Kiedy byliśmy już pod domem mojej matki wyjrzałam, przez okno samochodu, by zobaczyć czy coś się zmieniło. Ostatni raz, byłam tu jakieś dwa miesiące temu. Nie za często spotykam się z rodziną, w moim domu rodzinnym. Zazwyczaj spotykamy się na mieście albo oni przychodzą do mnie. Jednak nic się nie zmieniło. Biały dom dalej był biały, okiennice dalej czarne a w nich fikuśne firany w odcieniach bieli i wanilii. Ogród był bogaty w różnego rodzaju kwiaty i krzewy. Trawnik równo przystrzyżony. Odwróciłam się w stronę Oliviera.
- Dzięki, że mnie podwiozłeś - uśmiechnęłam się do niego a on odwzajemnił uśmiech.
- Spoko, zawsze możesz na mnie liczyć.
- Dobra ja już lecę. Wpadniesz później?
- Pewnie, będę około szóstej. Do potem, młoda.
-Jestem tylko rok młodsza staruchu!- zaśmiałam się wychodząc z samochodu. Zamknęłam drzwi i pomachałam mu kiedy odjeżdżał. Podeszłam do furtki i zadzwoniłam domofonem.
-Halo?
-Mamo, to ja Sophie. -po chwili usłyszałam zgrzyt otwieranego zamka. Przeszłam przez furtkę zamykając ją za sobą. W progu drzwi stała już moja mama uśmiechając się szeroko.
- Cześć, mamuś - pocałowałam rodzicielkę w policzek i weszłam do środka. - Jest Braian?
- Nie, jest jeszcze w pracy - Pokiwałam głową i spojrzałam na swoje buty. - Napijesz się czegoś?
-Nie, dziękuję. Jestem tylko po ubrania małej i lecę ponieważ, boje się ze spóźnię się na autobus.
- Ah tak... Chodź dam Ci je i leć. -Poszłam za mamą do mojego starego pokoju który obecnie był pokojem Gracie. Przechodziliśmy przez przedpokój w odcieniach kawy i beżu. Na ścianach wisiały różne zdjęcia, jednak jedyne co mnie zabolało to to ze moje zdjęcia zastąpiły zdjęcia Gracie. Ugryzłam się w język zanim powiedziałbym coś o co mogłabym się z nią pokłócić. Już nie czułam się tu tak miło i bezpiecznie jak kilka lat temu. Spojrzałam na panele podłogowe. przynajmniej one się nie zmieniły od czasu mojej wyprowadzki. Usłyszałam przekraczającą się klamkę co oznaczało ze dotarliśmy do pokoju. Podniosłam głowę i spotkałam się z różowo - liliowymi ścianami. Meble były białe a firanka w różne księżniczki Barbie. Moja rodzicielka podeszła do komody i otworzyła druga szufladę skąd wyjęła piżamę. Potem podeszła do szafy i znalazła w niej błękitna sukienkę. Później szybko uporała się z bielizna, szczotką do włosów i szczoteczką do zębów.
- O której mam ją odstawić? - spytałam nie patrząc na mamę.
- O której uważasz.
- Będzie koło dwunastej. Ja już idę, do jutra. Udanego wieczoru. -wysiliłam się na uśmiech chociaż obawiam się ze wyglądał jak grymas niezadowolenia. Szybkim krokiem opuściłam mój stary dom i podeszłam do furtki. Gdzie musiałam chwilę zaczekać żeby ktoś mi otworzył ją z zamka. Usłyszałam zgrzyt i pociągnęłam ją do siebie. Wychodząc zatrzasnęłam ją i zaczęłam szukać słuchawek w torebce. Kiedy w końcu je odnalazłam podłączyłam je do telefonu i włączyłam jakaś piosenkę. Akurat padło na I was made for loving you Kiss'ów. Nucąc pod nosem ruszyłam w stronę przystanku autobusowego który następnie musi mnie zawieźć na stację metra skąd dopiero pojadę do przedszkola. Kiedy podeszłam akurat przyjechał mój autobus. Podeszłam do kierowcy by kupić bilet po czym skierowałam się poszukać jakiegoś wolnego miejsca. Niestety żadnego takiego nie znalazłam więc lekko zirytowana oparłam się o okno tuż naprzeciwko drzwi którymi będę wychodzić. Przyglądałam się różnym ludziom w autobusie, każdy był albo wpatrzony w telefon albo się z kimś kłócił. Zrobiło mi się trochę żal tych którzy się kłócili. Kiedyś tego będą żałować. Wyjęłam na chwilę telefon by odpisać Lexi.Ja;
Moim zdaniem to genialny pomysł. Powiedz tylko gdzie i kiedy. Mam jeszcze tydzień urlopu, więc możemy balować :D
Sophie xx
Postanowiłam również napisać do Oliviera.
Ja;
CZYTASZ
Release me from the present/ J. Dun
FanfictionHistoria została stworzona przeze mnie. Wszystkie zdarzenia nie miały nigdy miejsca. Opowieadanie zawiera wulgaryzmy i treści dla dorosłych. Czytasz na właśną odpowiedzialność. Okładka wykonana przez @xbloodyheart