Wybiegam z klubu i ruszam w bliżej nieokreślony kierunek, chcąc znaleźć się jak najdalej od tego miejsca. Gdy znajduję się parę przecznic od klubu, czuję na sobie kropelki deszczu. Po chwili lekki deszczyk zamienia się w ulewę, ale to błahostka w porównaniu z burzą, która odbywa się w mojej głowie. Staram się o niczym nie myśleć, ale marnie mi to idzie. Po chwili mój umysł zalewa miliony myśli. Myślę o wszystkim, co się dzisiaj wydarzyło. O poznaniu Magnusa, o tym jak bardzo wydaje mi się znajomy, o jego oddziaływaniu na moją osobę.
Z rozmyślań wyrywa mnie stłumiony krzyk. Zaniepokojony, zaczynam się rozglądać i szukać źródła dźwięku. Przy okazji zauważam, że znajduję się na ulicy, na której nigdy wcześniej nie byłem. Parę sekund później na drugiej stronie ulicy widzę dwie osoby, stojące nad kimś leżącym na ziemi, okładanym pięściami oraz kopniakami. Nie zastanawiając się, wzburzony ruszam przed siebie, by pomóc chłopakowi.
- Hej! - Krzyczę, gdy dochodzę do napastników. - Zostawcie go! - Odpycham ich od ofiary i widzę, że jest nią chłopak, którego broniłem kilka miesięcy temu przez szkolnymi osiłkami.
- A ty tu czego? - Odzywa się jeden z mężczyzn.
- Co on wam takiego zrobił? - pytam.
- Próbujemy wyleczyć go z tego cholernego gejostwa - mówi drugi, a ja na te słowa czuję jeszcze większe oburzenie. - Odejdź stąd albo pożałujesz.
W momencie, gdy mężczyzna zamierza się na chłopaka, nie wytrzymuję i rzucam się na napastnika. Nie spodziewając się mojego ataku, nie broni się i z łatwością powalam go na ziemię, i okładam pięściami. Moje uderzenia są tak mocne, że wyczuwam ból w kłykciach i krew na rękach, pochodzącą z rozbitego nosa mężczyzny. Nagle czuję uścisk w pasie i zostaje zepchnięty znad mężczyzny. Po chwili to ja leżę na ziemi i jestem okładany ciosami przez dwoje napastników. Czując ogromny ból we wszystkich częściach ciała i krew wypływającą z nosa oraz ust, tracę przytomność.
*****
Znajduję się w ogromnym, przestronnym pomieszczeniu, oświetlonym dziesiątkami lamp. Wypełnione jest dużą liczbą łóżek, a ja leżę na jedynym z nich, nie mogąc się ruszyć z powodu okropnego bólu przeszywającego moje ciało. Słyszę znajome, podniesione głosy, kłótnie i szlochy. Nagle wszystko cichnie i moim oczom ukazuję się Magnus, ubrany w długi czarny płaszcz z kapturem naciągniętym na głowę. Przez chwilę wpatruje się ze mną z troską, po czym umiejscawia dłoń kilka centymetrów nad moim sercem i pstryka palcami. Zaczyna powoli przesuwać dłonią nad moim ciałem, delikatnie muskając mnie opuszkami palców. Ze zdziwieniem zauważam, że z długich palców mężczyzny wypływają niebieskie i czerwone iskry. Jakimś cudem dotyk Magnusa sprawia, że ból ustępuje, a ja oddycham z ulgą.
Mężczyzna siada przy moim łóżku, łapiąc mnie za dłoń i wpatruje się we mnie w ciszy. Nie wiem, ile to trwa, ale nagle do pokoju zaczynają wpadać słabe promienie słoneczne, oznajmiające koniec nocy i początek dnia. Odwracam głowę w stronę światła, które oślepia mnie na chwilę i jestem zmuszony zamknąć oczy.
Otwieram oczy. Po Magnusie i pomieszczeniu nie ma śladu, moje oczy rejestrują tylko ciemny sufit. Potrzebuję chwili, żeby uświadomić sobie, że to było tylko snem. Zrywam się do pozycji siedzącej, ignorując ból w czaszce i rozglądam się zdezorientowany po pomieszczeniu.
- O mój... Przestraszyłeś mnie. - Zauważam Magnusa, siedzącego w kącie pomieszczenia z lekkim uśmiechem na twarzy. - Ale miałem dziwny sen... Co się stało? Czemu tak na mnie patrzysz?
- Mam małe deja vu.
- Witam w klubie, czuję się tak od dawna - odpowiadam. - Co to za miejsce? Co ja tu robię? I dlaczego, do jasnej cholery, tak strasznie boli mnie głowa?
CZYTASZ
Aku Cinta Kamu
FanfictionFanfiction o Malecu. Alexander Gideon Lightwood wiedzie życie zwykłego, przyziemnego nastolatka, uczęszczającego do nowojorskiego liceum. W szkole chłopak trenuje łucznictwo, w którym odnosi wielkie sukcesy. Mimo to, jest ofiarą nękania przez szkoln...