Rozdział 5

366 15 1
                                    

Znowu czekam aż Justin przyjedzie. Będzie za jakieś pięć minut. Nie widziałam go tak długo. Robię mu niespodziankę i czekam u niego w domu.

- Cześć kochanie! - krzyknęłam gdy tylko go zobaczyłam.
- O hej Nicole - powiedział oschle - chyba musimy pogadać - dodał

Po chwili byliśmy już u niego w pokoju.

- Nie wiem jak to powiedzieć..
- Zrywasz ze mną?
- Nie, spokojnie..
- To co się dzieje?
- Przespałem się z kimś.. Ty nie chciałaś a ona była taka chętna..
- Z nami koniec - krzyknęłam wybiegając z pokoju.. jednak chwycił mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Strasznie mocno mnie wtedy przytulił.
- To nic nie znaczyło!
- Tak, ale ja tak nie mogę.. Nie dam rady na odległość, tym bardziej, ze Ty..
- To była jednorazowa przygoda!
- Ale ja..
- Tak wiem nie dasz rady ale spróbuj.
- Ja sypiam z Jerome'm! - rzuciłam bez zastanowienia kłamstwem.
- A on nie jest z Victorią?
- Ona nic nie wie.. Nie mów jej proszę...
- Wiesz co? Rób sobie co chcesz. Sypiaj z kim chcesz. W sumie skoro już dajesz to jestem chętny.. wtedy o wszystkim zapomnę..
- Ty chyba oszalałeś babiarzu - wymawiajac te słowa dostałam od niego z liścia.
- Wiesz dobrze, ze dla Ciebie się zmieniłem.. dla CIEBIE!! Nie widzisz tego? Miałbym już tysiąc innych lasek w tym czasie. Jak widać niepotrzebnie marnowalem czas na Ciebie.

Odepchnęłam go od siebie i wybiegłam ze łzami w oczach. Wybrałam numer Jerome'a. Po chwili odebrał.

- Hej Jerome. Możemy się spotkać?
- Jestem teraz z Victorią.. Czy to coś ważnego?
- Nie.. - Nie wytrzymałam i rozkleiłam się jak dziecko.
- Wiesz co.. za 15 minut u mnie!

Po 17 minutach byłam na miejscu.. Jerome już czekał. O nic nie pytał tylko mnie przytulił. Jak już się wypłakałam zapytał

- Co się stało słońce?
- Jerome przepraszam że wam przeszkodziłam..
- Dobra nic się nie stało..  Mów co się dzieje.. W tej chwili jesteś najważniejsza.
- Uderzył mnie..
- Co..kto?

Wytłumaczyłam mu co się stało. Jeszcze raz mnie przytulił.

- Oj Nicole, a mówiłem, że nie jest dla Ciebie..
- Jerome ja przepraszam naprawdę - znowu się popłakałam.
- Ale nie masz za co.. mówię to wyjście to nie było nic ważnego..
- Ale jak mi to powiedział to powiedziałam że sypiam z Tobą..
- Co zrobiłaś?.. dobra to teraz nie ważne. Pożałuje za to co Ci zrobił.
- Wiesz co jest najgorsze..
- Co?
- Pamiętasz dzień w którym wyznałeś mi miłość?
- Tak, a co?
- Też Cię kocham..całym sercem. Jesteś moim całym światem. Jesteś moim pieprzonym goal'em. Jesteś zawsze. Nigdy nie byłam szczęśliwa z Justinem tak jak byłam szczęśliwa z Tobą od głupiej rozmowy..
- Nicole.. - przerwałam mu pocałunkiem.
- Ale.. jest.. Victoria.. - mówił próbując mnie od siebie odepchnąć.
- No tak - wtedy wszystko zrozumiałam - Co ja sobie myślałam. Zlewałam Cię tak długo myśląc, że będziesz na mnie czekał. Ale ja jestem głupia.
- Chodzi o to że nie chce z dnia na dzień jej zostawiać i być z Tobą. Nie przestałem i nie przestanę czuć do Ciebie tego co czuję, ale jesteś nie fair w stosunku do niej.. Nie mogę jej zostawić.. przepraszam.
- A zrobisz coś jeszcze dla mnie?
- Zależy co..
- Pocałuj mnie ten ostatni raz..

Nie zastanawiał się długo. Zrobił to. I w tym momencie wbiegla Vicia.

- A JEDNAK JUSTIN MIAŁ RACJĘ.. ZAWSZE MIAŁEŚ MNIE W DUPIE.. LICZYŁA SIĘ TYLKO ONA.. I TO JEST TEN POWÓD PRZEZ KTÓRY NIE MOGŁEŚ SIE SPOTKAĆ Z MOIMI RODZICAMI? A TY? CO Z CIEBIE ZA PRZYJACIÓŁKA.. NIENAWIDZĘ CIĘ. SŁYSZYSZ? NIENAWIDZĘ CIĘ. CIEBIE TEŻ. NA POCZĄTKU NIE WIERZYŁAM MU ŻE ZE SOBĄ SYPIACIE,  A TERAZ KTO WIE NA CZYM BY SIĘ SKOŃCZYŁO GDYBYM TU NIE WESZŁA... (Rodzicie Victorii są strasznie wymagający i nie pozwalają jej na chłopaków. Chciała im przedstawić Jerome'a żeby zobaczyli że są jeszcze poukładani chlopacy ~ dop. autorki)
- VICTORIA - PODBIEGŁAM DO NIEJ - TO NIE TAK. NIGDY Z NIM NIE SPAŁAM PRZYSIĘGAM.  - WTEDY BARDZO SZYBKO JEJ WSZYSTKO WYKRZYCZALAM JAK BYŁO.
- Wierzę Ci..
- naprawdę?
- Tak.. Dlaczego miałabyś kłamać w tak poważnej sprawie.. widzę jak wyglądasz cos musiało się stać.. tylko dlaczego się całowaliście?
- To nie Jerome. To ja.. przepraszam - wytłumaczyłam wszystko powoli co stało się z Justinem - dlatego tu przyszłam. Miałam głupia nadzieję że Jerome wciąż czeka. Jednak on powiedział że kocha Ciebie. I tylko Ciebie. Byłam zbyt zdenerwowana by myśleć racjonalnie..
- Ja wszystko rozumiem - przytuliła mnie.

- Jerome mogłeś mówić, że jesteście umówieni z jej rodzicami.. zrozumiałabym znam ich od dawna. Teraz przeze mnie możecie mieć kłopoty.
- Powiedziałam rodzicom, że coś stało się w domu i musiał iść szybko pomóc mamie, także spokojnie.

Trzy dni później

Szłam z Vicia właśnie z kina. Byłyśmy na jakieś beznadziejnej komedii. Po filmie szłyśmy na autobus gdzie zauważyliśmy dwóch chłopaków bijących sie. Jeden tak strasznie bił drugiego, że musiałam zareagować.

- Ej zastaw go - podbiegłam bliżej.

O nie. To Justin i Jerome. Justin nieźle oberwał. Ale co mnie to mogło obchodzić - dla mnie już był nikim. Jednakże zdjęłam z niego Jerome'a. Justin wstał i ledwo poszedł. Na szczęście Kastiel mieszka blisko. Poszliśmy do niego w celu opatrzenia ręki Jera. Zadzwoniłyśmy do drzwi.

- Ooo co Was tu dziewczyny sprowadza z tym przystojniakiem (Kas miał orientację homoseksualna ~ dop. autorki)

FriendzoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz