Jazda zdawała się nie mieć końca. A ja cały czas próbowałam sobie ułożyć w logiczną całość, to co stało się dziś tam w restauracji, z tym anonimem. Ale on Ivan chyba jest zbyt prymitywny, by wysyłać e-maila w swoim ojczystym języku. Bo on raczej nie zmarnował by okazji do dokopania, mojej skromnej osobie.
No i z moich rozmyślań wyrwał mnie Jack.
- O czym tak rozmyślasz?
- O wszystkim i o niczym.
- Widzę, że bojowy nastrój pozostał. A jak tam poszukiwania?
- A wszystko zmierza mam nadzieje w dobrym kierunku. Tylko że..
Nie zdążyłam dokończyć, bo właśnie zaparkowaliśmy. No i przerwał mi mój towarzysz.
- No wysiadaj. Pogadamy przy kawie.
- Dobra, jak chcesz.
I wysiadłam z samochodu. A tam zobaczyłam czerwoną fasadę, słynnej kawiarni. The Elephant House.
- Lili, co tak parzysz.
- To ta sławna kawiarnia?!
- Tak. To tutaj Rowling napisała pierwszą serię książek Harry'ego Pottera.
- To chyba najlepsza rzecz, jak mi się dziś zdarzyła. Uwielbiam film o młodym czarodzieju.
- Ciesze się, że sprawiłem ci przyjemność.
- Skromy jak zawsze.
- Co mówisz?
- Nic, nic.
Miałam szczęście, że tego nie słyszał. Albo nie chciał słyszeć. Gdy weszłam do kawiarni pierwsze moją uwagę przykuły zdjęcia słoni na ścianach. Ściany były pomalowane na pomarańczowo, z czerwonawym paskiem przy suficie. Jack zaprowadził mnie do dwuosobowego stolika.
- I ja podoba się?
- Tak. Wszędzie słonie i słoniki. To miejsce chyba naprawdę jest magiczne.
Po chwili przyszedł kelner.
- Co dla państwa?
- Poprosimy dwa ciastka czekoladowe i tą kawę co ja zamawiam zwykle.
- Dobrze. A tak swoją drogą dawno tu pana nie było.
Uważnie obserwowałam otoczenie. W tej kawiarni była nawet tablica z artykułami o Rowling.
- Lili widzę, że zaniemówiłaś.
- Nie po prostu zawsze chciałam tu przyjść. Ale jakoś nie było okazji.
- No to możemy dokończyć rozmowę. O czym to było. Ach tak o twoich poszukiwaniach.
- Miałam ci powiedzieć, że dobra wiadomość to to, że znalazłam biorcę nerki Bila. To kobieta pracuje jako przewodnik wycieczek. Tam na tym zamku w Cortachy. A zła jest taka, że lekarze walczą o jej życie, bo jej organizm nie radzi sobie z nowym organem.
- To przykre.
W tym momencie przyszedł kelner.
- Proszę oto zamówienie.
- Dziękuje Peter.
A przez głowę przeszła mi jedna myśl. Czy on specjalnie zabrał mnie tu, żeby pokazać, jaki jest znany?
- Widzę, że jesteś tu częstym bywalcem.
- No tak. Słyszałem, że ty nie do końca mnie pamiętasz?
- No tak. Babcia mówi, że byłeś jednym z wielu gości na moich szesnastych urodzinach.
- Tak, twój brat mnie zaprosił. Stwierdził, że jestem dobrą partią dla jego siostry.
- O, no tego po Luisie się nie spodziewałam. Już ja sobie z nim porozmawiam.
W tym momencie Jack wyciągnął zdjęcie. Ja udając, że tego nie widze zachwycałam się koniczynką narysowaną na kawie.
- Lili spójrz, ty też ma to zdjęcie.
- Tak, mam je. Ale nie wspominam tego dnia zbyt dobrze.
- Czemu?
- Bo wtedy zgubiłam takie piękne róże. Nie wiem, od kogo ją dostałam, ale w bukiecie było pudełko i liścik. DLA NAJPIĘKNIEJSZEJ LILI ŚWIATA. A w pudełku była złota różyczka.
- I co się stało z tą różą?
- Zostawiłam ją przy ognisku, a gdy wróciłam, już tam jej nie było.
- To smutne. Widzisz tego chłopaka obok twojej babci?
- Tak.
- To właśnie ja.
- Ach tak.
- No dopijmy kawę, dokończmy jeść i proszę zawieź mnie do domu.
- Dobrze.
Tak więc wyszliśmy z kawiarni, weszliśmy do samochodu. I ruszyliśmy w drogę powrotną. O dziwo atmosfera była luźna. Rozmawialiśmy o zmiennej szkockiej pogodzie, o filmach. Jednym słowem sztywniak wyluzował. Gdy dojechaliśmy do domu była prawie północ. Jack pomógł mi wysiąść, a ja postanowiłam nie robić scen.
- Powinnam jeszcze tylko zgubić pantofelek.
- Tak, tylko bym musiał cię nie znać.
- To do jutra.
- Do jutra.
Gdy weszłam, do domu poszłam, wprost do swojego pokoju. Bowiem babci jeszcze nie było. Mój piękny humor zepsuł mi widok róży na moim oknie po zewnętrznej stronie. Jakie to piękne, ktoś lub coś przynosi mi róże. I tak od czasu śmierci Bila. No cóż położyłam kwiat na toaletce, umyłam się i poszłam spać. To był chyba jeden z najdziwniejszych dni mojego życia.
CZYTASZ
Przepraszam
AdventureJak już wcześniej mówiłam moje życie było jak bajka. Miałam wszystko, czego dusza zapragnie. Przyjaciółkę od serca Emme, wille z basenem, najnowszego Mercedesa. I co najważniejsze ukochanego chłopaka Bila Franksa. Ja i Bil znaliśmy się z moich rodzi...