Rozdział 31

318 21 13
                                    

-Pogadaj ze mną, Clary!-Johnny wszedł za mną do namiotu.

-O czym?-Próbowałam zachować spokój.

-O nas.

-Jakich nas?

-No...Przepraszam za tamto.To był zakład.

-Gdzieś mam to co to było.

-Wybaczysz mi?

-Tak.Ale nigdy nie zapomnę.

-Jeju.A niby masz słabą pamięć.

-Niby.

-Wciąż jesteś zła,racja?

-Nie,jest mi smutno.-Przysunął się do mnie i mnie przytulił.

-Jeszcze raz przepraszam za to.I za to co powiedziałem.

-Nic się nie stało . Głowa mnie boli.Położę się lepiej,a ty idź sobie.Do Louisy.

Wypchnęłam go z namiotu.



-Wstawaj.-Ktoś leżał na mnie i bawił się moimi włosami.

-Jacob!Złaź!

-To nie Jacob.-Wtedy rozpoznałam że to Rozalia.

-Złaź!

-Już,już.-Wstała i usiadła obok mnie.-Gramy w butelkę i nigdy nie.Grasz z nami?

-A która godzina?

-Dwudziesta.

-Okej mogę zagrać.

-Patrzcie kto wstał!-Krzyknęła Roza. Zdziwiło mnie to że Mark i Jo gadają ze sobą. W sumie to tata kiedyś powiedział mamie że męskie kłótnie nie trwają długo.

-Jej!-Mark zaczął skakać.

-To w co pierwsze gramy?

-Nigdy nie.-Postanowił Cameron.

-To ja zacznę!-Krzyknął Mark.

-Czej,trzeba nalać wodę do kubeczków.A i ten kto przegra robi zadanie od tego kto wygra.

-Pójdę napełnić te kubki.-Powiedziała Lou a ja poszłam z nią.

-Przepraszam za tamto,Johnny mówił że zerwał z tobą.Więc pomyślałam sobie że no wiesz nie będziesz miała nic przeciwko.

-Nic nie szkodzi.Zapomnijmy o tym.

-Dziękuję. Jesteś taka dobra.Na serio zależy mi na tym abyś mnie lubiła.Wiesz nie mam zbyt dużo przyjaciół.

-Spoko.Mnie też nie każdy lubi.

-Nigdy nie piłem alkoholu. -Powiedział Mark.Roza i Cameron wzięli łyk.

-Nigdy nie całowałam osoby tej samej płci. -Powiedziałam.Mark i Jacob wzięli łyk.

-Nigdy nie strzelałam z broni.-Powiedziała Louisa.Mark,Roza,Cameron i Jacob wzięli łyk.

Gra skończyła się tak że Mark musiał udać się w krzaki. On wygrał,a ja przegrałam.

-To jakie masz dla mnie zadanie?

-Pocałuj mnie, a potem Jacoba.

-Co?Ty masz dziewczynę.

-To wolny związek, lol.

-Ee.

-No dawaj.

-Dobra.-Stanęłam przed nim i przybliżyłam się.

-A nie powinnam to zrobić na ich oczach?

-Nie.Wystarczy że ja to zobaczę i poczuje.

Więc położyłam jedną rękę na jego policzek a drugą na jego ramię. On położył swoje ręce na moją talię. Uśmiech nie schodził mu z twarzy.Pewnie bawiło go moje zakłopotanie.Kiedy dotknęłam swoimi ustami jego usta,poczułam dziwne ciepło w brzuchu i jakby ktoś skręcał mi kiszki. Ze zwykłego pocałunku zrobił się trochę uczuciowy i prywatny.Bawiłam się jego włosami,oczywiście nie przerywając pocałunku.
Porównując pocałunki z Johnnym.To ten jest sto razy lepszy.Gdy skończyliśmy się całować westchnęłam.

-Wow.-Tylko tyle jest w stanie wykrztusić?Czuje się trochę nieswojo.

-Taa, Wow.

-Musimy to kiedyś powtórzyć.

-Co?

-Nie podobało ci się?

-Podobało, ale oboje z kimś już się umawiamy.

-Zawsze można to zmienić no nie?

Gdy wróciłam z Markiem do reszty na bank miałam rumieńce.

-I jakie masz zadanie?-Spytała Roza.

-Już je wykonała. Nie pytajcie więcej.

-Nie pytamy.

-To teraz gra w wyzwanie i pytanie!-Wykrzyknęłam.

-Kici kici miał będę cie dzisiaj brał.-Szepnął mi do ucha Mark.Dostał za to w łeb.






To ten pamiętajcie o pytaniach i wyzwaniach

Wpierdol team musi trochę poczekać  zanim zaatakuje Hyhyh

To tak

Wydaje mi sie ze nikt juz nie jest w #TeamJohnny

Wiec

Ostateczna rozgrywka no nie XD

#TeamMark daje komentarz tutaj

#TeamJacob daje komentarz tutaj



Do następnego pszczoły wy moje lmao xxxx

W imię przyjaźni?Nie w imię miłości.|J.S.   M.T. (Skończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz