Do godziny dziesiątej siedziałam w swoim pokoju i rozmyślałam, nad tym, co wspólnego z wypadkiem miała osoba uwikłana ze mną różami. Z tych dwóch listów tego wirtualnego i papierowego, wywnioskowałam, że muszę znaleźć tę osobę, która kiedyś dała mi tajemniczy bukiet na urodziny. Jednak do tego potrzebowałam jednej z osób, która wtedy tam była. Postanowiłam więc zadzwonić do brata, ale on nie odbierał. No faktycznie przecież tam jest piąta. Więc jedyną osobą, która mogła, mi pomóc był Jack. Z tego zadumania wyrwała mnie babcia.
- Wnusiu, jedziemy!
- Już idę!
Więc zeszłam na dół i posłusznie poszłam do samochodu.
- Babciu, a gdzie dokładnie jest ten kościół?
- Cathedral House, 61 York Pl, Edinburgh EH1 3JD,
- Dużo mi to mówi. Ale mniejsza z ty. Czy pamiętasz może ten tajemniczy bukiet róż, który dostałam na szesnaste urodziny.
- Ten, który zgubiłaś?
- Nie zgubiłam, ale ktoś mi go ukradł.
- Nazywaj to, jak chcesz.
- Dobra załóżmy, że go zgubiłam. Nie wiesz, może od kogo on był?
- Kochana. Ja nie robię listy twoich niedoszłych chłopaków.
- Haha. Strasznie śmieszne.
- Dobrze, pogadamy później już jesteśmy na miejscu.
- Dobra.
Gdy wyszłam, moim oczom ukazała, się olbrzymia budowla. Z tego co wyczytałam, jej architektem był James Gillespie Graham. Katedra jak zdołałam przeczytać budowana była w latach 1813 - 1814. W tym samym roku, w którym została, ukończona budowa katedra została poświęcona. Zapomniałabym dodać, że ten piękny budynek wybudowany został w stylu neogotyckim. Gdy ta podziwiałam katedrę powili, wchodziłam do jej wnętrza. Musiałam uważać, by próg kościoła przekroczyć prawą nogą. Ludzie mówią, że gdy wchodzi się pierwszy raz do nowego kościoła, należy wejść do niego prawą nogą i pomyśleć życzenie. Moim życzeniem było to, aby ta kobieta, w której żyje cząstka Bila wyzdrowiała. Wiem, mogłam pomyśleć coś w stylu chce wygrać milion na loterii czy chce znaleźć bogatego męża. Szłam posłusznie za babcią prosto do ławki, w której zazwyczaj ona zajmuje miejsce. Trzeba powiedzieć, że tym razem uważałam na mszy. Jednak podczas kazania jednak się nudziłam i podziwiałam wystrój. No i gdy tak się rozglądałam, spostrzegłam, że Jack też tu jest. No to po mszy go przesłucham. Msza minęła mi szybko. Po skończonym nabożeństwie powiedziałam babci, że idę pogadać z Jackiem. Tak szczerze jej to nie interesowało. Bo rozmawiała z koleżankami.
- Hej Jack. Masz chwile, musimy pogadać.
- No mam trochę czasu, czekam jak ty na babcie.
- A więc zaczynamy przesłuchanie.
- Co?
- Nie bój się. Zboczenie zawodowe.
- Aha.
- Ty byłeś na tych moich szesnastych urodzinach?
- No tak. A co?
- Mówiłam ci o tym bukiecie, który mi zginą. Doszłam do wniosku, że muszę znaleźć osobę, która mi je dała.
- A rozmawiałaś z bratem?
- No dzwoniłam, ale nie odbierał. Wiem, jestem głupia, tam jest jeszcze rano.
- Aha.
- Wiesz coś może o tej osobie?
- Czemu ci tak zależy na znalezieniu tej osoby?
- Bo tak. A tak poza tym nie musisz być taki ciekawy. A tak poza tym jesteś na mojej czarnej liście.
- Dlaczego?
- Tajna współpraca z moją babcią.
- Tak, ale podobno, gdy ostatni raz gdzieś sama wyszłaś, ratowałaś jakiegoś kolesia!
- No i co z tego! Mogę, ratować kogo chce!
- A mnie byś uratowała?!
- W bieżącej sytuacji nie! A jeśli chcesz wiedzieć, to dostaje dziwne listy! Ale ciebie to nie obchodzi! Pa!
- Dobrze!
No i poszłam do samochodu. Dość wiedziałam, że muszę liczyć tylko na siebie. Och jeszcze babcia, wróciła po dziesięciu minutach. No to czekam mnie ciekawy dzionek.

CZYTASZ
Przepraszam
AdventureJak już wcześniej mówiłam moje życie było jak bajka. Miałam wszystko, czego dusza zapragnie. Przyjaciółkę od serca Emme, wille z basenem, najnowszego Mercedesa. I co najważniejsze ukochanego chłopaka Bila Franksa. Ja i Bil znaliśmy się z moich rodzi...