Rozdział 6

355 11 4
                                        

- Ooo co Was tu dziewczyny sprowadza z tym przystojniakiem.

Jerome zrobił minę jakby miał uciekać..

- No przecież żartuje, hahaha. Wejdźcie.

Jerome bardzo niepewnie przekroczył próg drzwi. Kastiela strasznie bawiła cała sytuacja, więc klepnął go w dupę.

- Halo, hola Kastiel. Tym razem byłam pierwsza - powiedziała Victoria śmiejąc się.

Było mi go szkoda przez te wszystkie żarty, ale nie mogłam opanować śmiechu.. Szybko opatrzyłam rękę Jerome'a ponieważ to wszystko było przeze mnie.

Następnego dnia

- Jerome! - usłyszałam krzyk Victorii.
- Tak?
- Kas pyta czy wyjdziesz.
- Nie! - krzyknął zrywając się na nogi co wyglądało bardzo śmiesznie. 
- Odpisałam mu, że tak.
- No ale..
- Nie ma ale.. Chcę żebyś poznał moich znajomych..
- Ale on mnie klepnął w tyłek...
- Nie masz się czego bać, serio...
- JAK TO NIE?????
- No on ma chłopaka. Nie wiem czy kojarzysz Igora z 3d. Poza tym nie zrobiłby mi tego.
- No dobra skoro tak twierdzisz..
- Tak swoja drogą za miesiąc koniec roku szkolnego, a za dwa tygodnie bal..
- Ta, nie mów że idziemy na to gówno...
- No a nie?
- No ja nie idę.
- Nicole powiedz mu coś.
- Dlaczego ja?
- Bo Ciebie zawsze słucha.
- Nie mogę..
- Dlaczego?
- Co mam powiedzieć, ze fajnie będzie? Tym bardziej, że też nie idę...
- Ha! Widzisz? Mówiłem, że beznadzieja!
- Nicooole......
- To ja mam propozycję!
- No ciekawe co Ty znowu wymyśliłeś. - Victoria udawała obrażoną.
- Pójdę jak pójdzie Nicole.
- Co Ci tak zależy żeby tam była?
- A Ci nie zależy? To twoja najlepsza przyjaciółka. Tak jak i moja.
- Nicoooooole...proszę.
- Nie ma mowy.. Nie chce tam iść..
- No Nicooooooole - Vicia zrobiła tak smutną minę, że nie mogłam odmówić.
- No dobra.
- CO?!
- No Jerome.. Chyba musimy iść.

Dwa tygodnie później

Jerome polubił Kastiela. Tak jak my nie zwraca uwagi na jego orientację. Przypomniał sobie że w naszej paczce jest jeszcze David, co oznacza że da się przyjaźnić z homoseksualistą. Kas uważał, go za jednego z przyjaciół, któremu można powiedzieć wszystko. Springs oswoił się że przyjaźni się z chłopakiem, który woli chłopców. Jednak jeszcze nie przyzwyczaił się do tego, że Kas pokazuje mu przystojnych chłopców. Niby wie jaką ma orientację ale ciężko od tak na to nie reagować. Ja znam go od dziecka. Wiedziałam od początku, więc teraz na mnie to już nic nie robi. Za dwie godziny idę na bal trzecioklasistów. Jest to ostatnie miejsce w którym chcę teraz być... no ale nic na to nie poradzę. Mogę napisać że źle się czuję, ale wtedy przyjdą tu do mnie posiedzieć i wyda się, że nic mi nie jest. Bym wykręciła się jak zawsze mówiąc "muszę sprzątnać", ale akurat dziś to nic nie da. Wykąpałam się jakieś piętnaście minut temu. Teraz siedzę w piżamie jednoczęściowej i ogarniam makijaż. Nic specjalnego. Mam gdzieś to, że może być niezapomniany wieczór. Jak zawsze maluje oczy tuszem do rzęs, podkreślam czarną kredką. Po czym brązową kredką rysuję kontur brwi i wypełniam. Słabo jest nie mieć brwi. Poprawka mam brwi, ale tak jasne że ich nie widać. Punktowo nałożyłam korektor. Machnełam całą twarz pudrem. Teraz jest ciężki wybór gdyż jestem uzależniona od pomadek i kupuję ich masę. Wybrałam bordową i gotowe. Włosy spiełam w rozwalonego koka. Zostało mi już tylko się ubrać i czekać aż David po mnie przyjedzie. Śmieszne. Masz chłopaka, szczęście i tu nagle po wszystkim. Jesteś sama. Sama jak palec. Tak bardzo, że musisz iść z kimś z kim przyjaźnisz się dobrych parę lat. Życie jest ciężkie. Z dnia na dzień może popsuć się wszystko. Spojrzałam na zegar i była godzina 17:01 muszę się ubrać bo zaraz będzie David. Ubralam zwykła czarną sukienkę do tego szpilki. Jak zatańczymy poloneza od razu przebiore na adidasy. Nie będę się męczyła. Wystarczy mi już ze muszę tam iść. I tak bym w sumie poszła bo zmusiła mnie do tego mama. Mówiąc "zmusiła " mam na myśli zapłaciła bez mojej wiedzy za to po czym mi powiedziała, że pójdę czy chce czy nie. Słyszę dzwonek do drzwi. Pewnie przyszedł David. Poszłam na dół. Nie myliłam się.

- Wow! Wyglądasz nieziemsko! - powiedział z otwartą buzia. Pewnie to dlatego że pierwszy raz widzi mnie w sukience, ponieważ zazwyczaj chodzę w leginsach.
- Nieziemsko? Co Ty mówisz David. Już się przebieraj nie pójdziesz jak na pogrzeb! - wtrąciła moja mama.
- Zmusiłaś mnie żebym tam szła to chociaż pójdę ubrana jak chcę. Poczekaj chwilkę David.

Pobiegłam szybko do góry po torbę.

- No możemy iść. Aha prawie zapomniałam śpię dziś u Victorii.
- Dobrze kochanie.

Wiózł nas starszy brat Davida. Po chwili dotarliśmy na miejsce. Wchodząc na sale od razu widziałam Victorie trzymająca nam miejsca. Śmieszne było to, że każda klasa miała osobny stolik. Jak na moje to powinna być integracja między klasami i wszyscy razem. No ale co ja tam wiem.

FriendzoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz