9

39.1K 2.5K 1.4K
                                    


Skierowałam się na matematykę z głową w chmurach. Dopiero na miejscu zorientowałam się, że poniekąd szłam na spotkanie z moim anonimowym znajomym. Rzeczywiście, wypatrzyłam kolejny, dość długi napis na ławce. Dookoła niego było mnóstwo najróżniejszych szlaczków i zygzaków.

Też tego nie kumasz? 

Niestety, też. Co polecasz robić na tak nudnej lekcji? 

Ja osobiście liczę doniczki.

Haha, świetny pomysł, o tym nie pomyślałem! Mogę wiedzieć, jak się nazywasz? 

Ej, odezwij się, bo umrę tutaj z nudów.

Może jeszcze tego nie zdradzajmy. Jest jakiś przedmiot, który lubisz? 

I nowy napis:

Uwielbiam j. angielski, mam świetną nauczycielkę. Może popiszemy jak normalni ludzie np. na gg? Oczywiście 100% anonimowo! Masz tu mój nick: niebieskicukierek 

Szeroko się uśmiechnęłam. Rzeczywiście, w sumie czemu nie. Na wszelki wypadek, żeby nie zapomnieć, napisałam sobie nick tajemniczego znajomego na ręce.

Zaraz po tym odpisałam na wiadomość.

Też uwielbiam angielski, coś nas łączy! Wiesz, ja nie jestem normalna, ale możemy spróbować. Mój nick to: czarnyaniol

Oczywiście nie zapomniałam o dokładnym i starannym ozdabianiu napisu przez kolejne czterdzieści pięć minut.

Chyba rzeczywiście polubiłam matematykę.

***

Ten dzień był koszmarny.

Najpierw test z fizyki, a później odpowiedź przy tablicy z angielskiego. Mimo, że bardzo lubię ten przedmiot, to stres spowodował, że nie potrafiłam odpowiedzieć na kilka ostatnich pytań.

Przekręciłam klucz w drzwiach i weszłam do domu. Od razu pognałam po kilka stopni do swojego pokoju, rzucając ciężki plecak na łóżko. Ściągnęłam szkolne ubrania, po czym naciągnęłam przez głowę dużą, białą bluzę. Zaczęło robić się chłodno, więc niestety krótkie spodenki musiały już spocząć na dnie szafy. Zamiast nich wsunęłam czarne legginsy i puchate, jasne skarpetki. Wzięłam do ręki słuchawki i starego, dziesięcioletniego Samsunga. Ten telefon w zupełności mi wystarczał, ponieważ korzystałam z niego tylko wtedy, gdy słuchałam muzyki. Przykre, ale i tak nikt nigdy do mnie nie dzwonił. 

Na dole pospiesznie zjadłam obiad z wczoraj, po czym wyszłam z domu. Skierowałam się w moje drugie ulubione miejsce. Wolnym krokiem przeszłam koło dojrzałego winogrona, przy okazji zrywając sobie jedną kiść.

Za tak zwaną na wsi „obórką" znajdował się mój malutki raj. Ogromny, masywny Orzech rosnący na środku małej łąki powodował szeroki uśmiech na mojej twarzy. Rósł tutaj ponad dwadzieścia lat. Był ze mną we wszystkich najgorszych chwilach, ale i tych najlepszych.

Po prawej stronie Orzecha znajdowała się drewniana huśtawka, którą również ubóstwiałam. Huśtanie się relaksowało mnie do stanu błogiego spokoju, a kiedy w słuchawkach leciała ulubiona piosenka, czułam się jak w niebie.

Szerokie liście rozłożystego Orzecha dawały cień na całej mojej małej, odludnej wyspie. Nikt z wyjątkiem mnie tutaj nie przychodził od dawien dawna.

Kiedyś z mamą jadłyśmy tutaj lody w każdy dzień wakacji. Śmialiśmy się razem z bratem, opowiadającym mi teorie o powstaniu świata. Z tatą jesienią łupaliśmy świeże orzechy, obierając je ze skórki i rozkoszując się niebiańskim smakiem tych pyszności. Cóż, było, minęło.

Zabiję Cię (wydane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz