~3~

581 20 2
                                    

Nie wiem, co się stało. Spojrzałam w jego oczy i.. Zapomniałam, co miałam powiedzieć. Jedyną rzeczą do czego byłam zdolna był uśmiech. Mężczyzna wpatrywał się we mnie jeszcze chwilę, po czym bez słowa zniknął w głębi domu.
Amanda jakby tego nie zauważyła. Ruszyła prosto do swojego pokoju, nawet nie patrząc, czy idę za nią. Kiedy do niego weszła, teatralnie rzuciła się na łóżko, a zanim ja zdążyłam znaleźć swoją torbę, już słodko chrapała. Przebrałam się w krótkie spodenki i szeroki T-shirt które miałam ze sobą, przesunęłam brunetkę na jedną stronę łóżka i zajęłam swoje miejsce.
Było już w miarę późno, a mimo to wciąż nie mogłam zasnąć. Przed oczyma wciąż miałam te zielone oczy. Sporo bym dała, by móc znów w nie spojrzeć.
Przez te trzy miesiące zapomniałam o nim, o moim małym, krótkim zauroczeniu. Ale dzisiaj, kiedy go zobaczyłam.. Wystarczyła chwila i wszystkie te głupie uczucia wróciły.
Nigdy wcześniej tak nie miałam. Nigdy żaden chłopak - bo wśród takich się do tej pory obracałam - nie sprawił, że nie mogłam przez niego zmrużyć oka.
Ta jego postawa, ton głosu żądający wyjaśnień, zdziwienie w oczach, gdy mnie rozpoznał.
Czemu ja w ogóle o nim myślę? Przecież do cholery, to - bądź co bądź - kolega mojego ojca!
Postanowiłam wstać i napić się mleka. Kiedy byłam mała, zwykle to pomagało mi na bezsenność. Greg zapewne już spał, nie powinnam więc na niego trafić. Choć w głębi duszy na to liczyłam.
Dziewczyny są dziwne.
Szłam po omacku w stronę drzwi wejściowych. Gdzieś po drodze musiała być kuchnia.
Pomimo ciemności panującej w całym domu, w końcu znalazłam to pomieszczenie. Na chybił-trafił wyszukałam włącznik światła, a po chwili stałam już przy lodówce szukając mleka.
Ze szklankami nie było już tak łatwo. Otwierałam wszystkie po kolei, ale jak na złość nigdzie ich nie było.
- Górna szafka, nad koszem z owocami. - usłyszałam za plecami. Odwróciłam się gwałtownie i o mało nie dostałam zawału.
Greg stał koło wyspy kuchennej, przypatrując się mi.
- Przepraszam, ja.. - zaczęłam, ale głos uwiązł mi w gardle. Ta jego postawa, roztrzepane włosy i zarost..
Cholera.
- Spróbuj je podgrzać, to powinno podziałać. - stwierdził, a po chwili wyjmował już z szafki mały rondelek, w który wlał mleka i postawił na kuchence. Gdy się lekko nagrzało, wlał je w kubek stojący koło zlewu i mi go podał.
- Dziękuję, panie Stewart. - odparłam, biorąc naczynie do ręki. Nie wiedziałam jak się do niego zwracać. Z jednej strony to brat mojej przyjaciółki, ale z drugiej wspólnik mojego ojca. Postanowiłam jednak użyć formy oficjalnej. Przecież nigdy nie przechodziliśmy na 'ty'.
Mężczyzna odwrócił się i usiadł na wysokim krześle po drugiej stronie wyspy.
- Czy jestem na tyle stary, by zwracać się do mnie przez 'pan'? - zapytał z delikatnym uśmiechem na twarzy.
Może to wina alkoholu wciąż znajdującego się w mojej krwi, a może tego, że tak strasznie ciągnęło mnie do tego człowieka, ale upiłam łyk ciepłego mleka i usiadłam obok niego.
Był tak blisko.. Czułam jego obecność po mojej lewej. Ciepło, które wydzielał, zapach jego żelu pod prysznic i jego kolano, niewinnie ocierające się o moje, gdy poprawiał się na krześle.
Diane, przestań.
- Jak impreza? - spytał, wciąż nie otrzymawszy odpowiedzi na poprzednie pytanie.
- Całkiem dobrze. - powiedziałam, obracając kubek w dłoniach.
Czyżby zdenerwowanie?
- Ale osobiście wolę iść do klubu. - dodałam po chwili. - Nie trzeba potem sprzątać. Zwłaszcza, przy tylu osobach.
- To ile was było? - wydawał się naprawdę tym zainteresowany. Ale co się dziwić, upili tam jego siostrę. - Koło czterdziestu? Tak, coś koło tego.
Brunet rozszerzył oczy, jakby dopiero się dowiedział, skąd się biorą dzieci.
- Ile? Za moich czasów żeby zaprosić dziesięć osób do domu, trzeba było przekonywać rodziców przez tydzień.
- Widocznie Dean zaczął nad tym pracować już miesiąc temu. - odparłam.
Greg się zaśmiał, a mi zrobiło się ciepło na twarzy i to nie była zasługa mleka.
- Swoją drogą, moje czasy były takie same.

