45

141 10 2
                                    


*Chłopak się roześmiał, podszedł bliżej, a ja cofając się oparłam ścianę, następnie poszliśmy w ślinę.

Cameron: Dyskretni to wy jesteście.*

W tym momencie jebłam głową w ścianę, następnie oczywiście upadłam.

Ashley: Kurwa Dallas. – Złapałam się za głowę.

Dlaczego zawsze to musi być Cameron, zawsze kurwa. Jak ktoś nagle się pojawia i przeszkadza to wiedz, że to ON.

Aaron: Nic Ci nie jest?

Ashley: Nie no co ty tylko jebnęłam głową w ścianę, mogłam zemdleć, mogłam mieć wstrząs mózgu, ale nic mi nie jest. - Powiedziałam z ironią.

Cameron: Przecież ty nie masz mózgu Mendes. – Powiedział roześmiany.

Ashley: I co Cię tak bawi? – Powiedziałam dalej siedząc na ziemi.

Cameron: Twoja morda. – Pokazał zęby.

Ashley: Twoja zaraz będzie poobijana. – Pokazałam mu środkowy palec.

Cameron: Tak czy siak piękna.

Ashley: Ktoś pomorze mi wstać?

Cameron: Nie. – Powiedział i sobie poszedł.

Aaron wyrwany z transu wyciągnął mi rękę na pomoc.

Aaron: Mocno boli?

Ashley: Trochę.

Aaron: Pokarz czy nie krwawisz.

Ashley: Nic mi nie jest.

Aaron: Pokarz.

Odwróciłam się.

Aaron: Jeny ile ty masz kłaków.

Ashley: Sory, że nie jestem łysa.

Aaron: Nic poważnego raczej się nie stało, do wesela się zagoi.

Ashley: Ale boli. Weź go pobij.

Aaron: Nie.

Ashley: No ej.

Aaron: To mój najlepszy przyjaciel.

Ashley: A ja...

Niezręczna cisza.

Aaron: Mała dopóki Ci nic poważnego nie zrobi, rozwiązujcie sami swoje spory.

Ashley: Weź to "mała" brzmi strasznie tandetnie.

Aaron: A jaka jesteś?

Ashley: Deede. Idę sobie.

Aaron: Oj nie.

Ashley: Oj tak, co jak co, ale Cameron miał trochę racji.

Aaron: Chociaż pocałunek na dobranoc?

Zbliżyłam się blisko, ale nie za blisko, wystawiłam język i go oplułam.

Ashley: Tak czy siak moja ślina, musi Ci wystarczyć. – To powiedziawszy szybko uciekłam do dziewczyn, zostawiając chłopaka zdezorientowanego.

It was always YOU /  (Magcon)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz