Chapter fivie

128 13 17
                                    

▫Josh's perspective ▫
- Sophie. - w mojej głowie rozbrzmiewały stare rozmowy które prowadziliśmy,  wspomnienie kiedy Jordan wręczył mi list nie mówiąc wcześniej od kogo był. Moja złość która mnie ogarnęła po przeczytaniu tych słów, rozczarowanie kiedy okazało się że nigdy więcej nie pokazała się na tym obozie. Jeździłem tak jeszcze przez dwa lata mając nadzieję że się tam pokaże, że będzie żałować swoich czynów. Jednak taka sytuacja się nigdy nie wydarzyła.
- Josh, co ty do cholery robisz? - spojrzałem w kierunku Tylera, mojego przyjaciela. Zacisnęłam usta w wąska kreskę i pokręciłem głową.
- Nic, przepraszam. - stanęłem na platformie i wykonałem salto po ktorym rozległy sie głośne brawa i okrzyki. Ukłoniłem sie i pobiegłem z powrotem do perkusji.

                            X X X
Sam zgarnij brunetkę która stala z przodu. Kojarzysz?  Dlugie kręcone włosy,  fioletowa bluzka bez rękawów i krótkie spodenki z dziurami. Była z blondynka i drugą brunetką. To ważne.
Łysy mężczyzna popatrzył na mnie sceptycznie jednak nic nie mówiąc pokiwał głową i wyszedł.
- Josh co ty robisz?  Co to byla za akcja na scenie? - odwróciłem się w stronę Tyler'a który teraz opierał się o ścianę naprzeciwko mnie.
- Pamiętasz Sophie? 
- No tak,  przecież dzisiaj ją spotkałeś.  Opowiadałeś mi, no i co w związku z tym?
- To TA  Sophie.
- No nie gadaj, Amerykę odkryłeś.
- Jezu ty nic nie rozumiesz. To ta Sophie, ta która kiedys zostawila list i mnie zostawiła. - mój przyjaciel automatycznie oderwał sie od ściany i stanął wyprostowany.
- Żartujesz sobie co nie?
- A czy wyglądam jakby żartował?
- No nie. Jezu stary co ty teraz zrobisz?
- Chce się z nią spotkać.
- Ale myślisz że to ma jakiś sens?  Minęło dziesięć lat,  może ona nawet cie nie pamięta. Sorry stary ale taka może być prawda.
- Wiem Tay,  jednak zawsze można spróbować.
Brunet spojrzał mi prosto w oczy i położył rękę na ramieniu.
- Josh,  pamiętaj że zawsze możesz na mnie liczyć.
Nic więcej nie mówiąc odszedł.  Usiadłem na dużej kanapie zakładając przy tym noge na druga. Co ja jej powiem jak już sie spotkany?  Potarłem palcami powieki i spojrzałem na swoje buty. Mogłeś to zostawić,  dać jej spokój to nie. Musiałeś sie w to wpakować.  Odchyliłem głowę do tyłu i spojrzałem na sufit. Jednak nie na patrzyłem się długo ponieważ usłyszałem kroki na ci automatycznie przeniosłem wzrok. Przez otwarte drzwi wszedł Sam a za nim przestraszona Sophie. Patrzyła uważnie na każdy detale pomieszczenia na co nic nie, powiedziałem tylko przechyliłem głowę by miec lepszy kont obserwowania. 
- Tak jak chciałeś przyszła, chcesz coś jeszcze? 
- Nie,  dzięki stary jesteś wielki. - uśmiechnąłem sie do niego szeroko.  Odprowadziłem go wzorkiem i kiedy zniknął za rogiem podniosłem się z kanapy. - Jak podobał ci sie koncert?  Nie mówiłem że mają przystojnego perkusistę?
włożyłem na usta sztuczny uśmiech i patrzyłem jak moje słowa do niej powoli docierają. Myśląc nad odpowiedzią przygryzła nieświadomie wargę co doprowadzalo mnie do szaleństwa.
- Koncert był na prawdę niesamowity. Teraz jedak zastawian się czy podnieść ci ego czy nie. - kiedy mówiła te słowa patrzylem na jej usta co wywołało u mnie gęsią skórkę.
- Cokolwiek powiesz i tak będzie ono podwyższone.
- Hm moze w takim razie nie powinnam nic mówic?
- Nie no...  Tego juz nie musisz mi robić.
- Ale tak między nami perkusistę mają całkiem spoko. Jednak ta koszula Tyler'a ohhh. - zdradziła sie jednak tym ze ciągle błądziła wzorkiem po moim brzuchu. 
- Chcesz to mogę założyć bluzę żeby cie nie rozpraszać. - uniosłem jeden koncik ust kiedy zauważyłem na jej twarzy głęboki rumieniec.
- Uwierz obejdzie sie.  - podniosła wzrok na moją twarz.- Wiesz mam wrażenie że juz sie kiedyś spotkaliśmy.  Nie wiem czemu jednak czuję że już się znaliśmy.
Zaschło mi w gardle, jednak tylko uśmiechnęm się delikatnie.
- Może znaliśmy się wo przednim wcieleniu. Wiele razy słyszałem takie historie. 
- Wątpię, pewnie po prostu wydaję mi sie. Po za tym dowiedziałam sie w końcu jak masz na imię. Josh to skrót od Joshu'y czy po prostu Josh?
- Skrót od Joshua. Mieszkasz w Miami czy tylko z powodu koncertu tu przyjechałaś?
- Nie, nie mieszkam tutaj. Przyjechałam tylko na mini wakacje.
-  Dobrze się składa. Po tym koncercie mamy dziesięć dni wolnego. Może chciałbyś spotkać się jeszcze kilka razy? 
Spojrzała  na mnie z podniesiona brwią jakby nie była przekonana co do tego planu.
- Cóż...  Może to jest dobry pomysł? 
- Ale pytasz czy opowiadasz, musisz zdecydować. - przez jej twarz przemknął cien niepewności. 
- Odpowiadam,  tak uważam że to dobry pomysł. - uśmiechnąłem się lekko. - Daj mi swój numer.
- Prościej będzie jeśli ja dam ci swój telefon a ty mi swój. - kolejne zdziwienie odmalowane na jej twarzy.  Po chwili zwątpienia że w ogóle poda mi ten telefon do rąk  zdecydowała sie to zrobić. Wpisałem tam swój numer i podpisałem go zwyczajnie Josh;) . Kliknąłem przycisk wracający do ekranu startowego. Poczułem ucisk w gardle kiedy zobaczyłam ze na tapecie znajduje się zdjęcie Sophie z jakimś mężczyzną calujacym ją w policzek.
- To twój chłopak? - spojrzałem na brunetkę która ciągle wpisywała swój numer. Zmarszczyła brwi po czym parsknęła śmiechem.
- Olivier? Nie, to tylko mój przyjaciel - pokiwałem głową na znak że rozumiem.- to chyba wszytsko. 
Oddala mi mój telefon przez co automatycznie zwróciłem uwagę jak się zapisała. Sophie👸😌.
- Okej to chyba tyle... Nie obraź się ale na zewnątrz czekają na mnie moje przyjaciółki.
- Nie no spoko, przecież rozumiem.- przesunąłem wzorkiem po jej ramionach które były prawie że nagie. Spojrzałem szybko na świat za oknem i skrzywiłem się. - Poczekaj chwilę.
Odwróciłem sie na pięcie i podszedłem do wieszaka na której wisiała moja czarna bluza. Zdjąłem ją  i nałożyłam na ramiona dziewczyny.
- Co ty robisz? - na jej policzki wkradł sie głęboki rumieniec który spowodował szeroki uśmiech na moich ustach.
- Na zewnątrz zrobiło sie zimno. Po za tym to powód by znowu sie spotkać. Będziesz mogła mi ją oddać.
- Dziękuję to miłe z twojej strony. - uważnie przyglądałem sie jej kiedy zakładała materiał na ręce. 
- Chyba jest trochę za duża...  - nawet nie chyba tylko na pewno. Rękawy kończyły sie zaraz za czubkami palców i w połowie ud. - jednak trzeba przyznać że do twarzy ci w niej. 
- Dziękuję...  Ja..  Muszę już iść do zobaczenia. - spuściła głowę i ruszyła szybkim krokiem w kierunku drzwi.  Kiedy miała juz je zamykać od wrocila sie jeszcze na chwile w moją stronę.
- Miałeś rację, mają fajnego perkusistę.- po tych słowach zostawiła  mnie samego.  Odczekałem jakies piętnaście minut i ruszyłem w kierunku pokoju Tyler'a. Nie pukając wszedłem do środka gdzie zastałem go siedzącego na kanapie oglądając jakiś program. Usiadłem obok niego i podałem mu jedno z dwóch piw które zabrałem z pokoju. Bez słowa przyjął je i otworzył ręką. Zrobiłem to samo odrzucając kapsel na stolik. Wziąłem łyka i spojrzałem na film ktory właśnie leciał.
- Powiedziałeś jej że ty to ty? - czułem na sobie wzrok bruneta.
- Nie.
- W takim razie nie chcesz żeby sie dowiedziała?  Teraz juz nic Nir rozumiem. - nie odwracając wzroku od telewizji odpowiedziałem.
- Wrecz przeciwnie. Chcę  żeby się dowiedziała. Jednak mam zamiar jej to wszystko stopniowo przypomnieć i rozkochać w sobie na nowo.

------
TAADDDAAAM.
Przychodzę do was z nowym rozdziałem!  Co sądzicie?  Jesteście zadowoleni z taniego obrotu spraw? Może macie jakieś swoje uwagi?  Piszcie chętnie poczytam; 3
Jako iż wątpię że przed świętami coś dodam to już teraz pragnę Wam złożyć życzenia!  Dużo zdrowia, pieniędzy, szczęścia i miłości!❤❤❤
Do następnego 🔥😘

Release me from the present/ J. DunOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz