-Obudziła się!-Krzyknął mi do ucha Jacob.
-Skąd wiesz?-Spytałem wycierając ręce w bluzę.Byłem w toalecie.
-Jej ciotka przyjechała.A zaraz potem lekarz jej to powiedział.Teraz jest u niej.-Mówił tak szybko że połowy nie zrozumiałem.Ale poszedłem za nim.
-Och.Chłopcy!-Pani Amy podniosła się.-Nie pamięta mnie.-Szepnęła.
-Och.-Tylko tyle dałem radę wykrztusić.
-O hej!-Krzyknęła Clary.Uśmiechała się do Jacoba.
-Hej.-Podeszliśmy do niej.
-Co on tu robi?-Wskazała na mnie robiąc dziwną minę.
-Przyszedłem....B-bo...Się przyjaźnimy?
-Nie pamietam,abym chciała się przyjaźnić z takim dupkiem.-Odwróciła głowę w stronę okna.
-To jasne...Straciłaś pamięć.-Podrapałem się w tył głowy.
-Taa,takie bajeczki wciskaj swoim pustym lalką!
-Spytaj lekarza.-Odparł za mnie Jacob.
-No mówił że coś tam...Że nie pamietam tej kobiety,co tu była wcześniej...I że rzeczy z przed dwóch lat.
-I że twoi rodzice nie żyją.-Odparła pani Amy.-Przykro mi,Clary.-Powiedziała gdy zobaczyła jej minę.
-Co za głupoty!-Zaczęła płakać.
-Pomożemy ci sobie przypomnieć...
-Tak!
-No ok.Ale mam cię na oku,Thomas.
-Hahah.Okej.Ale uprzedzę cię,całowałaś się ze mną i Jacobem.
-Coooo?-Zrobiła wielkie oczy.
-Ale spokojnie!Możemy zacząć od nowa...I wybierzesz z którym chcesz być.-Zaproponował Jacob.
-Z żadnym.
POV'S CLARY
Po tygodniu wyszłam z szpitala.Niby nie pamiętam nic z przed dwóch lat...Ale wydaje mi się że kojarzę tą kobietę...Tak tylko trochę...
No i szkoła...Dziwne że nie zapomniałam tego co nauczyłam się tam przez te dwa lata.
-Ciociu?-Udałam się do kuchni.
-Tak?Mogę ci jakoś pomóc?-Odeszła od garnków.
-Jasne.Potrzebuje korepetycji z matematyki.Nie lubię tej nauczycielki i też niezbyt dobrze sobie radzę.
-Och,znam jedna osobę.Twoja kuzynka.
-Która?
-No raczej nie Lauren.Kuzynka ze strony twojego ojca.Mieszka blisko.Nigdy jej nie widziałaś to prawda ale jest miła.
-Skoro ciocia tak twierdzi.
-Nazywa się Maria.Ma Polskie korzenie.Jestem jej chrzestna.
-Och,fajnie.
-Czyli sprawa nauki załatwiona.Co cię gryzie?
-Chciałbym pamietać chociaż ostatni rok.
-Lepiej nie.Zmarli ci rodzice...Spotkało cię dużo nieszczęścia.
-Ah,dobra.Co u Johnny'ego?
-Ten rak...To ciocia mówi że był zła diagnozą...Wiesz zdrowy jest.
-O,to fajnie.
-Dzisiaj wpadną do nas na kolacje.
-To fajnie.A!Miałam spytać!Czy Jacob może jutro do mnie przyjść?Sobota i w ogóle...
-No dobrze.Marka też zapraszasz?
-No w sumie mogę.-Udałam się na górę.
Dostałam wiadomość.
Jacob:Hejka!Idziemy dzisiaj do parku?Pojeździć na deskach?
Ja:Nie 😂😂
Jacob:😂😂
Ja:Jutro możesz do mnie wpaść.Zabierz Marka przy okazji 😏😂
Jacob:Okej
Hej...Jakoś wena mi wyparowała...So nie było rozdziału przez tydzień...
Pomyslałam że jak skończę to ff to zacznę je poprawiać...Wiecie bo pewne rzeczy mi sie nie podobają i te inne sprawy.
To do następnego
A i informuje
Za 2 rozdziały kończymy.
CZYTASZ
W imię przyjaźni?Nie w imię miłości.|J.S. M.T. (Skończone)
FanfictionNie umiem opisywać, po to macie prolog. Zapraszam serdecznie. Zaczęto 10.07.16