Siedzimy nad matematyką od dobrych paru godzin, przez co czuję się całkowicie wyczerpany psychicznie. Magnus okazuje się świetnym nauczycielem, tłumaczy mi wszystkie zagadnienia, starając się robić to jak najbardziej zrozumiale. Gdy kończymy ostatnie zadanie z zakresu funkcji wymiernej, oddycham z ulgą. Jeszcze chwila, a wyrzuciłbym podręcznik przez okno. Na szczęście wysiłek nie poszedł na marne, czuję się znakomicie przygotowany na jutrzejszy sprawdzian.
- Jestem wyczerpany - jęczę i opadam na łóżko.
- Ja też - Magnus siada obok mnie.
- Dziękuję za pomoc. - Uśmiecham się do przyjaciela.
- Do usług. - Odwzajemnia uśmiech. Siedzimy chwilę w ciszy, aż wreszcie odzywa się ponownie: - Wygląda na to, że zaraz urwie ci się film. Pójdę już.
- Nie, nie! - Odruchowo łapię Magnusa za dłoń, gdy ten wstaje i chce się oddalić. - Zostań. Zaraz się rozbudzę.
- Chętnie. - Zgadza się i wraca do pozycji siedzącej. Puszczam jego dłoń, lekko zakłopotany swoim zachowaniem.
Powieki zaczynają mi się okropnie kleić, więc wbrew sobie zamykam oczy. Nie wiem ile czasu mija, gdy słyszę głos mojego przyjaciela, bardzo cicho, praktycznie szeptem, wypowiadającego dobrze znane mi słowa:
- "Przyjdź do mnie w godzinach nocnych,
Będę na ciebie czekał,
I tak nie mogę spać,
Bo myśli o tobie mnie pożerają,
Myśli o tobie mnie konsumują..."( Powyższego fragmentu nie napisałam ja, ale bardzo chciałam użyć tego tekstu w moim fanfiction. Słowa pochodzą z utworu "War of Hearts" autorstwa Ruelle.)
- Co ty wyprawiasz? - pytam wzburzony, zrywając się z łóżka.
- Wybacz. - Podnosi wzrok znad zeszytu, w którym spisuję teksty piosenek i skupia wzrok na mojej wkurzonej osobie. - Wystawał spod poduszki i byłem ciekawy. Jesteś naprawdę dobry w pisaniu tekstów.
- A ty za to nie jesteś dobry w szanowaniu prywatności swojego przyjaciela - syczę w jego stronę i zabieram zeszyt.
- O kim jest ta piosenka? - pyta Bane, gdy podchodzę do biurka i chowam zeszyt w jednej z szuflad.
- Nie twoja... - Odwracam się do Magnusa i prawie dostaję zawału, bo znajduje się on metr ode mnie, a jeszcze przed chwilą siedział na łóżku. - Nie twoja sprawa. - Powtarzam i wystawiam język niczym pięcioletnie dziecko.
- Powiedz albo pożałujesz, Lightwood. - mówi groźnie.
Wymijam go, kierując się w stronę łóżka, chcąc położyć się i włączyć jakiś dobry film na laptopie.
- Co mi niby zrobisz? - odpowiadam prowokująco, odwracając się do przyjaciela.
Toczymy walkę na spojrzenia w ciszy. Bane idzie w moją stronę bardzo powoli, niczym kot polujący na niewinną mysz. Szczerze mówiąc, zaczynam się trochę bać. Instynktownie zaczynam się cofać, a Magnus podąża za mną. Nagle przewraca mnie na łóżko i zaczyna łaskotać, dotykając delikatnie okolic moich żeber. Moja złość znika w mgnieniu oka i zastępuje ją niekontrolowany wybuch śmiechu. Próbuję unieszkodliwić mężczyznę, ale złapanie jego rąk to nie lada sztuka, bo jego dłonie są bardzo zwinne i szybkie.
- Magnus... - Udaję mi się odezwać między kolejnymi wybuchami śmiechu. - Stop... błagam!
- Odpowiedz - nakazuje, nie przerywając łaskotania.
- Nie - rzucam, po czym ponownie w pomieszczeniu, a może w całym domu, rozbrzmiewa mój śmiech.
Mając dość tej zabawy, łapię Bane'a w pasie, przewracam go na bok, podnoszę się i siadam na niego okrakiem. Jakimś cudem, udaję mi się złapać go za dłonie i przycisnąć je do pościeli, unieruchamiając mojego przyjaciela. Uśmiecham się zwycięsko, patrząc w jego piękne, złote tęczówki.
CZYTASZ
Aku Cinta Kamu
FanfictionFanfiction o Malecu. Alexander Gideon Lightwood wiedzie życie zwykłego, przyziemnego nastolatka, uczęszczającego do nowojorskiego liceum. W szkole chłopak trenuje łucznictwo, w którym odnosi wielkie sukcesy. Mimo to, jest ofiarą nękania przez szkoln...