~ ~ ~

Co? Takie same?
- Piętnaście lat to jednak całkiem sporo. - stwierdziłem, spoglądając na nią z boku.
W piżamie, roztrzepanych włosach i odrobinę rozmazanym makijażu wciąż wyglądała fenomenalnie.
Czemu nie mogła mieć chociaż z pięć lat więcej?
Cholera.
- Czy ja wiem.. Wszystko zależy w jakiej kwestii. - odparła, spoglądając na mnie.
Czyżby ona zaczynała ze mną flirtować? Nie, to nie było możliwe. Przecież widzieliśmy się dopiero drugi raz w życiu. I dzieliła nas ponad dekada! Nie, to mogło wyjść tylko w snach.
- Może chodźmy już spać, bo rano będzie problem. - powiedziałem, przerywając tę ciszę, która na moment między nami zawisła.
Diane bez słowa wstała, odstawiła kubek do zlewu i skierowała się w stronę pokoju Amandy.
- Dobranoc, Greg. - usłyszałem na odchodnym. - A co do pierwszego pytania.. Nie jesteś za stary. Tylko musisz to sobie uświadomić.

~ ~ ~

Rano obudziły mnie jęki. I to nie byle jakie jęki. Te odgłosy świadczyły o tym, że moja przyjaciółka właśnie otworzyła oczy, a co za tym idzie, odkryła ile wypiła poprzedniego wieczoru.
Spojrzałam na nią w chwili, gdy brała do ręki szklankę z wodą.
Zaraz. Tu nie było tej szklanki.
Spojrzałam na komodę stojącą po mojej stronie łóżka. Na niej też stała szklanka z wodą.
W
- Greg mnie jednak kocha. - stwierdziła szatynka, po czym zniknęła w odmętach swojej łazienki.
Nie czekając aż wyjdzie przebrałam się w getry i luźną bluzkę, której jeden rękaw spadał mi z ramienia i odrobinę się ogarnęłam.
- Chodź. Może mój ukochany brat sprodukował nam jakieś śniadanie. - odparła wychodząc z łazienki i idąc prosto w stronę kuchni.
Posłusznie poszłam za nią, starając się nie myśleć o tym, że wczoraj na lekkim wstawieniu z nim rozmawiałam.
Kiedy weszłam do kuchni, na moment zalarło mi dech w piersi. Greg siedział w tym samym miejscu w którym wczoraj widziałam go po raz ostatni. Z taką różnicą, że teraz nie miał na sobie koszulki...
Czy on to do cholery robił specjalnie??
- Cześć. - powiedziałam, stając obok Amandy, która szukała czegoś w lodówce.
Mężczyzna odwrócił wzrok od gazety, którą właśnie przeglądał i posłał mi delikatny uśmiech.
Tak. On to robił celowo.
- Cześć. - odpowiedział, składając papier, który dzierżył w dłoniach na pół i odkładając go na bok. - Mam nadzieję, że się wyspałyście. - dodał, wciąż na mnie patrząc.
Amanda postawiła na wyspie jakieś wędliny i tego typu rzeczy, po czym kazała mi usiąść i zacząć jeść. Nie byłam jakoś szczególnie głodna, ale zajęłam miejsce obok jej brata - bo ona usadowiła się na jedynym innym, wolnym miejscu - i zaczekam popijać sok, który chwilę wcześniej jej brat postawił nam pod nosy.
- Jak to po zabawie. - odparła brunetka, po zjedzeniu kanapki. Tak, jakby potrzebowała tego, by jej struny głosowe zaczęły działać. - Nadrobię to jutro.
Stewart zacisnął dłoń na kubku z kawą, a wtedy mięśnie jego ręki delikatnie się napięły.
Co on do..
- Greg, kocham cię, wiesz o tym, ale mógłbyś się ubrać. - stwierdziła ni stąd ni zowąd jego siostra.
- Nie podobają Ci się moje mięśnie? - spytał zadziornie, jakby chciał ją wkurzyć. Tak chociaż odrobinkę.
Parsknęłam śmiechem, na co ta zgromiła mnie wzrokiem.
- Nie. Mógłbyś czasem je schować. - powiedziała, pakując kolejną kanapkę do buzi. Że ona w ogóle mogła jeść.. W moim wypadku ile bym poprzedniego wieczoru nie wypiła, nigdy potem rano nie jadłam śniadania. Po prostu mój żołądek musiał mieć czas na przestawienie się z płynów na normalne pożywienie.
Mężczyzna siedzący koło mnie zignorował swoją młodszą siostrę i spojrzał na mnie.
- Nie wiesz czy twój tato jest dziś w domu? - spytał. - Miałbym do niego małą sprawę, ale nie odbiera.
- Może zostawił telefon w domu i pojechał z mamą na zakupy. - stwierdziłam automatycznie. - Po południu raczej powinien być.
- W takim razie mogę cię odwieźć, bo się do niego wybieram.
Na moment mnie zatkało.
Odwieźć? Mnie? Do domu? On?
Nie widziałam co mam myśleć, przecież praktycznie nie znam tego człowieka. Nie wiem o nim nic prócz tego gdzie mieszka, czym się zajmuje, że ma siostrę i jest wspólnikiem mojego ojca.
- Byłoby miło. - odparłam z rumieńcem na twarzy, modląc się, by moja przyjaciółka go nie zauważyła. Jeszcze by mi tego brakowało, żeby dowiedziała się o moim dziwnym zauroczeniu jej bratem. Starszym o piętnaście lat bratem.
- Trzecia pasuje? - pytał dalej, tym razem patrząc w telefon.
- Jak najbardziej. - powiedziałam, udając, że ta szklanka z sokiem jest mega ciekawa.
Co ja robiłam do cholery?
- Zaraz. - przerwała naszą niecodzienną konwersację Amanda. - To wy się znacie??
Greg spojrzał na mnie, uśmiechnął się i ze spokojem w głosie odparł:
- Diane jest córką Dave'a, mojego wspólnika.
Mina dziewczyny, bezcenna.
Powinnam wziąć aparat i zrobić jej zdjęcie.

____________________

Dwa dziennie? No, to nie tak miało być xd
Korzystając z okazji, że jeszcze mam Internet i nie zapomniałam jak to wszystko ma się potoczyć, piszę i na bieżąco dodaję.
Jakieś pomysły co będzie dalej?

Buziaki,

A. xx

Daddy's girlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz