Rozdział I

1K 55 4
                                    

  DANIEL'S POV

                Trener zawołał mnie do siebie i spojrzał na mnie pytająco.

-Daniel, co się dzieje?

-Nie wiem, nie mogę się skupić na grze.

-To lepiej weź się do roboty, bo za godzinę grasz mecz.

                Ostatnio nic mi nie wychodziło ani w sporcie, ani w życiu. Po rozstaniu z moją dziewczyną nie miałem ochoty na nic. Lilly była na mnie zła, że prawie cały swój czas poświęcałem piłce nożnej.  Ona nie rozumiała, że ta gra stała się moją odskocznią od rzeczywistości. Kiedy Janoskians się rozpadło nic oprócz tej gry mi nie zostało. Gdybym z niej zrezygnował nie wiem co by się ze mną stało, a teraz nawet granie przestało mi wychodzić.

               Musiałem wziąć się w garść, przecież miałem mecz do zagrania. Gdyby nasza paczka dalej trzymałaby się razem, nie musiałbym uciekać ze swoimi problemy w piłkę. Wszystko byłoby inne. Tęsknie za starami czasami, kiedy miałem prawdziwych przyjaciół i cel w życiu.

             Pamiętam ten dzień, jakby to było wczoraj. Siedzieliśmy z chłopakami na naszej ulubionej ławce, na podwórku Brooks'ów, kiedy zadzwonił telefon.....telefon, który zmienił wszystko. Luke rozmawiał bardzo długo i miał nieprzenikniony wyraz twarzy. Kiedy wreszcie się rozłączył, spojrzał po kolei każdemu z nas prosto w oczy. Na jego twarzy widać było jednocześnie smutek i radość.

-Mam wiadomość, która jest szansą dla mnie i Jai'a, ale...

-Luke gadaj o co chodzi.- Beau mówił z przejęciem.

-Dostaliśmy propozycję trasy koncertowej.

-To świetnie-powiedziałem.

-Nie do końca Skip. Ja dostałem propozycję, ja i Jai, tylko.

-Nie przyjmiesz jej prawda?- wyszeptałem, ale zaraz ugryzłem się w język.

-Musicie jechać, to wasza szansa!- wykrzyknął James.

-Ale co będzie wtedy z Janoskians?-spytał Jai.

-Nie wiem, ale nie możecie zaprzepaścić takiej szansy- powiedział Beau.

-On ma racje.-Niechętnie się zgodziłem.

           Był to moment decydujący, za chwilę miało się okazać czy Janoskians dalej będą razem, czy wszystko co mieliśmy w jednej chwili zniknie. Każdy z nas milczeli, wiedziałem, że powinienem wspierać Luke'a i Jai'a w spełnianiu marzeń, ale przecież obiecywaliśmy sobie, że będziemy już na zawsze zespołem, wspólnie mogliśmy robić wielkie rzeczy, osobno nie znaczyliśmy nic.

-Wiem, że powinniśmy trzymać się razem, ale zrozumcie, że to dla nas ogromna szansa.-Luke nie potrafił spojrzeć nam w oczy. Patrzył gdzieś w dal.

-Słuchajcie, jeżeli ludzie chcą oglądać Luke'a i Jai'a to niech oglądają. Musimy ich wspierać.- Nuta smutku w głosie Beau'a wcale nie przekonywała mnie do jego wypowiedzi.

-Masz rację- potwierdził James.

-Czyli koniec z Janoskians?- spytałem.

-Nie, możemy nagrywać filmiki we trójkę, a jak chłopcy skończą trasę, to znów wrócimy do starego składu.-Beau był wielkim optymistą.

-Beau ten kontrakt jest na pięć lat.- Już nawet Beau'owi zabrakło argumentów.

-Czyli zostaje nas tylko trzech?-spytałem.

-Wygląda na to, że tak.

              Siedzieliśmy w milczeniu przez długi czas, nikt nie chciał się odzywać. Jeszcze wtedy nie wiedzieliśmy, że to był początek końca Janoskians.

                                       JAMES'S POV

                 Kazałem podać pielęgniarce igłę i założyłem ostrożnie szwy na ranę. Pacjentka będzie następnym razem uważać na bezpańskie psy. Kolejna operacja zakończyła się sukcesem, który mogę dopisać do mojej listy życiowych osiągnięć. Pomaganie ludziom stało się dla mnie uzależnieniem. Muszę być zawsze opanowany i gotowy na każdą sytuację.

                Gdybym nadal był w Janoskians, nie mógłbym być lekarzem. W tamtych czasach potrafiliśmy nie spać kilka dni, imprezować, pić i robić rzeczy, które uniemożliwiłyby mi pracę w szpitalu. Lecz mimo wszystko tęsknię za nimi. Chciałbym wrócić choć na chwilę do czasów, kiedy byliśmy nierozłączni. Wszystko skończyło się przez jeden telefon, który z bliźniaków zrobił gwiazdy, ale rozbił naszą małą rodzinę.

                Mimo wszystko jakoś udało mi się zostać kimś, skończyłem studia, mam wspaniałą żonę Veronica'ę i dwuletnią córeczkę Margaret. Kiedyś miałem inne priorytety, ale teraz liczą się dla mnie tylko dwie rzeczy szpital i rodzina.

                Janoskians to przeszłość, mimo że strasznie za nimi tęsknie, nie wiem czy chciałbym wrócić do nich. Musiałbym się porządnie zastanowić, ale nie będę miał okazji, bo każdy ma teraz swoje życie, oddaliliśmy się od siebie. Nie widziałem chłopaków od ponad dziewięciu lat i nic nie zapowiadało, żeby to miało się zmienić.

                                      LUKE'S POV

                   Fanki podchodziły do nas i piszczały, niektóre całowały nas, inne płakały, ale wszystkie kochały nas najbardziej na świecie. Ja i Jai staliśmy się ich wzorami. To o nas chciały czytać wszystkie wiadomości, nas chciały oglądać i nas słuchać.

                   Podeszła do nas dziewczyna, która mogła mieć z dwadzieścia sześć lat, ale nie przytuliła się ani nic. Stała i patrzyła w moje oczy, w swoich miała łzy. Wyciągnęła do mnie dłoń i pokazała mi zdjęcie Janoskians, tych sprzed dziesięciu lat. Uśmiechniętych...razem.

-Dlaczego oni przestali istnieć?

                   Zatkało mnie, nawet nie poczułem kiedy po policzkach zaczęły mi spływać strumienie łez. Wyszeptałem do Jai'a przepraszam i wybiegłem z mojego własnego spotkania z fanami. Nie mogłem zostać tam z nimi. Nie mogli zobaczyć jak płaczę. Ta dziewczyna zdjęła blokadę z mojego serca, która trzymała wszystkie wspomnienia o Janoskians. Wiedziałem dlaczego przestaliśmy istnieć. To przeze mnie. Zgodziłem się na kontrakt, którym w ogóle nie powinienem być zainteresowany. Ja zniszczyłem Janoskians, tylko ja...

               

Janoskians You Only Live OnceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz