Rozdział 3

110 5 0
                                    

Następnego dnia obudziła mnie ciocia i zapytała się czy mogę zostać dziś w domu sama, bo przez tą wczorajszą akcję zaczęła się o mnie bać. A ja się zgodziłam. Po tym jak ciocia wyszła z domu ja się zwlekłam z łóżka, które później zaścieliłam. Poszłam do łazienki i załatwiłam swoje potrzeby fizjologiczne. Wróciłam do pokoju wzięłam czystą bieliznę, krótkie czarne dresowe spodenki i przyduży biały podkoszulek. Poszłam z powrotem do łazienki i się wykąpać. Po 20 minutach wyszłam wykąpana z łazienki i poszłam jeszcze do pokoju po czym uczesałam włosy i zostawiłam je rozpuszczone do wyschnięcia. Zeszłam na dół do kuchni, nastawiłam sobie wodę na herbatę i zaczęłam robić sobie kanapki. Po 15 minutach miałam już wszystko przygotowane, więc wzięłam herbatę i kanapki po czym poszłam do salonu. Włączyłam telewizor i natrafiłam na serial ,,Brzydula" uwielbiam ten serial. Zanim zaczęłam jeść podeszłam jeszcze po telefonu i odłączyłam go od ładowarki. Na wyświetlaczu na szczęście nie było żadnej wiadomości, więc ze spokojem usiadłam i zaczęłam jeść. Po 15 minutach miałam już zjedzone śniadanie, więc poszłam umyć zęby i postanowiłam się przejść nad morze, bo odcinek jest nudny. A po za tym jak mam przesiedzieć cały dzień w domu to dostaje apopleksji. Poszłam umyć zęby, ale gdy wychodziłam z łazienki zaczął drzwonić mi telefon, więc zeszła na dół i go odebrałam nawet nie patrząc kto to.

-Tak słucham?

-Dzień dobry panie Eliza Czyż

-Tak przy telefonie

-Dzwonie z sekretariatu szkoły XXXXXXXX i chciałam panią z przyjemnością poinformować, że została pani przyjęta

-Dobrze. Dziękuję do widzenia

-Do widzenia

Tak tak, ale się cieszę. Muszę później zadzwonić do mamy i jej o wszystkim powiedzieć, bo teraz jest w pracy i nie chcę jej przeszkadzać. Uszczęśliwiona poszłam do pokoju przebrać bluzkę na czerwoną bokserkę i założyłam jeszcze moje japonki. Zeszłam na dół wzięłam mój plecak z przedpokoju i sprawdziłam czy wszystko w nim jest, ale wszystko było. Wychodząc sprawdziłam jeszcze czy w domu wszystko jest wyłączone i okna po przymykane. Wyszłam z domu i zamknęłam drzwi na klucz. Szłam sobie boczną drogą, ponieważ tylko taka prowadzi na leżę, gdy naglę poczułam, że ktoś mnie łapie za rękę. Odwróciłam się i zobaczyłam Konrada na co się wystraszyłam i wszystko co stało się wczoraj do mnie wróciło. Chciałam wyrwać rękę, ale on tylko wzmocnił uścisk. Przyciągnął mnie bliżej siebie tak, że stałam do niego plecami.

-Skarbie nawet nie wiesz jak się cieszę, że cię widzę - wyszeptał mi do ucha a mnie przeszły nie przyjemne dreszcze.

-Czego chcesz? - zapytała, gdy poczułam jego rękę na mojej piersi. Zaczęłam się lekko szarpać, ale on znów wzmocnił uścisk.

-Ciebie kochanie ciebie - powiedział zachrypniętym głosem. A ja miałam ochotę uciekać, ale nie mogłam, więc zaczęłam się jeszcze bardziej szarpać, ale to nic nie dawało.

-Zostaw mnie - powiedziałam ze łzami w oczach.

-Oj nie zostawię cię już nigdy - powiedział i zaczął całować mnie po szyi.

-Zostaw mnie - powtórzyłam a łzy zaczęły lecieć mi nie kontrolowanie.

-Nie płacz to i tak nic nie da - powiedział. - A teraz chodź - dodał po chwili ciągnąc mnie za rękę.

-Nigdzie z tobą nie idę - powiedziałam i znów próbowałam wyrwać moją rękę z jego uścisku.

-Nie szarp się - warknął.

-Konrad puść ją już - nagle usłyszałam głos jakiegoś chłopaka. Odwróciliśmy się a koło drzewa stał bardzo przystojny blondyn o czysto błękitnych oczach.

-Nie wpieprzaj się - powiedział a raczej warknął Konrad.

-Będę bo ta dziewczyna nic ci nie zrobiła - powiedział blondyn.

-Od kiedy z ciebie taki obrońca? - zapytał z fałszywym uśmiechem szatyn. Ja wykorzystując ich rozmowę wyrwałam rękę i szybkim krokiem poszłam do domu. Już po 5 minutach byłam w domu cioci. Ja mam dość chyba wrócę do domu. Tylko co ja powiem mamie? Jeszcze ten blondyn. Nosz kurwa mać muszę się napić, ale soku brzoskwiniowego. Napiłam się soku i poszłam do przedpokoju położyć tam mój plecak po czym wyjęłam mój telefon. Odblokowałam go i miałam nową wiadomość SMS. Od nie znanego numeru?

Nieznany:

Eliza chciałem Cię przeprosić za Konrada on jest trochę nie obliczalny i uważaj na siebie

Przeczytałam tą wiadomość chyba z dziesięć razy i nie mogłam ogarnąć skąd ten ktoś znał moje imię i wie o Konradzie? A może to ten blondyn?

Ja:

Kim jesteś?

Na odpowiedź nie musiałam długo czekać.

Nieznany:

Od dziś Twoim aniołem stróżem :)

Ja:

A skąd znasz moje imię?

Nieznany:

Znam Twoją ciocię, która dużo o Tobie opowiadała i dziś nawet miałem okazję stwierdzić, że mówiła prawdę o Twojej urodzie na przykład

Ja:

Bo się zarumienię

Ale tak na poważnie teraz to Ty znasz moje imię, ale ja Twojego nie, więc jak masz na imię?

Nieznany:

Kamil

Ja:

Dziękuję :D

Wydaję mi się, że to trochę naciągane, że on od dziś jest moi aniołem stróżem i zna moją ciocię. Ten blondyn chyba coś kręci, albo po prostu ja jestem nie ufna.

Reszta dnia minęła mi spokojnie, ale nie opowiadałam cioci co się dziś stało. Po kolacji poszłam się przebrać w piżamę, zadzwoniłam do mamy pochwalić się, że dostałam się do szkoły i położyłam się do łóżka. Po chwili zasnęłam.

Wakacyjny Koszmar I, IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz