6

124 15 0
                                    


Dojechaliśmy na obrzeża Perth późnym wieczorem. Poczułem się nieswojo, w dobrze znanym mi otoczeniu. Tu kiedyś był mój dom. Moje miejsce na świecie. Wysiadłem i rozejrzałem się.

NIE MAZGAJ SIĘ. TO PRZESZŁOŚĆ.

- Wiem o tym.

GRZECZNY CHŁOPCZYK.

Podszedłem z drugiej strony auta i otworzyłem drzwi ze strony pasażera, wypuszczając Dalię. Dziewczyna wyszła z auta wpatrzona wgłąb lasu.

- Godzina drogi od Bangour.

Potwierdziłem skinieniem głowy.

- Tyle czekałam na odwet, a teraz, gdy jestem tak blisko, mam ochotę się wycofać.

Na moment zapadła głucha cisza. Jedynymi dźwiękami były nasze oddechy, niesione przez wiatr w stronę lasu.

- Nie ma co się denerwować, suki mnie popamiętają. - Powiedziała z uśmiechem, przypominającym grymas twarzy szaleńca.

- Proponowałbym odpocząć.

- Mogę prowadzić. Daj mi kluczyki.

NIE.

- Nie.

- Nie ufasz mi?

- Dziwisz się?

- Ani trochę.- Oparła się o maskę auta. - Czyli rozumiem, że mam czekać aż się wyśpisz?

- Mhm.

- Spoko, idę rozejrzeć się po okolicy. Dobranoc Noah.

DOBRANOC NOAH.

Sobota, 10 marca 2012

BANGOUR VILLAGE HOSPITAL

PACJENT #1352

Imię: Noah

Drugie imię: Aiden

Nazwisko: Morgan

Diagnoza: Schizofrenia paranoidalna, wykazuje skłonności socjopatyczne.

Wskazania: Terapia elektrowstrząsowa, nootropil, clonazepan, validol, anafranil.

- Noah, może jednak zgodzisz się współpracować.

NAWET SIĘ NIE WAŻ!

Wybuchnąłem na wpół histerycznym, na wpół maniakalnym śmiechem.

- Elektrowstrząsy!

Przeszła mnie fala palącego bólu. Śmiałem się jeszcze głośniej.

- Charlo...Doktorze Baltimore, z całym szacunkiem, ale to nie ma sensu. Spróbujmy może juro. - odezwała się kobieta w białym kitlu.

- Nie! W końcu będzie musiał coś powiedzieć. Włączyć elektrowstrząsy!

NIE PODDAWAJ SIĘ. NIE ZŁAMIE NAS. NIE DAMY JEJ SIĘ KONTROLOWAĆ. NIKT, NIE MA PRAWA OBJĄĆ NAD NAMI WŁADZY. TO MY, JESTEŚMY KRÓLAMI, SAMOTNYMI WŁADCAMI NASZYCH UMYSŁÓW.

Rechot rozniósł się z echem po pomieszczeniu, a zaraz po nim, pełne rozpaczy wycie.

OBECNIE

- Noah? Obudź się.

- Co... Co się dzieje? - odpowiedziałem zaspanym głosem.

Dziewczyna tylko wskazała na idących przed nami chłopaków.

- Znają mnie. Wiedzą.

Zrozumiałem.

W ekspresowym tempie wsadziłem kluczyki do stacyjki . Niemalże z prędkością światła opuściliśmy tamto miejsce. Dopiero po pół godzinie, Dalia przestała nerwowo zerkać w lusterko i tylną szybę.

- Spokojnie. Nie dogonią nas.

- Wcale się nie denerwuję. Upewniam się tylko, że jesteśmy bezpieczni.

- Jasne.

***

- Dlaczego stajemy?

- Umieram z głodu.

- A myślałam, że to ja cię zabije.

- Ha, ha bardzo śmieszne. Chcesz coś?

- Nie.

- Weź przestań, przecież cię nie otruję.

- No skoro tak, to herbatę poproszę.

- To nie jedzenie.

- TO moja sprawa. - powiedziała przez zaciśnięte zęby.

- Spokojnie.

Po jakimś czasie, wróciłem z herbatą dla dziewczyny i ruszyliśmy w dalszą drogę.

- Gdzie jedziemy? - spytała, zakłócając ciszę panującą w aucie.

- Takie jedno miejsce, niedaleko Bangour. Chyba, że masz zamiar od razu wpakować się do naszego cudownego wariatkowa, wtedy proszę bardzo.

- Tylko spytałam. - powiedziała ledwo dosłyszalnie, spuszczając przy tym wzrok.

Po godzinie, zatrzymaliśmy się przed domkiem letniskowym mojego ojca. Wiem, że matka nigdy tutaj nie przyjechała, odkąd tatuś wylądował w pokoju bez klamek. Za sprzedaż też się nie zabierała, bo niby po co, jak pieniądze są. Typowe podejście matki...

- Jesteśmy.

- Chcesz się tu włamać?

- Nie muszę, domek ojca.

Pokiwała tylko głową.

OJEJ DZIEWCZYNKA STRACIŁA PEWNOŚĆ SIEBIE?

- Przestań.

- Co?

- Nieważne. Wchodzimy.

Wyciągnąłem klucz spod doniczki i otworzyłem drzwi. Od razu poszedłem do sypialni. Wszystko było jak dawniej... Jak za starych czasów, ale czy dobrych? Sam nie wiem, czy lepiej było wtedy, czy teraz... Na pewno było spokojniej.

Po krótkich oględzinach, skierowałem się w stronę kuchni .

- Herbata? -zapytałem od niechcenia swoją towarzyszkę

- Tak.

- Mógłbym udawać, że jestem miły i pozwolić ci spać w sypialni, ale będziesz spać na kanapie.

- Jaki z ciebie sympatyczny człowiek.

- Wiem. Gościnność to moja specjalność.

Podałem dziewczynie herbatę, a potem przyniosłem pościel.

- Dzięki.

- Spoko, do jutra.

- Dobranoc, Noah.

Milczące Głosy ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz