8

237 10 1
                                    

Środa 29.06 godzina 14.22

Za dosłownie 8 minut przychodzi Lydia, dzisiaj idziemy na zakupy, nienawidzę ich, ale w szafie pusto, a trasa tuż tuż.

14.40 Rudzielec się spóźnia i nie mam pojęcia dlaczego. Dobra, o wilku mowa, już słyszę pukanie do drzwi.

Ashley: No co to za spóźnienie?

Lydia: No bo był jakiś wypadek i autobus musiał inną drogą jechać, z resztą tylko 10 minutowe.

Ashley: No dobra, a jesteś pewna, że te zakupy są konieczne?

Lydia: Tak jestem pewna, głupie pytanie, dobrze wiesz, że twoja szafa prawie pusta.

Ashley: No wiem, ale ja nie chcę, nienawidzę zakupów.

Lydia: Jak możesz? Jesteś kobietą!

Ashley: No jestem, ale nie moja wina, że nie lubię ich, to chodzenie i przymierzanie za dużo czasu to zajmuje.

Lydia: Nie marudź już, chodź idziemy.

17.30 W końcu koniec męczarni, jesteśmy już całkowicie obkupione i siedzimy w naszej kawiarence i obydwie zamówiłyśmy mrożoną kawę. A jeżeli chodzi o te zakupy to jest tego za dużo aby wymieniać, naprawdę, aczkolwiek nie wydałam wcale aż tak dużo hajsu jak na tyle rzeczy bo Lydia jest mistrzem w znajdywaniu okazji, naprawdę. To z czego ja się najbardziej ciesze to buty, tak buty to moja miłość, ale tylko te sportowe, ja nie nosze żadnych obcasów ani balerinek, nawet gdy ubieram się elegancko. Kupiłam aż 4 pary tak 4, jakie? No więc jedne całe czarne, tak podeszwa też conversy do kostek, nike air force low jedne czarne, a drugie niebieskie i ostatnia para to miętowe vansy.

Ashley: Wiesz co ja nie mam pojęcia jak ja się spakuje, na tą trasę przecież tego wszystkiego jest tyle. Będę musiała chyba z 3 duże walizki spakować.

Lydia: Nie no przesadzasz, pomogę Ci i wystarczy tylko 1 duża.

Ashley: Jesteś kochana, dziękuję, że mi tak pomagasz z przygotowaniami.

Lydia: Dla mnie, to żaden problem, nie ma sprawy.

20.00 Siedzę w domu i się nudzę, ale to chyba czas aby nagrać jakieś klika zabawnych filmików na Vine, zwłaszcza, że dawno tego nie robiłam.

20.20 Nagrałam aż 4 filmiki. Moim zdaniem zabawne jestem zadowolona, oczywiście „ktoś" dziwnym trafem zaraz do mnie napisał.

Cameron: Heloł mała, widzę ktoś się w końcu do roboty wziął.

Ashley: Heloł, no kiedyś trzeba.

Cameron: No zwłaszcza, że głupio by było gdybyś w miarę regularnie nie dodawała nic, a była byś w Magcon.

Ashley: No jeszcze właściwie nie jestem, bo nie podpisałam jeszcze kontraktu.

Cameron: Ale już nie długo i nie długo zobaczysz też swojego crusha aka JA PRZYSTOJNY CAMERON DALLAS.

Ashley: Haha raczej idiote, dupka, gnojka aka CAMERON DALLAS.

Cameron: No dobra to chociaż supi braciszka, zawsze brzmi lepiej.

Ashley: Braciszka?

Cameron: No braciszka, Magcon to je jedna wielka rodzina.

It was always YOU /  (Magcon)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz