczy o detektywie, których by się w życiu po nim nie spodziewał, ale jak to mówią, każdy posiada dwie strony.

- Witaj Gregory - Inspektor usłyszał swoje imię wypowiedziane przez starszego Holmesa i zaraz odwrócił się do źródła dźwięku.

- Dzień dobry, Mycroft - Greg zmieszany podrapał się po karku - Jak się obudziłem, to przez chwilę myślałem, że pojechałeś na konferencje, lub coś w tym stylu... - Lestrade spojrzał na Mycrofta, po czym przeniósł wzrok na lampę stojącą przy ścianie.

Mycroft zmarszczył brwi, gdy doszukał się w głosie Gregory'ego jakby nutki... Smutku? Lub czegoś na kształt smutku. Nieco się zdziwił. Czyżby Greg nie chciał, żeby Mycroft wyjeżdżał? No tak, to byłoby niekompetentne, żeby zostawiać kogoś samego we własnym mieszkaniu i to po przebudzeniu. A może... Nie. To nie możliwe. Mycroft potrząsnął głową, rozpraszając niechciane myśli, przecież to i tak nie miałoby sensu.

- Nonsens, Gregory. Robiłem śniadanie - Odpowiedział mu najzwyczajniej w świecie starszy Holmes, próbując na twarzy wywołać coś w rodzaju uśmiechu, lecz nie zbyt mu się to udało, sądząc po minie Grega. 

- A co zrobiłeś? - Zapytał go Lestrade z zaciekawieniem, chyba musiał lubić jedzenie (no ale nie tak jak Mycroft, ofc).

- Cóż.... - Mycroft spojrzał w stronę kuchni, po czym spojrzał spowrotem na Grega - ...jajecznicę... - Dokończył, wpatrując się w swoje buty.

- Chciałbym jej już spróbować - Inspektorowi wymsknęło się to z ust, zanim w ogóle zdążył pomyśleć o czym mówi, jednak u Mycrofta wywowało to delikatny uśmiech na ustach.

- No to chodź - Odpowiedział mu z widocznie dobrym humorem i ruszył w stronę miejsca, z którego wyczuć się dało woń śniadania oraz parującej w filiżankach herbaty.

~~~
TAK WIEM. CHOLERNIE MALO SIE W TYM ROZDZIALE DZIEJE ALE MAM NA GLOWIE BARDZO DUZO NAUKI XDDDD
Wybaczcie mi naprawde
Zblizaja sie egzaminy, no i no... Naprawde mi przykro
Postaram sie to z czasem naprawic, ale bedziecie musieli sie uzbroic w cierpliwosc, naprawde dużą...
Nie chce zawieszać tego opowiadania, po prostu bedzie do czerwca bardzo rzadko aktualizowane, gdyz pisze co jakis czas gdy znajde wolna chwile, ale jest ona bardzo krotka...
No nic, zegnam sie z wami i do zobaczenia (mam nadzieje niedlugo) w kolejnym rozdziale!
- W120 💕

Cause you are the only one [Johnlock/Mystrade]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz