Rozdział 43

385 28 7
                                    

-Obudziła się!-Krzyknął mi do ucha Jacob.

-Skąd wiesz?-Spytałem wycierając ręce w bluzę.Byłem w toalecie.

-Jej ciotka przyjechała.A zaraz potem lekarz jej to powiedział.Teraz jest u niej.-Mówił tak szybko że połowy nie zrozumiałem.Ale poszedłem za nim.

-Och.Chłopcy!-Pani Amy podniosła się.-Nie pamięta mnie.-Szepnęła.

-Och.-Tylko tyle dałem radę wykrztusić.

-O hej!-Krzyknęła Clary.Uśmiechała się do Jacoba.

-Hej.-Podeszliśmy do niej.

-Co on tu robi?-Wskazała na mnie robiąc dziwną minę.

-Przyszedłem....B-bo...Się przyjaźnimy?

-Nie pamietam,abym chciała się przyjaźnić z takim dupkiem.-Odwróciła głowę w stronę okna.

-To jasne...Straciłaś pamięć.-Podrapałem się w tył głowy.

-Taa,takie bajeczki wciskaj swoim pustym lalką!

-Spytaj lekarza.-Odparł za mnie Jacob.

-No mówił że coś tam...Że nie pamietam tej kobiety,co tu była wcześniej...I że rzeczy z przed dwóch lat.

-I że twoi rodzice nie żyją.-Odparła pani Amy.-Przykro mi,Clary.-Powiedziała gdy zobaczyła jej minę.

-Co za głupoty!-Zaczęła płakać.

-Pomożemy ci sobie przypomnieć...

-Tak!

-No ok.Ale mam cię na oku,Thomas.

-Hahah.Okej.Ale uprzedzę cię,całowałaś się ze mną i Jacobem.

-Coooo?-Zrobiła wielkie oczy.

-Ale spokojnie!Możemy zacząć od nowa...I wybierzesz z którym chcesz być.-Zaproponował Jacob.

-Z żadnym.









POV'S CLARY

Po tygodniu wyszłam z szpitala.Niby nie pamiętam nic z przed dwóch lat...Ale wydaje mi się że kojarzę tą kobietę...Tak tylko trochę...

No i szkoła...Dziwne że nie zapomniałam tego co nauczyłam się tam przez te dwa lata.

-Ciociu?-Udałam się do kuchni.

-Tak?Mogę ci jakoś pomóc?-Odeszła od garnków.

-Jasne.Potrzebuje korepetycji z matematyki.Nie lubię tej nauczycielki i też niezbyt dobrze sobie radzę.

-Och,znam jedna osobę.Twoja kuzynka.

-Która?

-No raczej nie Lauren.Kuzynka ze strony twojego ojca.Mieszka blisko.Nigdy jej nie widziałaś to prawda ale jest miła.

-Skoro ciocia tak twierdzi.

-Nazywa się Maria.Ma Polskie korzenie.Jestem jej chrzestna.

-Och,fajnie.

-Czyli sprawa nauki załatwiona.Co cię gryzie?

-Chciałbym pamietać chociaż ostatni rok.

-Lepiej nie.Zmarli ci rodzice...Spotkało cię dużo nieszczęścia.

-Ah,dobra.Co u Johnny'ego?

-Ten rak...To ciocia mówi że był zła diagnozą...Wiesz zdrowy jest.

-O,to fajnie.

-Dzisiaj wpadną do nas na kolacje.

-To fajnie.A!Miałam spytać!Czy Jacob może jutro do mnie przyjść?Sobota i w ogóle...

-No dobrze.Marka też zapraszasz?

-No w sumie mogę.-Udałam się na górę.

Dostałam wiadomość.

Jacob:Hejka!Idziemy dzisiaj do parku?Pojeździć na deskach?

Ja:Nie 😂😂

Jacob:😂😂

Ja:Jutro możesz do mnie wpaść.Zabierz Marka przy okazji 😏😂

Jacob:Okej











Hej...Jakoś wena mi wyparowała...So nie było rozdziału przez tydzień...

Pomyslałam że jak skończę to ff to zacznę je poprawiać...Wiecie bo pewne rzeczy mi sie nie podobają i te inne sprawy.


To do następnego

A i informuje

Za 2 rozdziały kończymy.

W imię przyjaźni?Nie w imię miłości.|J.S.   M.T. (Skończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz