Perspektywa Magnusa
- Alexandrze, mógłbyś mi powiedzieć, co ty wyprawiasz? - pytam, powstrzymując się przed parsknięciem śmiechem, wpatrzony w mojego chłopaka.
Tak, nieziemski Alexander Gideon Lightwood od dwóch dni jest nie tylko moim najlepszym przyjacielem, ale także moim chłopakiem.
- Alec? Słyszysz mnie?
- Zostaw mnie samego - mamrocze.
- Możesz wytłumaczyć, co sprawiło, że trzymasz głowę w szafce, niczym przestraszony struś w piasku?
- Nie - rzuca tylko.
- Alexandrze, przestań się wygłupiać.
Chłopak wzdycha głośno i odsuwa się od szafki szkolnej. Od razu rzuca mi się w oczy krew cieknąca z jego nosa i kilka czerwonych plam na białej koszulce. Dobry nastrój pryska. Wciągam głośno powietrze, zaskoczony i jednocześnie przerażony tym widokiem. Kto śmiał dotknąć mojego ukochanego?
Wykorzystując fakt, że Alec nie patrzy w moją stronę, pstrykam szybko palcami i sprawiam, że w mojej dłoni pojawia się jedwabna chusteczka. Zbliżam się do niebieskookiego i delikatnie przykładam materiał do jego zakrwawionego nosa, chcąc zatamować nieco krwawienie. Alec krzywi się, ale przyjmuje moją pomoc. Widząc, że chusteczka bardzo szybko zabarwia się na czerwony kolor, klnę cicho. Kryjąc dłoń po materiałem, dyskretnie wysyłam z moich palców kilka leczących iskierek, w stronę uszkodzonej części ciała mojego chłopaka.
- Co się stało? - pytam, gdy krwawienie praktycznie ustaje.
- Nic takiego, przewróciłem się - mówi spokojnie, ale rozlewająca się po jego policzkach czerwień, daje mi do zrozumienia, że chłopak nie mówi mi prawdy.
- Nie kłam. - Posyłam mu groźnie spojrzenie.
- Po prostu... kilku osobom nie spodobało się to, co zrobiłem w środę na imprezie. - Wyznaje cicho.
- Słucham? - Wybucham. - Pobili cię, bo nie podoba im się twoja orientacja?
- Nie... to znaczy... może. - Jąka się. - To nic takiego, naprawdę. Obrywałem już o wiele mocniej.
- Kto to zrobił?
Alec kręci tylko przecząco głową, dając mi do zrozumienia, że nie podzieli się ze mną tą informacją.
- Wiedziałem, że to zły pomysł. - Odsuwam się od chłopaka i siadam na ziemię, opierając się plecami o szafkę. - Twoje życie zmieni się w piekło i to wszystko przeze mnie.
- Nie mów tak. - Alec usadawia się obok mnie. - To, że się ujawniłem było moją decyzją i nie żałuję tego.
Będąc przekonanym, że słowa Aleca nie są szczere i mają na celu jedynie pocieszenie mnie, nie odzywam się i wpatruję się tępo przed siebie.
- Magnus. - Czuję na swoim policzku ciepłą dłoń mojego przyjaciela. - Spójrz na mnie. - Odwraca delikatnie moją głowę, sprawiając, że moje złote oczy spotykają się z jego niebieskimi tęczówkami. - Mówię szczerze.
- To dobrze. - Uśmiecham się lekko, zatapiając się w pięknych oczach Aleca. - Chcę, żebyś był dumny z tego kim jesteś, dumny ze swojej orientacji. Tylko... boję się, że pewnego dnia, nie będzie mnie przy tobie i stanie ci się coś gorszego niż krwawiący nos.
- Spokojnie. - Gładzi mnie kciukiem po policzku. - Potrafię o siebie zadbać. Gdybym nie potrafił, skończyłoby się dzisiaj na czymś więcej niż to. - Wskazuje ręką na nos.
Zauważam bandaż na jego dłoni i klnę w duchu, przypominając sobie sytuację z przed kilku dni. Będąc mocno wzburzonym, nie panowałem nad magią i podgrzałem nieco klamkę drzwi w domu Lightwoodów, której Alec najwyraźniej chwilę później dotknął. Nigdy nie wybaczę sobie tego, że zrobiłem mu krzywdę.
CZYTASZ
Aku Cinta Kamu
FanfictionFanfiction o Malecu. Alexander Gideon Lightwood wiedzie życie zwykłego, przyziemnego nastolatka, uczęszczającego do nowojorskiego liceum. W szkole chłopak trenuje łucznictwo, w którym odnosi wielkie sukcesy. Mimo to, jest ofiarą nękania przez szkoln...