10 - Epilog

142 14 10
                                    

Nie wiem ile już tu jestem. Miesiąc, rok czy też dłużej. Wszystkie dni zlepiają mi się w całość. Nie potrafię powiedzieć co stało się wczoraj, a co dwa dni temu. Rozróżnienie wydarzeń też nie przychodzi mi najlepiej. Ten syf wokół zaczyna mnie już irytować. Mam ochotę zabić siebie albo kogoś.

DLATEGO TUTAJ JESTEŚ, NOAH.

- Wiem.

MUSISZ UDAWAĆ, ŻE POBYT W TYM MIEJSCU DZIAŁA. WRACASZ DO ZDROWIA. NIE SŁYSZYSZ MNIE.

- Wiem.

ONI CHCĄ NAS ROZDZIELIĆ. KTO CI BĘDZIE POMAGAĆ.

-Wiem!

Zapomniałem, że nie lubi gdy się na niego krzyczy. Zacząłem krzyczeć niezrozumiałe przeze mnie rzeczy w językach, których nawet nie znam, aż zapadł mrok.

*później*

- I jak się bawisz Charlotte? Czujesz się już lepiej? Elektrowstrząsy pomagają? - mówiłem, głośno się śmiejąc.

W odpowiedzi kobieta wydawała z siebie nieartykułowane dźwięki, które działały na mnie dziwnie kojąco i uspokajająco. Nie ma co się dziwić, każdy zamknięty w psychiatryku zaczyna świrować.

- A co powiesz na to, żeby uciąć ci stopy? - powiedziała Dalia podchodząc coraz bliżej Pani Doktor. - Nie? A ja myślę, że jednak tak. - kontynuowała z szyderczym uśmiechem na ustach.

Po sali rozległ się pisk kobiety kiedy moja towarzyszka zaczęła ciąć jej nogę w okolicach kostki. Zaczęła się szarpać i miotać, jednak niewiele jej to pomogło, rzekłbym nawet, że zaszkodziło, ponieważ ból się wzmagał, a nasze zadowolenie rosło. Chciała psychopatów, ma psychopatów.

CHCĘ Z NIĄ POROZMAWIAĆ.

- Nie wiem czy to dobry pomysł.

NIKT CIĘ NIE PYTAŁ O POZWOLENIE. TO BYŁO OZNAJMIENIE.

- WITAJ W SWOIM NAJWIĘKSZYM KOSZMARZE CHARLOTTE!


-Dalia!

-Tak?

- Podaj mi tiopental.

-Nie ma.

-Trudno, w takim razie imidazol.

- Już.

- Teraz jeszcze bromek  pankuronium.

- Tutaj.

- Chlorek potasu. - podała mi bez słowa, a ja połączyłem substancje ze sobą - Mamy to.

Charlotte była jeszcze przytomna i dobrze wiedziała co się święci. Zrobiliśmy specjalnie dla niej śmiercionośny koktajl, który rozsadzi jej żyłę. Nabrałem trucizny do strzykawki. Śmieszne, pustą strzykawką też można ją zabić, jednak wybrałem tę dłuższą metodę.

- Smacznego, Charlie. - powiedziałem wbijając jej w żyłę serum, po czym wstrzyknąłem jej całą zawartość pojemniczka.

Widok ten sprawiał mi radość. Osoba, która przez tyle czasu znęcała się nade mną i wieloma innymi ludźmi umiera dokładnie jak większość tych, których sama zabiła. 40 minut zajęło jej zejście z tego świata. Nasza magiczna mieszanka zadziałała dokładnie tak jak miała. Wszystko zwieńczone atakiem serca.

Kiedy wszystko w końcu się skończyło naszła mnie osobliwa pustka.

- Malum?

Cisza.

-Halo!

Brak odpowiedzi.

Czyli to koniec?

Nagle dźwięk kroków. Nie jednej osoby, lecz wielu. Do pomieszczenia wparowała banda pracowników Bagnour i ochroniarzy. Gdy zobaczyli swoją szefową stanęli jak wryci. Ich wzrok padł później na mnie. Już wiedzieli.

Nie było gdzie uciekać. To był definitywny koniec.

*rok później*

- Noah, nikt taki jak Dalia nie istnieje zrozum to wreszcie.

Nie odezwałem się więcej. Ciągle mówią to samo.

- Odezwij się.

Cisza.

- No dobrze. Może spróbujemy tak. Twierdzisz, że była naszą pacjentką? - kiwnąłem głową - Więc musiałaby być w aktach.

Kobieta wzięła duży zielony segregator i otworzyła go przede mną.

- Popatrz. Tutaj są wszystkie pacjentki naszego szpitala, jeśli jej tutaj nie ma, to znaczy, że nie istnieje, rozumiesz?

- Tak.

Zacząłem kartkować z nią segregator i nagle osłupiałem. To była Dalia. Przynajmniej tak myślałem. Jednak podpis pod zdjęciem mówił mi co innego.

Amber Neve Hughes

Data śmierci 5 września 2012

Czyli jednak mogłem, ją znać.


*teraz*

Wyplątałem się z kaftana jakieś 20 minut temu. Wiem, że muszę to zrobić. Nic już nie ma sensu. Głos się więcej nie odezwał. Wszystko, co wydawało się prawdą, było czystą fikcją, zwykłym złudzeniem. Węzeł już zawiązałem, a biały materiał przywiązałem do krat. Założyłem białą pętlę na szyję i zacząłem odliczać od 10 do 0. Przy ostatnie cyfrze skoczyłem w dół podłogi ze związanymi nogami. Rdzeń kręgowy przerwany, a ja umarłem. I w końcu czuję się szczęśliwy.

Milczące Głosy ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz