8.

3.3K 326 78
                                    

Stoję przy dębowej beczce z alkoholem, napełniając po raz kolejny czerwony, plastikowy kubek napojem. Znajduję się na ognisku dla wszystkich uczniów szkoły, do której uczęszczam, organizowanym z okazji zbliżającego się zakończenia semestru. Miejsce, w którym się znajduję jest niezwykle piękne. Polana, mnóstwo zieleni, pobliska rzeka oraz piękny most migocący milionami malutkich światełek, z którego pewnie ciągnie się cudowny widok na Nowy Jork.

Popijam alkohol, opierając się o drzewo i obserwuję znajome twarze. Isabelle bawi się z Simonem, tańcząc na prowizorycznym parkiecie. Moją siostrę śmiało można byłoby okrzyknąć królową parkietu, kiedy jej towarzysz rusza się jak totalna łamaga. Widać, że Izzy to nie przeszkadza, bo wpatruje się w niego jak oczarowana, uśmiechając się promiennie. Clary siedzi przy ognisku z pewnym chłopakiem, zaciekle o czymś z nim dyskutując. Moją uwagę zwracają ich splecione dłonie, leżące na jego udzie. Wiodę wzrokiem dalej i widzę jak Laura wspólnie z kilkoma innymi osobami dopinguje chłopaka, wykonującego stójkę na jednej z pięciu beczek z alkoholem. Po chwili do blondynki podchodzi czarnowłosy mężczyzna i obejmuje ją ramieniem, a ona przytula się do niego. Uśmiecham się, ciesząc się ze szczęścia dziewczyny.

Wszyscy są tacy szczęśliwi, a ja? Ja stoję tutaj samotnie, wlewając w siebie ogromne ilości alkoholu. Przyszedłem na tą imprezę z nadzieją, że pojawi się tutaj Magnus. Od kilku dni próbuję z nim skontaktować, ale bez skutku. Wracam myślami do wieczoru sprzed kilku dni, kiedy odwiedziłem mojego przyjaciela na Brooklynie.

Wbiegam po schodach i staję przed drzwiami mieszkania Magnusa. Unoszę rękę i waham się przez moment, ale koniec końcow pukam do drzwi. Cisza. Zero odzewu. Pukam jeszcze kilka razy, ale bez skutku.

- Magnus! - wołam zniecierpliwiony.

Wiem, że to nie odpowiednia pora na odwiedziny, ale nie mogłem zasnąć, czując potrzebę odbycia z przyjacielem przynajmniej pięciominutowej rozmowy.

Niespodziewanie do moich uszu dochodzą ciche dźwięki stawianych kroków. Odgłosy robią się coraz głośniejsze, aż nagle cichną. Czuję, że ktoś znajduje się bardzo blisko mnie, zaraz za dzielącymi klatkę schodową i mieszkanie drzwiami.

- Magnus? Możemy porozmawiać? - pytam cicho. - Proszę.

Nie słyszę żadnej odpowiedzi. Otwieram usta, chcąc ponowić prośbę, ale szybko je zamykam, bo na klatce schodowej rozbrzmiewa dźwięk powolnego przekręcania klucza w zamku. Z szybciej bijącym sercem, obserwuję nieprędko otwierające się drzwi. Moim oczom ukazuje się przeuroczy widok. Zaspany Magnus z roztrzepanymi włosami, bez makijażu, ubrany w krótkie spodenki i za duży niebieski t-shirt. Mógłbym przysiąc, że kiedyś miałem identyczną koszulkę.

- Hej. - Witam się i uśmiecham nieśmiało.

- Czego chcesz?

- Porozmawiać... o nas. - Wyjaśniam. - Zajmę ci tylko pięć minut, obiecuję.

- Dobrze. - Zgadza się po dłuższym zastanowieniu. - Słucham.

- Tak bardzo mi przykro, że byłeś świadkiem mojego wygłupu. Jak pamiętasz, Izzy widziała całą tą sytuację w moim pokoju i zaczęła wyrzucać mi, że nie mówię jej prawdy o swoich uczuciach... do ciebie. Spanikowałem, to wszystko jest dla mnie nowe. Zdenerowowany powiedziałem zdecydowanie najgłupszą rzecz w moim życiu. Chcę, żebyś wiedział, że wcale tak nie myślę. Przepraszam.

- Rozumiem. - Oznajmia Magnus po przeanalizowaniu moich słów. - Ale to nie zmienia faktu, że nie mogę być twoim przyjacielem. Już nie.

- Słucham? - Otwieram szeroko oczy zaskoczony.

- Przepraszam. - Szepcze Magnus i zatrzaskuje mi drzwi przed nosem.

Aku Cinta KamuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz