3

52.6K 3.2K 3K
                                    

Po parunastu dniach wymiany bezsensownych, jednowyrazowych wiadomości, zaczęłam się nudzić. Najlepsza zabawa była, gdy ofiara przywiązywała się bardziej, lecz teraz musiałam zacząć wcześniej.

Monty: hej

Monty: co tam?

Me: Hej, nic ciekawego, a tam?

Monty: też

Monty: może się spotkamy?

Moje ciało momentalnie się spięło na tę jakże normalną propozycję. Nienawidziłam spotkań, nie licząc osób, które znałam, na przykład Stella czy Millie. Nigdy się z nikim nie umawiałam, a w szczególności z osobnikami płci męskiej. Po tym można było się domyślić, że nigdy nie miałam prawdziwego chłopaka, nie mówiąc o przytuleniu czy pierwszym pocałunku. Moim jedynym kontaktem z płcią przeciwną było wymienianie wiadomości, co dla niektórych, jak już zdążyłam zauważyć, było jak pisanie przysiąg na ślubnym kobiercu.

Kontakt fizyczny był dla mnie czymś okropnym. Nie zbliżyłabym się do chłopaka na metr, a co dopiero się przytulać. Przecież wtedy człowiek jest bezbronny! Nie widzi się nawet twarzy osoby, która dosłownie trzyma cię w rękach. Kto wie, jakie ma zamiary? W każdej chwili może cię udusić, wbić nóż w plecy czy truciznę w ramię.

Me: Niestety, niedługo wyjeżdżam do babci. Może kiedy indziej?

Monty: ok

Monty: to co tam kotku? 

Skrzywiłam się. Czułam obrzydzenie, kiedy ktoś, kogo kompletnie nie znałam, nazywał mnie w jakikolwiek czuły sposób. Byłam strasznie cyniczna. Jednak oznaczało to, że wszystko zmierzało w dobrą stronę. Ufał mi. Uśmiechnęłam się do telefonu. Trzeba było zacząć zabawę.

Me: Może dasz mi jakieś swoje zdjęcie?

Monty: no nw

Me: Proszę!

Monty: no ok

Wybuchłam niepohamowanym, szczerym śmiechem. Zaczęłam się turlać po podłodze. Niby nie powinno się śmiać z czyjegoś wyglądu, bo to nie od nich zależało, ale... było blisko, a udławiłabym się zwyczajnym powietrzem.

W końcu doczołgałam się do laptopa z głupkowatym uśmiechem. Nie zawsze poprzestawałam na samym zrywaniu znajomości. Czasami trochę pomęczyłam swoją ofiarę.

Me: Wow, może ustawisz na profilowe? 

Znów zaczęłam dławić się powietrzem. 

Monty: czm nie

Monty: na pewno się nadaje ?

Me: Jasne! 

I tutaj kończył się mój udział. Kilka minut później chłopak rzeczywiście ustawił zdjęcie jako profilowe. Myślałam, że się uduszę ze śmiechu. Znowu.

Oczywiście wszystko poszło po mojej myśli. Dostał masę hejtów od praktycznie całej mojej szkoły. Czytając je, chichotałam jak głupia. Dziwne, że jeszcze nie zgarnęli mnie za cyberstalking.

Na koniec dołączyłam się do komentarzy.

„Poleciłabym umyć włosy następnym razem! :)"

Zaśmiałam się i włączyłam naszą rozmowę.

Me: Naprawdę myślałeś, że coś z tego będzie?

Monty: co?

Monty: czemu to zrobilas?

Monty: przeciez bylo tak milo 

Me: Miło by było, jakbyś zerknął w lustro, no i przyhamował z tą cebulą :( 

Nie czekając na odpowiedź, zablokowałam chłopaka. Poszło zdecydowanie zbyt łatwo. Zapewne nie miał przyjaciół i byłam jedyną, która okazała mu nieco zainteresowania, więc mimo krótkiej znajomości, tak chamskie zagranie spowoduje u niego cierpienie. Więź uległa zniszczeniu. Uśmiechnęłam się złośliwie, czując radość z kolejnego zranienia. 

Było zdecydowanie ciekawiej, kiedy pisałam z ofiarą o wiele dłużej. Wtedy się przywiązywała, pokładała we mnie zaufanie i żyła w nadziei. A ja dosadnie ją odbierałam, wychodząc z tego bez szwanku. Skutkowało to o wiele głębszym uszczerbkiem na psychicznym zdrowiu.

Spojrzałam na swoją listę zablokowanych. Nie powiem, była dosyć spora.

Pierwszą moją ofiarą był Ted. Niski i łysy, ale z całkiem normalnym charakterem. Przynajmniej mogłam z nim normalnie popisać. Palił jednak fajki, kiblował, ćpał i pił. Niezbyt dobry kandydat na chłopaka. Gapił się na mnie jak pies na szynkę na przerwie, na dworze, jak szłam, siedziałam, piłam czy nawet jadłam kanapkę. Każdą propozycję spotkania czy rozmowy twarzą w twarz zbywałam wymówką choroby lub obietnicą, że umówimy się kiedyś w lepszym miejscu.

Po miesiącach pisania, rozpoczęłam akcję. Idąc do szkoły, całkiem przypadkiem niedaleko niego (jednak w bezpiecznej odległości) zadzwoniła do mnie Millie. Zaczęłam mówić do telefonu, że tęskniłam, że cieszę się, że wrócił, że go kocham i jest moim skarbem.

Mina Teda – bezcenna.  A ja śmiałam się z tego cały kolejny tydzień. 

Zjechałam wzrokiem na kolejne nazwisko na liście – był nim Gavin.

Wstydliwy, mały dziwak z krzywym uśmieszkiem. Chodził do szkoły razem z Millie. Podobno zobaczył mnie na małej potańcówce, na której byłam z Mill i tam się we mnie zakochał. Już pomińmy fakt, że miłość nie istnieje, ale w jeden dzień, w jednej chwili, bez żadnej rozmowy się we mnie zakochał. Nic tylko współczuć. 

Pisaliśmy może z dwa miesiące. Na samo wspomnienie jego ekstra słodkich tekstów na podryw przeszedł mnie dreszcz. Na koniec spytał, czy coś do niego czuję i czy chciałabym z nim chodzić. Jak zwykle spławiłam go, wykpiłam i zerwałam kontakt.

Następny był Patton. Straszny podrywacz i romantyk. Miał twarz jak kalafior, dosłownie. Nosił za małe okulary i pogniecione koszulki. Po niecałym miesiącu, bo więcej nie wytrzymałam, po prostu napisałam mu dobranoc i, że napiszę później. Nie napisałam. Od tamtej pory go nie widziałam.

4 nowe wiadomości

ameba napisała do Ciebie...

Uśmiechnęłam się pod nosem, widząc, jak nazwałam Stellę. Pewnie zauważyła już zdjęcie i falę hejtów na biednego cebulaczka. Zapewne domyśliła się, że to moja sprawka.

ameba: Jesteś nieobliczalna

ameba: Totalny szatan

ameba: Bez serca

ameba: Ale robisz to świetnie, trzeba przyznać

Wybuchłam śmiechem.

Me: Dzięki, dzięki

ameba: Nie jest ci czasem, no nie wiem, ich żal?

Me: Hm... Nie.

Z uśmiechem zamknęłam laptopa. Wskoczyłam pod prysznic, ciesząc się, że kolejna osoba dołączyła do mojej listy. Seryjni mordercy też zbierali pamiątki od swoich ofiar, prawda? Ja kolekcjonowałam nazwiska, niczym Dexter swoje próbki krwi. Zabierałam mikroskopijne kawałeczki duszy każdego z nich, obwiązane zaufaniem, a zostawiałam traumę i bezgraniczny wstyd. Woda spłynęła mi po twarzy, kiedy opuściłam podbródek. Nie miałam żadnych wyrzutów sumienia.  

Jeszcze wtedy nic mnie nie obchodziło. 


Zabiję Cię (wydane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz